Spis Stron RPG Regulamin Wieści POMOC Kalendarz
Wróć   lastinn > RPG - play by forum > Sesje RPG - Horror i Świat Mroku > Archiwum sesji RPG z działu Horror i Świat Mroku
Zarejestruj się Użytkownicy


 
 
Narzędzia wątku Wygląd
Stary 09-11-2006, 23:12   #81
 
Solfelin's Avatar
 
Reputacja: 1 Solfelin ma z czego być dumnySolfelin ma z czego być dumnySolfelin ma z czego być dumnySolfelin ma z czego być dumnySolfelin ma z czego być dumnySolfelin ma z czego być dumnySolfelin ma z czego być dumnySolfelin ma z czego być dumnySolfelin ma z czego być dumnySolfelin ma z czego być dumnySolfelin ma z czego być dumny
Nick

Popatrzył kilkakrotnie na nią, próbując uspokoić. Gdy zobaczył, jak sytuacja stoi, wyprostował się w milczeniu. Nawet w takich sytuacjach wiedział, co powiedzieć, chociaż orientował się, że ta jedna jest z tych, które przypisać należałoby do kategorii trudne. W jednym momencie, jak to lubił, postawił na jedną kartę, wóz albo przewóz, mówiąc do niej wyraźnie, dosyć głośno (tak aby Nicole usłyszała) i wolno:
- Wychodzę. Jeśli chcesz mieć jakiekolwiek szanse... - tutaj zwrócił jej uwagę - chodź ze mną, ale już, natychmiast. - był całkowicie gotowy, by opuścić budynek, z nią lub bez niej. Lustrował ją od stóp do głów, pragnąc zapomnieć o wszystkim.
 
Solfelin jest offline  
Stary 10-11-2006, 10:14   #82
 
Lorn's Avatar
 
Reputacja: 1 Lorn ma wspaniałą reputacjęLorn ma wspaniałą reputacjęLorn ma wspaniałą reputacjęLorn ma wspaniałą reputacjęLorn ma wspaniałą reputacjęLorn ma wspaniałą reputacjęLorn ma wspaniałą reputacjęLorn ma wspaniałą reputacjęLorn ma wspaniałą reputacjęLorn ma wspaniałą reputacjęLorn ma wspaniałą reputację
Erick korzystając z antraktu obserwował przez szczelinę w kurtynie, twarze którym nie zdążył przyjrzeć się przed spektaklem. Wodzenie oczami po twarzach widzów w czasie grania sztuki było bardzo nieprofesjonalne, doskonale o tym wiedział.
Z lóż starszych właśnie znikali ostatni widzowie. Wśród nich zauważył ponownie Douglasa. Po stronie Toreadorów młodsze harpie jak zwykle pławiły się w towarzystwie nieśmiertelnego Lorda Byrona, a Mistrza jak zwykle nie było, jego loża była pusta…
- Pewnie szykuje swoją własną sztukę i nie ma czasu na oglądanie moich interpretacji jego genialnych dzieł. - pomyśłał sobie.
Ku swojemu zadowoleniu natomiast nie odnalazł na sali oblicza Anny, osoby której zwłaszcza dziś miał nadzieję nie oglądać.
Andrew wskazał mu lożę, w której umieścił swojego specjalnego gościa, pisarza, Nicka MacLee. Słyszał już wcześniej co nie co o tym Toreadorze, ale dopiero dziś miał się z nim poznać. Jego loża jako jedyna nie opróżniła się podczas antraktu. Z kolei dwie loże obok służba wyniosła nadpitą zanadto towarzyszkę tankującego bez hamulców innego z Toreadorów.
- Non omnis moriar, czego nie można powiedzieć o Pani, Madame. - skwitował z czarnym humorem Erick.
Znowu wrócił do loży Nicka przyglądając się tym razem jego partnerce.
- Czyżby te łzy na policzkach spowodowane były naszą sztuką... - Po chwili rozpoznał ją. - Nicole, słodka, piękna Nicole, niebezpiecznie piękna. - wyszeptał do siebie.
 
Lorn jest offline  
Stary 10-11-2006, 13:14   #83
 
Lorn's Avatar
 
Reputacja: 1 Lorn ma wspaniałą reputacjęLorn ma wspaniałą reputacjęLorn ma wspaniałą reputacjęLorn ma wspaniałą reputacjęLorn ma wspaniałą reputacjęLorn ma wspaniałą reputacjęLorn ma wspaniałą reputacjęLorn ma wspaniałą reputacjęLorn ma wspaniałą reputacjęLorn ma wspaniałą reputacjęLorn ma wspaniałą reputację
Nick – Jego słowa powoli docierały do niej, wysypała z torebki pozostałe rzeczy wybrała z nich lusterko, ukryte w wieczku puderniczki, mleczko do twarzy i podnosząc się s trudem wróciła na swój fotel. Zaczęła poprawiać swój makijaż, a pod jej stopami w dalszym ciągu leżała zawartość jej torebki.
Po chwili wyglądała tak jak przedtem, nie licząc kilku śladów krwi na jej sukni. W dalszym ciągu smutek malował się na jej twarzy, ale jej głos choć cichy był już opanowany.
- Coraz trudniej jest nam ze sobą mówić. Jesteś dużo słabszy niż dawniej Nick. Postaraj się proszę, zrób to dla mnie. Jeszcze ten jeden raz daj mi znak, że jeszcze mnie kochasz. Czy wiesz jak ciężko przeżywam każdą noc… jak ciężko jest udawać beztroskę, zapomnienie tego co już nie wróci... Ale ja chcę żeby wróciło, zrobię wszystko żebyśmy byli razem.
Nick zauważywszy, ze sytuacja powoli wraca do normy i powstrzymał się od wyjścia. Postanowił wysłuchać jej do końca, okazać zrozumienie. Wrócił na swój spowity w cieniu fotel po czym wstał od razu jak oparzony i przyjrzał mu się uważnie z niedowierzaniem.
Fotel pokryty był cienką warstwa szronu, na wyczucie musiał mieć poniżej 0 stopni Celsjusza.
 
Lorn jest offline  
Stary 10-11-2006, 18:59   #84
 
Lhianann's Avatar
 
Reputacja: 1 Lhianann ma wspaniałą reputacjęLhianann ma wspaniałą reputacjęLhianann ma wspaniałą reputacjęLhianann ma wspaniałą reputacjęLhianann ma wspaniałą reputacjęLhianann ma wspaniałą reputacjęLhianann ma wspaniałą reputacjęLhianann ma wspaniałą reputacjęLhianann ma wspaniałą reputacjęLhianann ma wspaniałą reputacjęLhianann ma wspaniałą reputację
Gabrielle

Wysiadając z samochodu spojrzała na zegarek i tylko pokręciął głową.
Wsiadła spowrotem, i znowu włączyła się w sznur samochodów na ulicach nocnego Londynu.
Przez te przepychanki w domu w którym ponoć miał być Bertram, a potem z tą Lupinką nie miała sznas zdążyć na przedstawienie, a pojawianie sie po nim w teatrze uznała za nietakt i...swego rodzaju obłudę.
Na szczęście z nikim nie była umówiona na dziś w Elizjum więc...

Spokojnie pojechałą w strone swego domu.
Chyba dośc wrażeń jak na dziś.
 
__________________
Whenever I'm alone with you
You make me feel like I'm home again
Dear diary I'm here to stay
Lhianann jest offline  
Stary 11-11-2006, 19:37   #85
 
Solfelin's Avatar
 
Reputacja: 1 Solfelin ma z czego być dumnySolfelin ma z czego być dumnySolfelin ma z czego być dumnySolfelin ma z czego być dumnySolfelin ma z czego być dumnySolfelin ma z czego być dumnySolfelin ma z czego być dumnySolfelin ma z czego być dumnySolfelin ma z czego być dumnySolfelin ma z czego być dumnySolfelin ma z czego być dumny
Nick

Został zaskoczony, gdy dostrzegł to dziwne zjawisko. Przez chwilę stał w milczeniu, ciszy, patrząc tępo, lecz po chwili ochłonął sam i wytężył każdy posiadany zmysł, wyostrzając go do granic możliwości. Dzięki temu doszły go wszystkie bodźce, emocje i wrażenia z otoczenia, zapachy, czucie dudnienia w podłodze, dźwięki, niezwykła szczegółowość wszystkich elementów. Intuicją szukał przyczyny stanu tego fotela. Rozejrzał się dokładnie wokół, dość szybko, by zauważyć kogoś lub coś dziwnego. Robił to wszystko w dziwnym, zimnym zdenerwowaniu, to znaczy, szybkimi ruchami, lecz z kamienną twarzą.
 
__________________
Soulmates never die...
Solfelin jest offline  
Stary 13-11-2006, 20:20   #86
 
Lorn's Avatar
 
Reputacja: 1 Lorn ma wspaniałą reputacjęLorn ma wspaniałą reputacjęLorn ma wspaniałą reputacjęLorn ma wspaniałą reputacjęLorn ma wspaniałą reputacjęLorn ma wspaniałą reputacjęLorn ma wspaniałą reputacjęLorn ma wspaniałą reputacjęLorn ma wspaniałą reputacjęLorn ma wspaniałą reputacjęLorn ma wspaniałą reputację
Monique przebijając się przez korek dotarła w reszcie do teatru i sprawdzając obecność swojej wejściówki poklepała się po kieszeni. Zapłaciła za kurs i wysiadła z taksówki. Brujahowie już stłoczyli się przed wejściem w towarzystwie swojej służby i skłonnej do zadymy trzody, podążającej za swoimi duchowymi przywódcami bez woli i zastanowienia. Z grupki odłączyła się jedna postać i wyszła jej na przeciw. Jej czarny skórzany płaszcz lekko rozchylał się na wietrze.
- Czułem, że mnie nie zawiedziesz. – Dominic odezwał się pierwszy. – Czarująca jak zwykle. – szepnął jej do ucha obejmując i całując na powitanie.
- Czekałem już tylko na Ciebie, więc możemy wchodzić.
Monique jak zwykle rozklejała się w jego ramionach. Ten chłopak mógł mieć każdą pannę w tym mieście, ale miał właśnie ją. Właśnie dziś.
Zsunął z głowy na nos swoje ciemne okulary i kiwnął na resztę gwiżdżąc głośno. Odpowiedzieli za jego wezwanie i ruszyli za nim.
Obsługa teatru widząc ich tak liczne przybycie odstąpiła od sprawdzania biletów rozsuwając się na boki od wejścia.
- Tylko prosimy o ciszę, spektakl jeszcze trwa. – wtrącił jeden z bileterów. Jego słowa spotkały się z głośnym zrozumieniem.
Faktycznie spektakl trwał, ale los Otella był już policzony. Jagon dopiął swego.


Teatr – Nicole właśnie skończyła swoje wyznanie, jej wzrok był trochę nieobecny i tęskny, jakby błądziła myślami po odległych wspomnieniach. W loży zapadła cisza. Nick skupił swoje zmysły. Jego podświadomość tworzyła w podrażnionym zagadką umyśle dziwne sztuczki wizualizując w fałdach zasłony loży oraz wypełniających ją cieniach imitację twarzy spoglądającej na nich z ukrycia. Szron znikał powoli z fotela.

Diaboliczna intryga Jagona dobiegła końca, pojmany został wyprowadzony przez żołnierzy. Chwilę później kurtyna opadła na scenę.
Nick w sama porę odczulił zmysł słuchu, gdy na sali zagrzmiały brawa i okrzyki publiczności wzywającej obsadę do odebrania należnych jej podziękowań. Nicole wyrwana wiwatem z zadumy zaczęła bić brawo i zmuszając swoją smutną twarz do uśmiechu podniosła wzrok z podłogi.

- Erick, Erick! – podniosły się głosy ludzkiej części publiczności wstającej z miejsc. Po chwili cała sala biła brawa na stojąco. Kurtyna podniosła się a na scenę posypały się białe i czerwone róże. Aktorzy zgromadzeni w długim szeregu skłonili się głęboko widzom. Śmiertelniczka grająca Desdemonę podniosła jedną białą róże i pocałowała jej płatki wdychając jej mocny aromat.
Para dzieci wniosła na scenę ogromy bukiet purpurowych róż ułożonych w pięknym koszu wręczając je Erickowi. Ich zapach zmieszany ze świeżą krwią zwrócił uwagę dużej części Rodziny zebranej na sali. Reżyser przyjął piękny prezent i podziękował.
Kurtyna podnosiła się i opadała pięć razy nim w reszcie brawa ucichły ostatecznie, a widzowie przeszli do foyer.

Brawa cichły właśnie, gdy ktoś zapukał w drzwi loży, uchyliły się powoli wpuszczając przez odgradzającą je zasłonę odrobinę światła. Kobieca dłoń rozchyliła połę zasłony ukazując zgrabną, młodą wampirzycę o czarnych jak heban włosach i ustach koloru krwi. Jej aksamitna granatowa suknia w tym świetle wydawała się niemal czarna.
Kobieta uśmiechnęła się przyjaźnie.
- Widzę, że jakoś daliście sobie radę…Witaj kochana! Cześć Nick, jestem Sylwia. – Spojrzała po ich twarzach i podała rękę Nickowi. – Andrew poprosił mnie żebym wprowadziła Cię za kulisy.
Kobieta choć nie dorównywała urodą Nicole, z powodzeniem mogłaby być topową modelką. - Trochę bezpośrednia, bardzo szykowna i zgrabna – ocenił w myślach Nick.
Już miał się przywitać, gdy z niewiadomych względów rzucił jej wprost, z nienaturalnym spokojem w głosie.
Zginiesz! – Jakiś podszept włożył mu w usta te słowa, wprost do wyczulonego umysłu. – Jak mogłem powiedział coś takiego?! – zastanawiał się skołowany.
Dziewczyna przyglądała się mu z półrozwartymi ustami nie wierząc własnym uszom. Nick także nie wierzył.
 
Lorn jest offline  
Stary 13-11-2006, 21:03   #87
 
Nightcrawler's Avatar
 
Reputacja: 1 Nightcrawler to imię znane każdemuNightcrawler to imię znane każdemuNightcrawler to imię znane każdemuNightcrawler to imię znane każdemuNightcrawler to imię znane każdemuNightcrawler to imię znane każdemuNightcrawler to imię znane każdemuNightcrawler to imię znane każdemuNightcrawler to imię znane każdemuNightcrawler to imię znane każdemuNightcrawler to imię znane każdemu
Erick Mead

Brawa ogłuszały, kłaniał się wraz ze swoją trupą by w końcu wskazać na swoich aktorów. Sam zaczął bić brawo, aż wręczono mu róże. Ich krwista woń uderzyła o nozdrza przyprawiając o niemy zawrót głowy. Uśmiechnął się smętnie raczej do siebie niźli do darczyńców.

Gdy kurtyna opadła ostatecznie spojrzał na aktorów uśmiechając się szeroko i rzekł radośnie - ot chwila triumfu- słodka jako zapach róż - skrzywił sie nie znacznie ściskając dłońmi mocniej kosz z krwawymi kwiatami -a teraz pójdźcie drodzy przyjaciele do swych wielbicieli ja zaraz ku Wam dołączę tylko tchu nabiorę-

Patrzył jak przyjaciele uśmiechając się i gratulując sobie wzajemnie odchodzili na mały poczęstunek dla widzów i aktorów. Po chwili znalazł się sam w ciemności wciąż ściekając kwiaty i chłonąć ich słodko-krwistą woń. - słyszysz ojcze to dla Ciebie - dla Ciebie dziś te brawa-. Położył kwiaty na środku skąpanej w mroku sceny i rzekł - tako jak te kwiaty...-

Rozszerzył swą percepcje nadprzyrodzonymi zdolnościami, które przyszły do niego wraz z szaloną krwią by spokojnie zejść ze sceny, lecz zatrzymał się ujrzawszy skryty między kwiatami flakonik.
Wyciągnął ostrożnie buteleczkę - zapieczętowaną i pełną krwi. Nie będąc pewnym czym jest prezent i ska pochodzi krew szybko wsunął szklane naczynko do kieszeni i udał się w ślad za swą trupą próbując w myślach zrozumieć któż mógł mu dać taki podarunek, jednocześnie palcami badając w kieszeni powierzchnię buteleczki.

Przystanął zmrożony myślą, iż prezent mogła przysłać mu Anna w jakimś perwersyjnym akcie swej sadystycznej woli. Potrząsał jednak głową odganiając wizje jej demonicznie uśmiechniętej twarzy i mruknął sam do siebie
- jak tak będę myślał popadnę w paranoje.. - próbując uspokoić sam siebie ruszył dalej niepewnym krokiem...
 
__________________
Sanguinius, clad me in rightful mind,
strengthen me against the desires of flesh.
By the Blood am I made... By the Blood am I armoured...
By the Blood... I will endure.
Nightcrawler jest offline  
Stary 14-11-2006, 10:51   #88
Banned
 
Reputacja: 1 Rhamona nie jest za bardzo znany
Monique Blanch

Wampirzyca uśmiechnęła się słodko do Dominika. Widziała się z nim zaledwie kilka dni temu... cóż to za upojna noc była. Bezwiednie oblizała usta a zaraz potem poczuła smak swojej własnej krwi.
- Witaj - objęła go czuje, dotykając ustami jego szyi, a potem udała zawstydzenie komplementem wystosowanym w jej stronę.
Z tego wszystkiego, co dziś udało jej się przejść, posmutniała nagle przytulając się do Dominika. Z nim czuła się tak bardzo bezpieczna. Nie mówiła nic tylko szła przed siebie, z nim pod rękę.
- Och, Dominiku, nawet nie wiesz jak się boję - pomyślała sobie patrząc w jego twarz, wtedy właśnie on spojrzał na nią a ona zobaczyła swoje odbicie w jego czarnych okularach.

Musiał z pewnością zauważyć, że jest podłamana, jakby słabsza. Z uwagą spoglądała na niego, jej oczy wyrażały obawę.
 
Rhamona jest offline  
Stary 14-11-2006, 14:04   #89
 
Lorn's Avatar
 
Reputacja: 1 Lorn ma wspaniałą reputacjęLorn ma wspaniałą reputacjęLorn ma wspaniałą reputacjęLorn ma wspaniałą reputacjęLorn ma wspaniałą reputacjęLorn ma wspaniałą reputacjęLorn ma wspaniałą reputacjęLorn ma wspaniałą reputacjęLorn ma wspaniałą reputacjęLorn ma wspaniałą reputacjęLorn ma wspaniałą reputację
Monique Dominic kroczył pewnie przed siebie, dziś przypadła mu w rola prowadzącego. Nie mógł okazać żadnej słabości, był na widelcu swojego klanu – tłumu który tupał głośno i pokrzykiwał za jego plecami, tłumu który mógł go dziś uznać królem nocy lub w zamian za kompromitację, w jednej chwili mógł pożreć go i wszystko to, co do tej pory stworzył. Monique wiedziała o tym i czuła tą niecodzienną presję w jego zachowaniu.
- To mówisz, że coś Ci się dzisiaj przytrafiło nie miłego…- powiedział z przykrością odczuwalną w głosie – Czuję że coś Cię boli. Mi możesz powiedzieć. Wiesz, że Ty też możesz na mnie liczyć. – Przyłożył policzek do jej skroni i zanurzył się w zapachu jej włosów.
 
Lorn jest offline  
Stary 14-11-2006, 14:24   #90
Banned
 
Reputacja: 1 Rhamona nie jest za bardzo znany
Monique Blanch

- Nie wiem co zamierzasz, Dominik, ale widze, że to coś bardzo poważnego, wiec może to co ci powiem, jakoś ci pomoże - z niepewnością w głosie powiedziała do niego a potem łapiąc jego wzrok pociągnęła go troche w bok.
- Dziś miałam nagrane pewne miejsce w dzielnicy willowej... Dom pewnego Porucznika. Zostałam tam zaskoczona przez Nieśmiertelną kobietę, zaatakowała mnie, choć czułam, że nie przyszła po mnie. Zabezpieczenia w domu były zdjęte, a ja głupia nie zorientowałam się, że to zasadzka... Dominiku... mogłam tam zginąć - spuściła wzrok na podłogę - Rozumiesz? Kainici znikają z miasta. Ktoś nas wyławia w najmniej oczekiwanym momencie i eliminuje - ścisnęła jego zimne dłonie - Nie mam pojęcia kto to... miałam za mało czasu aby się dowiedzieć... ale jeśli postaram się i w pogotowiu będę mieć silną krew, uda mi sie może coś wywnioskować. Prosze tylko o jedno, nie mnieszaj mnie w to... ja nic nie wiem i nigdzie nie byłam dziś. Wszystkiego czego się dowiem, pierwszy dowiesz się ty - uśmiechnęła się do niego ale był to raczej smutny uśmiech.
 
Rhamona jest offline  
 



Zasady Pisania Postów
Nie Możesz wysyłać nowe wątki
Nie Możesz wysyłać odpowiedzi
Nie Możesz wysyłać załączniki
Nie Możesz edytować swoje posty

vB code jest Wł.
UśmieszkiWł.
kod [IMG] jest Wł.
kod HTML jest Wył.
Trackbacks jest Wył.
PingbacksWł.
Refbacks are Wył.


Czasy w strefie GMT +2. Teraz jest 09:45.



Powered by: vBulletin Version 3.6.5
Copyright ©2000 - 2024, Jelsoft Enterprises Ltd.
Search Engine Optimization by vBSEO 3.1.0
Pozycjonowanie stron | polecanki
Free online flash Mario Bros -Mario games site

1 2 3 4 5 6 7 8 9 10 11 12 13 14 15 16 17 18 19 20 21 22 23 24 25 26 27 28 29 30 31 32 33 34 35 36 37 38 39 40 41 42 43 44 45 46 47 48 49 50 51 52 53 54 55 56 57 58 59 60 61 62 63 64 65 66 67 68 69 70 71 72 73 74 75 76 77 78 79 80 81 82 83 84 85 86 87 88 89 90 91 92 93 94 95 96 97 98 99 100 101 102 103 104 105 106 107 108 109 110 111 112 113 114 115 116 117 118 119 120 121 122 123 124 125 126 127 128 129 130 131 132 133 134 135 136 137 138 139 140 141 142 143 144 145 146 147 148 149 150 151 152 153 154 155 156 157 158 159 160 161 162 163 164 165 166 167 168 169 170 171 172