Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 17-01-2012, 00:13   #138
Sam_u_raju
 
Sam_u_raju's Avatar
 
Reputacja: 1 Sam_u_raju ma wspaniałą reputacjęSam_u_raju ma wspaniałą reputacjęSam_u_raju ma wspaniałą reputacjęSam_u_raju ma wspaniałą reputacjęSam_u_raju ma wspaniałą reputacjęSam_u_raju ma wspaniałą reputacjęSam_u_raju ma wspaniałą reputacjęSam_u_raju ma wspaniałą reputacjęSam_u_raju ma wspaniałą reputacjęSam_u_raju ma wspaniałą reputacjęSam_u_raju ma wspaniałą reputację
[MEDIA]http://www.youtube.com/watch?v=dIjUtzWrCeA&list=PL82CE2AB24FCDD944&index= 25&feature=plpp_video[/MEDIA]

Żar lał się z nieba, kiedy członkowie grupy Trójkąt dotarli w końcu na nowe miejsce zbrodni. Nathan wyszedł z samochodu parkując go wcześniej w wypatrzonym cieniu. Otworzył okno po swojej stronie i tak je zostawił. Wiedział że ten manewr niezbyt pomoże, jednak choć tak niewielka cyrkulacja powietrza mogła w tych warunkach byc zbawienna. Cholerny upalny dzień. W sumie to już mógł zapomnieć o kąpieli jaką wziął kilkanaście minut wczesniej. Najchętniej to by pod prysznicem pozostał cały dzień. Stojąc pod prysznicem wylewającym strumieniem chłodna wodę na jego kark. Gdyby jeszcze nie był sam. Gdyby tak móc zamykać w swych ramionach kobiece kształty, wpijać swe wargi w…
„Cholera. Ten upał powoduje, że zaczynam wariować” - Egzekutor potrząsnął głową odganiając marzenia.
Z każdym kolejnym krokiem fantazje zaczynały go opuszczać. Nijak się miały to brutalnej rzeczywistości z która właśnie się zetknął.
Pozdrowił gestem ręki detektywa wysłuchując jego sprawozdania.

- Mam się rozejrzeć gdy Wy będziecie rozmawiać? - zwrócił się do Emmy.
Ta w odpowiedzi jedynie pomarudziła na obiad i olała Scotta.
Chcąc nie chcąc wszedł do środka.
Znał zapach wypełniający dośc niewielkich rozmiarów pomieszczenie nagrzane słońcem, szumnie zwane knajpą. Zapach śmierci, zapach jelit wylewających się z rozoranego brzucha, zapach gówna, szczochów i rzygowin. Wymiocin, tych, którzy nie umieli powstrzymać swego żołądka przed wylewnym okazaniem obrzydzenia na to co zarejestrowały ich oczy.
Egzekutor, który pierwszy z ich trójki przekroczył próg nie porzygał się choć niedawno zjedzony podwójny posiłek zaakcentował swoją obecność podchodząc pod sam przełyk. Głowa go zaczęła boleć. Od tak nagle. Można by powiedzieć, że bez powodu, ale powód walał się prawie w każdym zakamarku tej dziury. Ludzkie szczątki. Nie powinien jednak narzekać, sam najął się do tej roboty. Trzeba było zewrzeć pośladki i zacząć zarabiać na chleb.
Laura z chusteczką przytknietą do ust i nosa weszła w ślad za Łowcą.
Miejsce nie wyglądało na takie w którym Scott by choć zamówił szklankę wody, nie mówiąc już o jedzeniu. Było w nim ciasno, powietrze wręcz stało, a teraz było wręcz trudno wysiedzieć. Ściany zdobiły bohomazy i znane wszystkim wszem i wobec pentagramy. Nathan ostrożnie stawiał każdy krok, w sumie nie po to by nie zadeptywać śladów a raczej by nie pośliznąć się na kałużach krwi czy fragmentach ciał i wnętrzności.
Tym razem przezorny wcisnął na ręce gumowe ręakwiczki. Po kilku minutach pozbył się ich jednak, czując jak gromadzi się w nich pot. Po jaką cholerę udawał kogoś kim nie był. Zachciało mu się bawić w detektywa.
Widać było, że technicy policyjni zrobili dobrą robotę. Scott podejrzewał, że musieli siedzieć tutaj kilka ładnych godzin. Widać było obrysy ciał. Widać ustawione numerki do ewidencji dowodowej. Jakaś nitka porządeczku w tym całym bałaganie.
Okazało się, że policja zakończyła już procedurę zbierania śladów. Większośc techników własnie zawijała sprzet szykując się do wyjścia. Scott rozejrzał się po pomieszczeniu i zajrzał na zaplecze. Spodziewał się choć niewielkich rozmiarów kuchni a skończyło się na małym zapleczu z opiekaczem i kuchenką gazową. Gdyby wszedł tutaj ktoś od kontroli czystości zamknąłby budę w try miga.
Ślady krwi zmajdywały się również w tym pomieszczeniu, widać, ktoś chciał się schować, ale został odszukany i zabity. Patrząc po śladach krwi Egzekutor doszedł do wniosku, że osoba musiała być ciągnietę chwilę po ziemi bądź sama szorować po podłodze w parodii ucieczki przed napastnikiem.
Wychodząc przez drugie drzwi zaplecza, Scott ponownie zjawił się na dworze, tym razem z tyłu budynku. Przez chwilę stanął jak wryty patrząc na plastikowe czarne worki z ciałami ułożone równiuteńko jeden obok drugiego.
Przed oczyma stanęły obrazy. Jakże podobne do tego co własnie rejestrowały jego oczy. Czarne worki nie wyrażające nic. Wspomnienia wyblakłe... ćzarne całuny śmierci ułozone na pokładzie statku. Zaledwie kilka lat temu a jakby oddzielone wiecznością. Nieudana misja. Szybka regeneracja. Odkrycie daru.
Łowca podszedł do jednego z worków i rozpiał go przyglądajac się ciału. Prawy bark denata wraz z ręką trzymał się ledwo reszty ciała. Rana nie wyglądała jak zadana pazurami a raczej czymś co wykorzystywane było do cięcia. Miecz… szeroki tasak, może maczeta bądź siekiera. Cholera wie. Scott nie był ekspertem w tej dziedzinie. Nie zdziwi się, jezeli wynika wykazą śladowe ilości brązu.
Przeniosł się w kierunku nóg denata. Ponownie zalożył gumową rękawiczkę na prawą dłoń i uchylił skarpętkę z nogi. Jego oczom ukazał się znany mu tatuaż skorpiona.

Nathan zamknął worek. Głowa mu nadal pulsowała tępym bólem a zapach śmierci nie chciał opuścić nozdrzy. Scott otworzył kolejny worek i upewniwszy się, że ciało ma nogi spojrzał na miejsce gdzie mógłby widnieć tatuaż Skorpiona.
Bingo. Kolejne trafienie. Pieprzone miejsce schadzek Śmiertelnych Skorpionów.

Egzekutor zaczął zastanawiać się czy domniemany zabójca bądź zabójcy, wciąż nie było możliwości wykluczyć że było ich kilku, nie używali broni zawierającej brąz. Było to możliwe o ile każdy z członków gangu, którzy tutaj leżeli zażywał krew łaków, To jednak będą w stanie wyciągnąć później. Gadkę z Andym pozostawił Emmie i Laurze. W sumie to on tu był od tego by prężyć mięśnie i odgrwać tępogłowego mięśniaka.
Podszedł do ściany “knajpy” i palcem…. pozbywszy się wcześnie rękawiczki sprawdził czy malowidło widniejące na niej jest świeże.
Nie było.

Po kilku minutach dołączył do stojącej w znacznej odległości od miejsca zbrodni, Emmy. Spojrzał w kierunku słonecznego nieba. Przetarł czoło.
- Myślisz, że za tymi znakami tez ukryli pułapkę? Czy raczej to zbyt oczywiste? - zwrócił się do Fantomki.

- Przecież tutaj nawet nie ma znaków okultystycznych, więc gdzie mieliby cokolwiek ukrywać? Tam w piwnicy pełno było pseudo oznaczeń mistycznych, a tutaj nic z tych rzeczy. A jak w środku są tam jakieś symbole?
Laura podeszła do nich.

- Standardowe pentagramy i chyba jakieś wzory kapel deathmetalowych. Gdzieś już je widziałem stąd mi się kojarzą. Nic więcej. Zawijamy się stad? – Nath streścił Fantomce to co widział. W sumie to nie pozostawało im nic więcej do roboty tutaj.

Laura zgodziła się z nimi.
Dziewczyny nawet ustaliły, że nie ma sensu dublować policji i na nowo przesłuchiwac ewentualnych świadków wydarzenia.
Naprawdę, nawet chyba im nie chciało się pracować w taki dzień.

- Czy ciała wyglądały na ludzkie - zwróciła Laura z pytaniem do Nathana kiedy szli w kierunku samochodu.

- Tak – ten odpowiedział krótko - Stawiam, że nadnatural był katem. I to tyle w naszej sprawie. Z mojej strony jedynie domysły. Wybaczcie dziewczyny ale głowę mam jak z waty. To chyba przez to gorąco.
- To wygląda na walki gangów – dodał jednak po chwili wracajać do tematu - w których ktoś wykorzystuje Fenomen w roli kata oprawcy. To tyle spostrzeżeń z mojej strony. Ja tutaj w sumie jestem od ochrony niż od węszenia. To już chyba wasza specjalność dziewczyny.

Emma podkręciał tempo marszu podkreślając, że spieszy się na umówione spotkanie a wczesniej chciała jeszcze wstąpic do MRu. Chudzina spieszyła się wyraźnie. Nathan natomiast nie mógł doczekać się wwyników poszukiwań króla łaków i potrzebował tabletki bo ból głowy się wzmagał. Jak prawdziwy angol pragnał powortu zachmurzonego nieba. Slońce chyba na niego dobrze nie działało.
Samochód skierował w drogę powrotną do Ministerstwa.
 

Ostatnio edytowane przez Sam_u_raju : 19-01-2012 o 19:01. Powód: coby choć trochę się lepiej czytało te moje wypociny :P
Sam_u_raju jest offline