Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 17-01-2012, 19:22   #86
Blackvampire
 
Blackvampire's Avatar
 
Reputacja: 1 Blackvampire jest godny podziwuBlackvampire jest godny podziwuBlackvampire jest godny podziwuBlackvampire jest godny podziwuBlackvampire jest godny podziwuBlackvampire jest godny podziwuBlackvampire jest godny podziwuBlackvampire jest godny podziwuBlackvampire jest godny podziwuBlackvampire jest godny podziwuBlackvampire jest godny podziwu
Wrócił wraz z kompanią do wioski, gdzie w karczmie zaspokoił swoje pragnienie trunku, nie był on najlepszej jakości, ale musiał mu na tę chwilę wystarczyć. Na odchodne poprosił karczmarza, aby napełnił jego dodatkowy bukłak spirytusem. Alkoholu na czarną godzinę nigdy za wiele. Zabójce musieli niestety pochować na tutejszym cmentarzu, ale lepsza Imperialna ziemia niż paszcze padlinożerców. Odmówił krótką modlitwę nad grobem kuzyna, wymagała tego czysta przyzwoitość. Odzyskał honor, już nie był wyrzutkiem, należał mu się więc szacunek.

Przez następne dni podróży przebywał głównie w towarzystwie reszty khazadów, oczywiście nie unikał nikogo, no może poza niziołkiem gdyż jego opowieści znowu zaczynały przyprawiać go o ból głowy. Na szczęście odpowiednio srogie spojrzenie sprawiało, że gaduła zmieniał cel swoich zainteresowań. Zdawał się chyba polubić leśnika imieniem Yerg, który postanowił się do nich przyłączyć. Podobno owy wojownik Chaosu spalił jego dom. Ragnarowi nie przeszkadzało jego towarzystwo, wyglądał na poczciwego człowieka, no i nie gadał po próżnicy. Co dziwne, Felix także stał się dziwnie milczący. Krasnolud postanowił mieć go na oku, nie wiadomo jaki wpływ na niego mógł wywrzeć kontakt z wyznawcami Chaosu. Albo po prostu te człeczyny w życiu nie widziały porządnej bitki, to by wiele wyjaśniało.

Ragnar "Stalowy Czerep" przysypiał nieco na podskakującym wozie, kiedy nagle za szyję złapał go uratowany szaleniec. Ogromna dłoń krasnoluda powędrowała błyskawicznie do pasa, gdzie spoczywała jego broń. Zagrożenia, jednak nie było, za to potok dziwnych przepowiedni. Choć brodacz musiał się powstrzymywać od dania łachudrze w pysk. Rude, krzaczaste brwi podniosły się do góry w wielkim zdziwieniu. Że niby ma nie ufać temu, kto na największe zasługuje zaufanie bo inaczej zginie? Nie ma tutaj takiej osoby, jedyną osobą pasującą do tych słów był mag. Bo chyba nie chodziło mu o jego krasnoludzkich braci hen daleko w jego rodzimej twierdzy? Nie zastanawiając się długo strącił zdecydowanym ruchem łapę nędzarza i warknął
-Jeszcze raz tak zrobi, a klnę się na mój młot, że połamie mu te łapy. Zachciało się czaroklecie idioty co to w łeb chyba za dziecka o jeden raz za dużo oberwał.- po chwili dodał -Ale z takim ryjem to się nie dziwie, że go matka napierdalała! HAHAHA!- zaśmiał się głośno i rubasznie.

Na słowa Ziringa spojrzał w dal, gdzie widoczny był już garnizon. Zaś na wzmiankę o piwie wyszczerzył się i zawtórował
-A jak! Spłukać nam trzeba gardła trunkiem lepszym niż brudna woda z dodatkiem piwa, co nam podali na tamtym zadupiu.- wszystko jak widać układało się na razie dobrze. Oby tak dalej.
 
Blackvampire jest offline