Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 19-01-2012, 18:18   #21
Hellian
 
Hellian's Avatar
 
Reputacja: 1 Hellian jest godny podziwuHellian jest godny podziwuHellian jest godny podziwuHellian jest godny podziwuHellian jest godny podziwuHellian jest godny podziwuHellian jest godny podziwuHellian jest godny podziwuHellian jest godny podziwuHellian jest godny podziwuHellian jest godny podziwu
[MEDIA]http://www.youtube.com/watch?v=ZYSbMKjBC8o[/MEDIA]

Ucieszyła się bardzo widząc towarzystwo w komplecie. Zaskoczyli ją. Była pewna, że rankiem, trzeźwo to przemyślawszy, ktoś zrezygnuje, zwłaszcza, że część kaucji wydawała się ewidentnie w zasięgu możliwości jej nowych kompanów. Zdaje się, że byli wyjątkowo słowni.
Za dnia prezentowali się całkiem przyjemnie. Przynajmniej według gustów Sylwii.
- Jak szczęśliwa rodzinka –zażartowała głośno.
Gomrund miał szanse ukształtować jej stosunek do całej rasy, bo w jej rodzinnym Schopenndorf nie było ani jednego krasnoluda, ale nawet wtedy, kiedy mieszkała w większych miastach nie poznała żadnego na tyle, żeby przysypiać oparta o jego ramię. Dietrich przypominał jej Rudolfa. Skojarzenie, choć brało się z nie do końca uświadomionych przyczyn, było bardzo silne i z pewnością nie chodziło jedynie o muskulaturę i umiłowanie trunków. Konrad wydawał się nieco zagubiony w mieście tej wielkości, co Bogenhafen i dobrze było się czuć od kogoś tak wyraźnie sprytniejszą. Odrobinę niepokoił ją jedynie Erich, który, zdawało się, właśnie sprytem radził sobie w życiu.

Rzecz jasna z dumną miną osoby, co wie wszystko, uprzedziła „chłopaków” o galaretkach i ich niechęci do ognia.

Dziewczyna niewiele wzięła ze sobą na tę wyprawę. Nie chciało je się nawet dźwigać łuczywa a tym bardziej wydawać na nie choćby i pensa. Założyła, że znajdzie jakieś, no i nie pomyliła się. Najbardziej żałowała, że ma jedynie niezbyt wysokie buty, przydałyby się takie, jakie nosili ci z cechu szczurołapów, z zakładkami chroniącymi prawie całe nogi. I tuż przed zejściem do kanałów Sylwia po raz pierwszy obejrzała dokładnie wydębioną od strażników przez Ericha mapę.

Najchętniej nie weszłaby w żaden z tych wąskich kanałów, gdzie głowa zahaczała sklepienie a odór nawet dla przytępionych zmysłów był wyraźniejszy. Kiedy jednak podzieli się częścią pracy przeszukiwawczej, nie miała wyjścia. Bezczelnie wybierała te tunele, które wydawały jej się najmniej wąskie. Raz nawet zgłosiła się nadmiarowo, choć nie była to jej kolej. Zapewne dzięki tej bezczelności miała więcej szczęścia niż inni i tylko kilka razy dziabnęły ja jakiś szczury. Zniosła to ze stoickim spokojem nawet nie postraszywszy stworzeń nożem.

Odrobinę gówniana zaczęła wydawać się chyba im wszystkim ta cała sprawa. Z Włochacza został jeden marny ślad. Próbowała wymyślić, co trzeba zrobić, bo chyba taka rola była jej pisana w tym towarzystwie, i nic z tego nie wychodziło.

***

Po walce rozkaszlała się prawie jak przytruty pleśnią Erich, bo gdy królowa galaret była już załatwiona, pociągnęła porządny łyk z cynowej flaszki Gomrunda. Zapytała starca czy to on jest Ultharem, ale wydawał się nie słyszeć pytania. Późno dostrzegła paskudne krosty i jakoś głupio było jej uciekać od legowiska nędzarza. Na wyprawę w kanały nie wzięła ze sobą nic do jedzenia i teraz tego żałowała. W końcu z miną nieszczęśliwego dziecka, odczepiła od pasa prawie pełny bukłak wypełniony przez Baumana naprawdę porządną orzechówką i położyła obok starca.
- Napij się, Ulthar, czy jak ci tam.

To, że stary gadał jakieś głupoty nie było dziwne. Mieszkanie w kanałach nie było domeną ludzi zdrowych na umyśle. Bardziej zastanowiło ją, że kiedy wieszczył Erichowi, na niektórych twarzach pojawiły się lekkie uśmieszki.
- Co jest? – zapytała nieco bezpośrednio – Jaki znak?

W sprawie dalszych poszukiwań oświadczyła równie wprost.
- Mam dość. Co wy na to żeby pójść się umyć i coś zjeść, no i Konrad jest ranny, Erich kaszle, a to zadrapanie Dietricha –wzdrygnęła się teatralnie –paskudne… A potem sprzedamy straży jakąś bajeczkę z dużą ilością prawdy. Że głębsze korytarze opanowały gigantyczne galarety, co pożerają i nie zostawiają śladów po ofiarach. Tylko trzeba na zmianie – zastanowiła się chwilę –Valeriusa Spenglera, ten drugi Goertri, to niezła szuja. Trzeba by jeszcze do jakiegoś rzeźnika i golibrody, albo może i garbarza się przejść, co by uzupełnić resztki. – Wyciągnęła i zaprezentowała zebrane przy wejściu włosy – Można by też – zastanawiała się na głos – powiedzieć o tym starcu. Znaczy o jego krostach. Ale wtedy, jeśli naprawdę coś mu jest, to jest ryzyko, że nas zamkną, żebyśmy paniki nie siali. Chodźmy już stąd, co? Chodźmy! Gomrund? –U krasnoluda pierwszego postanowiła poszukać poparcia.
 
__________________
"Kobieta wierzy, że dwa i dwa zmieni się w pięć, jeśli będzie długo płakać i zrobi awanturę." Dzienniki wiktoriańskie
Hellian jest offline