Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 15-01-2012, 00:39   #19
Aeshadiv
 
Aeshadiv's Avatar
 
Reputacja: 1 Aeshadiv ma wspaniałą reputacjęAeshadiv ma wspaniałą reputacjęAeshadiv ma wspaniałą reputacjęAeshadiv ma wspaniałą reputacjęAeshadiv ma wspaniałą reputacjęAeshadiv ma wspaniałą reputacjęAeshadiv ma wspaniałą reputacjęAeshadiv ma wspaniałą reputacjęAeshadiv ma wspaniałą reputacjęAeshadiv ma wspaniałą reputacjęAeshadiv ma wspaniałą reputację
Greg popatrzył na bestię którą mieli przerobić. Bardzo imponujący sprzęt. Nie tylko ze względu na to co miał w środku. Sam wygląd doprowadziłby maniaka motoryzacji do szaleństwa.

Dla Grega auto wyglądało jak jakaś machina oblężnicza. W środku było wygodne. Od tego właśnie zaczął. Wszedł do środka, popatrzył co można wywalić, co zostawić, co przesunąć. Ich zadaniem było dostosowanie tej maszyny do warunków panujących na zewnątrz.

Gregory podzielił się z Kowalskim robotą. On się zamie czysto bojowymi czynnikami.

Adam mocując się z silniczkami do wieżyczki zapytał:
- Dasz radę coś z tym zrobić?
- Coś na pewno. Póki co musimy ustalić co jest nam niezbędne. Jak na mój gust najważniejsza jest ochorna. Mógłbym pokompbinować nad jakąś dodatkową warstwą pokrywającą karoserię i szyby.

- Kompletnie się na tym nie znam. Nie pomogę Ci w tym. Jeśli uważasz, że jesteś w stanie jakoś wzmocnić tego żółwia, to karoseria jest Twoja.


- Kwestia tego co nasi kompani mają na składzie. Mam troche wiedzy jeśli chodzi o chemię i fizykę. Mogę spróbować stworzyć jakieś stopy.

- Kombinuj, jestem ciekaw czy dał byś radę w jakiś sposób wykorzystać ten złom który tu mamy i ten olej... co byś powiedział na ładunki zapalające i coś na kształt śrutówki?

- Ciekawa propozycja. Pytanie, czy z oleju zrobimy coś na kształt bomby czy raczej mobilny miotacz ognia.

- Zróbmy bomby. Miotacz ciężko będzie gdzieś wpakować i można go wykorzystać tylko w bardzo konkretnych okolicznościach. Ładunek daje szansę odpalenia w sposób bardzo uniwersalny, dodatkowo daje możlwiość pozostawienia zasłony za sobą. Przypomnij mi jeszcze, że koniecznie musimy naciąć tarcze hamulcowe... inaczej nie zatrzymamy tego potwora!

- Więc zróbmy to od razu. Jak przybędzie nam pomysłów to zapomnimy o tym. Taka okazja daje nam ogromne możliwości. Jak się nakręcimy to sami nie wyhamujemy.
- uśmiechnął się. Wiedział, że będzie im się dobrze współpracowało.

- To inaczej. Ja je dotne, ty siądź do komputera. Na pulpicie znajdziesz gotową mapę do wgrania do pamięci jednostki auta. Obniżymy trochę ilość koników, ale zwiększymy jego możliwości radzenia sobie z cieżarem. To niestety skróci żywotność silnika, ale przecież nie będziemy tym cackiem robić 100.000 mil. Adam odwzajemnił uśmiech. Lubił pracować z osobami znającymi się na swojej robocie.

Greg siadł przy komputerze. Popatrzył na oprogramowanie. Windows 2019... Otworzył szeroko oczy i uśmiechnął się. Rozpoczął to o co poprosił go Kowalski. Gdy czekał aż komputer zrobi swoje zagadał do swojego towarzysza:

- Kim byłeś przed tym jak Cię uśpili? - zapytał patrząc w monitor.

- Sanitariuszem i kierowcą karetki. Mechanika to moje hobby i zawód wyuczony. A ty?

-Inżynierem w fabryce Hecker & Koch, później u Stonera. Pracowałem tam napierw w Niemczech. Masz Polskie nazwisko. Jesteś emigrantem czy urodziłeś się w Stanach?

- Urodziłem się tu w NY. Mój tato przyjechał tu przed laty z Polski. Kiedyś to było dość powszechne. Wiesz zakola historii i tym podobne.
Adam odpalił szlifierkę na kilka chwil zawieszając rozmowę. Gdy podocinał tarczę spojrzał na Grega.- Nic specjalnego. Nie jestem żadnym tak wyjątkowym ekspertem... ot po prostu mam coś w rękach. To co sobie zakładam zazwyczaj udaje mi się zrobić. Nie wiem dlaczego zdecydowali się mnie mrozić. Teraz pewnie bym się na to nie zgodził.

- Nie wiem też czy zgodziłbym się widząc to co zastaliśmy. Obiecywali mi lepszy świat. Mnie zahibernowali... może to głupio zabrzmi, ale przez pomyłkę. Mieli zamrozić Matrina Gregorego, a zamrozili Gregorego Martina...
- powiedział z uśmiechem.
Adam uśmiechnął się smutno, nie skomentował i wrócił do nacinania tarcz.
Gdy skończył z kolejną stwierdził całkiem poważnie.

- Nie wiem czy należy to określić szczęściem czy nie, bo to co zobaczyłem przed kilkoma chwilami nie do końca jeszcze mieści mi się w głowie... ale ty żyjesz. On pewnie nie.

- Tak, żyję. Pozostaje tylko nam odpowiedzieć na pytanie, czy życie teraz jest lepsze od tego życia w momencie naszego uśpienia?
- zadał pytanie na które ani jeden ani drugi nie znał, lub nie chciał udzielić odpowiedzi.
 
Aeshadiv jest offline