Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 18-01-2012, 18:18   #220
eTo
 
eTo's Avatar
 
Reputacja: 1 eTo ma wspaniałą reputacjęeTo ma wspaniałą reputacjęeTo ma wspaniałą reputacjęeTo ma wspaniałą reputacjęeTo ma wspaniałą reputacjęeTo ma wspaniałą reputacjęeTo ma wspaniałą reputacjęeTo ma wspaniałą reputacjęeTo ma wspaniałą reputacjęeTo ma wspaniałą reputacjęeTo ma wspaniałą reputację
Ostatnio coś się jednak chyba uwzięło na Diritha. To że zawiódł wcześniejszy bardziej ryzykowny plan - norma. To, że jedyne co zdołał wskórać w walce z golemem to oberwanie w łeb - pech. Kolejny z serii.. albo po prostu walka będąc zatrutym oraz ze sparaliżowaną klątwą łapą musiała się skończyć tylko jednoznacznie.
Ostatnim co pamiętał było łapiące go łapsko golema i kamienna piącha lądująca na jego twarzy. Dlatego kiedy tylko odzyskał świadomość gwałtownie otworzył oczy i spróbował szybko wstać jednocześnie zadając cios. To także nie było najlepszym pomysłem o czym przekonał elfa nagły zawrót głowy sprowadzający go znowu do pozycji leżącej. dopiero wtedy zauważył zmianę otoczenia, Mieszczanina z amnezją oraz Wilka. Oczywiście nadal czuł osłabienie, jednak zauważył szybko czucie w lewej ręce oraz brak ucisku na szyi.

- Melisa the Almanakh? - spytał sięgając po kielich. - A czy przypadkiem efektów żywej klątwy nie zdejmuje melisa Almena the Elven? - dociekał mimo wszystko nieco podejrzanie przyglądając się zawartości kielicha. W sumie tak na prawdę nie miał najmniejszych podstaw żeby nie ufać Mieszczaninowi czy też Zaklinaczowi, jednak kiedy wcześniej zdejmował paraliż z ręki i nogi spowodowany Klątwą musiał wypić Melisę Almena the Elven kosztującą dość słono.

- Melisa Almeny the Elven, tak, tak też ją nazywają [Kejsi ty noobie ]* - To to samo.

- Ale dzięki za spłacenie tego długu i pozbycie sie obroży przy okazji. - dopiero teraz wypił zawartość kielicha i.. ponownie zakręciło mu się od niej w głowie. ~ Echh.. czy melisa musi działać na elfy prawie jak flaszka wódki na człowieka? ~ westchnął tylko w myślach i słuchał dalej co ma do powiedzenia Zaklinacz.

- ..i dlatego pewnie on sam go zabił chcąc wykorzystać okazję zwalenia na mnie winy. - Dirith dokończył kiedy Zaklinacz wspomniał o planach Silverstinga krzywiąc się przy tym nieco.

- Tak, ten sztylet jest mój, dzięki. - powiedział wstając i podchodząc do stolika. wziął sztylet do ręgi i przyjrzał mu się oceniając jego stan. Na wieść o zbroi znowu odrobinę się skrzywił, jakby miał dla tej łuski inne zastosowanie.. ale w sumie jeśli będzie będzie potrzeba ją wykorzystać to będzie ją miał cały czas przy sobie, o ile nie będzie musiał wymienić wcześniej zbroi.

- A Silversting w cale nie musi potrzebować łodzi do opuszczenia wyspy. - powiedział zastanawiając się nad swoim położeniem i możliwościach jakie miał. - Bo jeśli miałby przygotowany na taką okazję transport, to prawdopodobnie byłaby to jakaś latająca chimera lub ukryty gdzieś gryf.. albo skontaktował się z załogą pewnego statku, jeśli ci z nim faktycznie współpracowali. Wtedy też nie potrzebowałby udawać się do portu, bo mógłby być zabrany z praktycznie dowolnego miejsca na wyspie. Dlatego też jak masz oko na port, to powinieneś mieć jeszcze baczenie także na niebo. - stwierdził zdejmując starą zbroję odsłaniając tym samym ciało pokryte białymi pręgami po czym przymierzył nową.

- I nawet jak ucieknie, to i tak zamierzam go dorwać, bo nie pozwolę iblithowi zwiać z moją własnością, a jeśli ta księgę nieco zniszczył.. to może być pewien wielomiesięcznych tortur. - stwierdził ponuro po czy zaplótł za sobą ręce za plecami i podniósł je do góry. Zachwiał się nieco jakby był pijany a z łokci i barków dało się usłyszeć ciche chrupnięcie kości.
- Poza tym nie zamierzam pić po kolei wszystkich mikstur z jego pracowni, więc nadal jest mi potrzebny. Oraz pewnie przydałby się do wyłączenia tych wszystkich szalejących po mieście golemów?
- A tak przy okazji, to na co choruje ta siostrzenica króla, Makbet czy jak jej tam?


- Siostrzenica króla choruje na zapalenie płuc, ale z pomocą naszych medyków ma się lepiej. Miała się lepiej, znaczy się... Ten przeklęty demon zdemolował pół miasta, jest wielu rannych, demon wyładował swój gniew na magach i zaklinaczach, jakby magia specjalnie go drażniła, zabił wielu utalentowanych czarodziejów i medyków... Swoją drogą niepotrzebnie zebrali się wtedy na placu i gapili się na nią jak kretyni... Demon oczekiwał ofiary i nie doczekawszy się po prostu się wkurzył. Na szczęście odszedł, choć zapewne wróci... Wielu rannych potrzebuje pomocy. Nie wiem co teraz z siostrzenicą króla, jest w swojej komnacie, ze strażą, postaram się jej pomóc.

- Szkoda.. bo pomyślałem, że skoro Silversting miał przejąć władzę nad królestwem, to mógł spróbować otruć siostrzenice króla. Wmówić, że choruje na coś dziwnego i tylko on ma na tą chorobę lekarstwo w dwóch częściach. Jedna to faktycznie odtrutka podawana co 24 godziny, a druga podawana potem to trucizna. Tak żeby uzależnić od siebie króla jeszcze bardziej.. ale niestety na to był zbyt głupi.. - Dirith westchnął lekko przeceniając nieco zadufanie oraz pomysłowość swojego aktualnego celu. Ale lepiej być przygotowanym na praktycznie wszystko niż zostać zaskoczonym.

- Cóż, droga morska wymaga dostępu do morza, a to jedyny port na wyspie. Chyba że Silversting miał inny pomysł... Kto wie - westchnął.
Po chwili zastanowienia dodał:
- Jego sługa...! On chyba nadal gdzieś tu jest, może przeżył atak meduzy! Znajdź go, a być może dowiesz się wielu rzeczy! Uważaj, strażnicy mogą nie zrozumieć, dlaczego ofiara dla demona chodzi luzem po zamku... Gdybyś potrzebował transportu, mogę przyzwać dla ciebie jakąś latającą lub pływającą istotę, ale jeśli zostanie uszkodzona, zniknie, więc...?

- Jak już powiedziałem, Silversting nie potrzebuje dostępu do portu, jeśli współpracuje z ludźmi którzy mnie przywieźli na tą wyspę. Albo spotykają się gdzieś w innym miejscu przy brzegu, albo po prostu wlatują statkiem gdzieś na wyspę. Teraz tylko pozostaje pytanie czy jeszcze na niej są, a jeśli nie to czy Silversting ma się z nimi jak skontaktować. Jeśli tak, to ile czasu im zajmie przypłynięcie po niego.
- Na razie środka transportu nie potrzebuję, bardziej chce sie zabrać za spróbowanie wyważenia drzwi do komnaty i pracowni Silverstinga w zamku. To ewentualnie później żeby dostać się szybciej do mauzoleum w którym próbowałem go dorwać. Wole podjąć trop póki jest jeszcze świeży. -
stwierdził zastanawiając się ile jeszcze ma czasu na zdobycie odtrutki. - Jeszcze tylko potrzebuje wiedzieć jak nazywa się ten jego pomocnik i czy przeżył jeszcze Teofil, podobno zajmujący się spisywaniem stanu spiżarni na zamku.

- Teofil? - zdziwił się. - Spróbuj go odnaleźć, wiem gdzie mieszka [podaje adres] - Sługa Silverstinga zwał się Norbert [@@], podejrzewam że gdzieś się zaszył... Aha, co do wywarzania drzwi...! Przypomniałem sobie skąd znam te insygnia na drzwiach! Miałem taki amulet, który je otwierał... czy przypadkiem nie wziąłeś go, kiedy spadł mi, gdy siedziałem na drzewie?!

Drow przeszukał się po kieszeniach. - Mówisz o tym, który faktycznie wziąłem i został mi odebrany razem z resztą moich rzeczy? - Dirith skrzywił się ponownie. - Czyli jednak pozostaje wywarzanie. Albo szukanie tego małego amuletu w tym całym burdelu po ataku meduzy. Może sie przypadkiem znajdzie, tak jak przypadkiem znalazłem moją zbroję leżącą w pobojowisku...
- W takim razie potrzebowałbym jeszcze tylko adresu tego Norberta, może idiota będzie się ukrywał w domu albo znajdzie sie tam coś ciekawego i linę jeśli nie uda mi się wyważyć drzwi


Po otrzymaniu adresu elf nie tracił więcej czasu na pogaduszki tylko skierował się do wyjścia. Pierwsze swoje kroki skierował do sypialni maga. Zamierzał jednak w miarę możliwości unikać strażników, którzy na szczęście nosili ciężkie metalowe buciory lub byli zajęci porządkami co ułatwiało mu zadanie. Po dotarciu na miejsce przyjrzał się jeszcze raz drzwiom. Następnie zmienił się w tygrysołaka przy wszystkich trzaskach kości, choć sama przemiana nie była gwałtowna. Będąc przed drzwiami spróbował wyłapać zapach mężczyzny, gdyż przy jego pokoju powinien w jakimś stopniu się znaleźć. Następnie cofnął kilka metrów w korytarzu i ruszył gwałtownie biorąc rozbieg. Jeden sus przed drzwiami zamierzał skoczyć na ścianę na przeciwko, żeby odbić się od niej i z zapartymi łapami o ścianę uderzyć bokiem z całej dostępnej siły. Jeśli drzwi nie ustąpiłyby po takim uderzeniu, to pozostaje tylko ocena czy po którymś z kolei by się poddały. Jeśli nie, to pozostaje jeszcze tylko próba wytworzenia zobie z broni toporka i porąbanie ich o ile dałoby to jakieś efekty. Jeśli nadal okażą się oporne, to pozostaje już tylko skombinowanie sobie jakiejś liny jeśli nad sypialnią znajduje się jakieś dostępne pomieszczenie i wejście wybijając okno.
Kiedy w końcu dostał się do środka zaczął szybko przeszukiwać rzeczy w poszukiwaniu czegoś mogącego pomóc w znalezieniu antidotum lub właściciela tego pokoju. Szukał też jakiegoś dziennika. Rzucił także okiem na wszelkie mogące się znaleźć mikstury. Przed wyjściem obwąchał jeszcze w miarę dokładnie jego ubrania oraz łóżko aby wyryć sobie w pamięci zapach za którym zamierza podążać.
Jeśli uda się mu wejść do tego pokoju następne swoje kroki skieruje do jego zamkowej pracowni, do której zamierza się dostać i przeszukać w podobny sposób.
Gdyby jednak nie drzwi oparłyby się tygrysołakowi, toporowi oraz nie było nad sypialnią (oraz pracownią) jakiegoś dostępnego pokoju to następne swoje kroki skieruje wpierw pod adres Teofila. Oczywiście wszędzie będzie szedł możliwie szybkim tempem, żeby stracić jak najmniej czasu.
 
__________________
"Drow to stan umysłu." - Almena? Kejsi2?

"- You can't let them run around inside of dead people!
- Why not? It's like recycling." - Dr. Who
eTo jest offline