Erick Mead
Brawa ogłuszały, kłaniał się wraz ze swoją trupą by w końcu wskazać na swoich aktorów. Sam zaczął bić brawo, aż wręczono mu róże. Ich krwista woń uderzyła o nozdrza przyprawiając o niemy zawrót głowy. Uśmiechnął się smętnie raczej do siebie niźli do darczyńców.
Gdy kurtyna opadła ostatecznie spojrzał na aktorów uśmiechając się szeroko i rzekł radośnie - ot chwila triumfu- słodka jako zapach róż - skrzywił sie nie znacznie ściskając dłońmi mocniej kosz z krwawymi kwiatami -a teraz pójdźcie drodzy przyjaciele do swych wielbicieli ja zaraz ku Wam dołączę tylko tchu nabiorę-
Patrzył jak przyjaciele uśmiechając się i gratulując sobie wzajemnie odchodzili na mały poczęstunek dla widzów i aktorów. Po chwili znalazł się sam w ciemności wciąż ściekając kwiaty i chłonąć ich słodko-krwistą woń. - słyszysz ojcze to dla Ciebie - dla Ciebie dziś te brawa-. Położył kwiaty na środku skąpanej w mroku sceny i rzekł - tako jak te kwiaty...-
Rozszerzył swą percepcje nadprzyrodzonymi zdolnościami, które przyszły do niego wraz z szaloną krwią by spokojnie zejść ze sceny, lecz zatrzymał się ujrzawszy skryty między kwiatami flakonik.
Wyciągnął ostrożnie buteleczkę - zapieczętowaną i pełną krwi. Nie będąc pewnym czym jest prezent i ska pochodzi krew szybko wsunął szklane naczynko do kieszeni i udał się w ślad za swą trupą próbując w myślach zrozumieć któż mógł mu dać taki podarunek, jednocześnie palcami badając w kieszeni powierzchnię buteleczki.
Przystanął zmrożony myślą, iż prezent mogła przysłać mu Anna w jakimś perwersyjnym akcie swej sadystycznej woli. Potrząsał jednak głową odganiając wizje jej demonicznie uśmiechniętej twarzy i mruknął sam do siebie - jak tak będę myślał popadnę w paranoje.. - próbując uspokoić sam siebie ruszył dalej niepewnym krokiem...
__________________ Sanguinius, clad me in rightful mind,
strengthen me against the desires of flesh.
By the Blood am I made... By the Blood am I armoured...
By the Blood... I will endure. |