WÄ…tek: Londyn 2005
Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 13-11-2006, 20:20   #86
Lorn
 
Lorn's Avatar
 
Reputacja: 1 Lorn ma wspaniałą reputacjęLorn ma wspaniałą reputacjęLorn ma wspaniałą reputacjęLorn ma wspaniałą reputacjęLorn ma wspaniałą reputacjęLorn ma wspaniałą reputacjęLorn ma wspaniałą reputacjęLorn ma wspaniałą reputacjęLorn ma wspaniałą reputacjęLorn ma wspaniałą reputacjęLorn ma wspaniałą reputację
Monique przebijając się przez korek dotarła w reszcie do teatru i sprawdzając obecność swojej wejściówki poklepała się po kieszeni. Zapłaciła za kurs i wysiadła z taksówki. Brujahowie już stłoczyli się przed wejściem w towarzystwie swojej służby i skłonnej do zadymy trzody, podążającej za swoimi duchowymi przywódcami bez woli i zastanowienia. Z grupki odłączyła się jedna postać i wyszła jej na przeciw. Jej czarny skórzany płaszcz lekko rozchylał się na wietrze.
- CzuÅ‚em, że mnie nie zawiedziesz. – Dominic odezwaÅ‚ siÄ™ pierwszy. – CzarujÄ…ca jak zwykle. – szepnÄ…Å‚ jej do ucha obejmujÄ…c i caÅ‚ujÄ…c na powitanie.
- Czekałem już tylko na Ciebie, więc możemy wchodzić.
Monique jak zwykle rozklejała się w jego ramionach. Ten chłopak mógł mieć każdą pannę w tym mieście, ale miał właśnie ją. Właśnie dziś.
Zsunął z głowy na nos swoje ciemne okulary i kiwnął na resztę gwiżdżąc głośno. Odpowiedzieli za jego wezwanie i ruszyli za nim.
Obsługa teatru widząc ich tak liczne przybycie odstąpiła od sprawdzania biletów rozsuwając się na boki od wejścia.
- Tylko prosimy o ciszÄ™, spektakl jeszcze trwa. – wtrÄ…ciÅ‚ jeden z bileterów. Jego sÅ‚owa spotkaÅ‚y siÄ™ z gÅ‚oÅ›nym zrozumieniem.
Faktycznie spektakl trwał, ale los Otella był już policzony. Jagon dopiął swego.


Teatr – Nicole wÅ‚aÅ›nie skoÅ„czyÅ‚a swoje wyznanie, jej wzrok byÅ‚ trochÄ™ nieobecny i tÄ™skny, jakby bÅ‚Ä…dziÅ‚a myÅ›lami po odlegÅ‚ych wspomnieniach. W loży zapadÅ‚a cisza. Nick skupiÅ‚ swoje zmysÅ‚y. Jego podÅ›wiadomość tworzyÅ‚a w podrażnionym zagadkÄ… umyÅ›le dziwne sztuczki wizualizujÄ…c w faÅ‚dach zasÅ‚ony loży oraz wypeÅ‚niajÄ…cych jÄ… cieniach imitacjÄ™ twarzy spoglÄ…dajÄ…cej na nich z ukrycia. Szron znikaÅ‚ powoli z fotela.

Diaboliczna intryga Jagona dobiegła końca, pojmany został wyprowadzony przez żołnierzy. Chwilę później kurtyna opadła na scenę.
Nick w sama porę odczulił zmysł słuchu, gdy na sali zagrzmiały brawa i okrzyki publiczności wzywającej obsadę do odebrania należnych jej podziękowań. Nicole wyrwana wiwatem z zadumy zaczęła bić brawo i zmuszając swoją smutną twarz do uśmiechu podniosła wzrok z podłogi.

- Erick, Erick! – podniosÅ‚y siÄ™ gÅ‚osy ludzkiej części publicznoÅ›ci wstajÄ…cej z miejsc. Po chwili caÅ‚a sala biÅ‚a brawa na stojÄ…co. Kurtyna podniosÅ‚a siÄ™ a na scenÄ™ posypaÅ‚y siÄ™ biaÅ‚e i czerwone róże. Aktorzy zgromadzeni w dÅ‚ugim szeregu skÅ‚onili siÄ™ gÅ‚Ä™boko widzom. Åšmiertelniczka grajÄ…ca DesdemonÄ™ podniosÅ‚a jednÄ… biaÅ‚Ä… róże i pocaÅ‚owaÅ‚a jej pÅ‚atki wdychajÄ…c jej mocny aromat.
Para dzieci wniosła na scenę ogromy bukiet purpurowych róż ułożonych w pięknym koszu wręczając je Erickowi. Ich zapach zmieszany ze świeżą krwią zwrócił uwagę dużej części Rodziny zebranej na sali. Reżyser przyjął piękny prezent i podziękował.
Kurtyna podnosiła się i opadała pięć razy nim w reszcie brawa ucichły ostatecznie, a widzowie przeszli do foyer.

Brawa cichły właśnie, gdy ktoś zapukał w drzwi loży, uchyliły się powoli wpuszczając przez odgradzającą je zasłonę odrobinę światła. Kobieca dłoń rozchyliła połę zasłony ukazując zgrabną, młodą wampirzycę o czarnych jak heban włosach i ustach koloru krwi. Jej aksamitna granatowa suknia w tym świetle wydawała się niemal czarna.
Kobieta uśmiechnęła się przyjaźnie.
- WidzÄ™, że jakoÅ› daliÅ›cie sobie radÄ™…Witaj kochana! Cześć Nick, jestem Sylwia. – SpojrzaÅ‚a po ich twarzach i podaÅ‚a rÄ™kÄ™ Nickowi. – Andrew poprosiÅ‚ mnie żebym wprowadziÅ‚a CiÄ™ za kulisy.
Kobieta choć nie dorównywaÅ‚a urodÄ… Nicole, z powodzeniem mogÅ‚aby być topowÄ… modelkÄ…. - TrochÄ™ bezpoÅ›rednia, bardzo szykowna i zgrabna – oceniÅ‚ w myÅ›lach Nick.
Już miał się przywitać, gdy z niewiadomych względów rzucił jej wprost, z nienaturalnym spokojem w głosie.
Zginiesz! – JakiÅ› podszept wÅ‚ożyÅ‚ mu w usta te sÅ‚owa, wprost do wyczulonego umysÅ‚u. – Jak mogÅ‚em powiedziaÅ‚ coÅ› takiego?! – zastanawiaÅ‚ siÄ™ skoÅ‚owany.
Dziewczyna przyglądała się mu z półrozwartymi ustami nie wierząc własnym uszom. Nick także nie wierzył.
 
Lorn jest offline