Opracowanie planu poszło dość gładko. Stare doświadczenia i znajomości przydały się udowadniając, że człowiek nigdy nie wie co mu się w życiu przyda.
Przebrani i w nowym samochodzie runnerzy ruszyli na spotkanie z studentem i za pewne z pozostałymi zainteresowanymi całym przedsięwzięciem.
Mark pożegnał się krótko ze znajomym obiecując, że odda samochód w nie naruszonym stanie. Alec nie wyglądał na do końca przekonanego, ale rzut oka na zastaw jaki stał w jego garażu, tylko pomachał na pożegnanie.
Stanley usiadł za kierownicą, a kolejna porcja stymulantu pozwoliła mu na pełne skupienie i kontrolę.
W tym czasie Analog sięgnął po telefon i spróbował uzyskać jakieś dodatkowe informacje o celu ich podróży. Mogły się one okazać pomocne w krytycznym momencie.
- Rozumiem, że to pilna sprawa z tym lotniskiem? - spytał Kevin, znajomy dziennikarz Analog.
- Jasna sprawa - odparł runner.
- Ok, daj mi pół godziny. Oddzwonię do ciebie.
Nagrzany Stanley lekko przesadzał z prędkością, co mogło zwrócić nie potrzebie uwagę policji na ich wóz.
W głośnikach dudniły rytmicznie bas, aż głowa sam chciała się kiwać.
Lotnisko faktycznie było nie duże. Jedne, dość krótki pas startowy, dwa hangary i budynek biura. Z daleko nie wyglądało, żeby w jakiś specjalny sposób było ono chronione. Jedna brama wjazdowa, a przy niej budka strażnika. W sumie nic specjalnego.
Stanley asekuracyjnie zrobił dwa duże kółka dookoła lotniska, by zorientować się w sytuacji.
Szybko się okazało, że teren już jest obstawiony. Dwa vany w pobliżu bramy wjazdowej, podejrzanie luksusowy samochód na parkingu koło biura. Mógł on, być zarówno własnością jakiegoś klienta, jak i korporacyjnych agentów. Na pasie startowym stała już mała awionetka, wokół której kręciło się trzech gości. Żadne jednak z nich nie był oczekiwanym przez wszystkich studentem, Derekiem Kilthronem.
John "Analog" Spencer
W czasie drugiego objazdu terenu, odezwał się telefon Analoga.
- Słuchaj John. Lotnisko wydaje się czyste. Szefem jest nie jaki Patrick Wasmaier. Prowadzi ten biznes od kilku lat. Oferuje tanie, dyskretne i szybkie loty. Zasadniczo nie ma się do czego przyczepić. Jest tylko jedna sprawa sprzed kilku lat. Militech wysunął oskarżenie, że właściciel przemyca narkotyki i broń. Do procesu jednak nie doszło. Żeby się jednak dowiedzieć dlaczego potrzebowałby więcej czasu. Oczywiście jeżeli potrzebujesz takie info.
Runnerzy podjechali w końcu na tyły lotniska. Samochód zostawili w ukryciu w pobliżu płoty. Siatka co prawda nie miała już dziury o której mówił Stanley, ale dało się ją łatwo podnieść i obaj runnerzy weszli na teren lotniska.