Możliwość spędzenia nocy pod dachem było czymś przyjemnym dla kogoś, kto większość swego życia spędził w mieście, a tak zwane wycieczki na łono natury nie należały do jego ulubionych zajęć. A jeśli na dodatek nie trzeba było samemu nic pichcić...
Z drugiej strony były pewne minusy tej sytuacji. Nie wszyscy lubili rzucać się w oczy czy też zwracać na siebie czyjąś uwagę. Bycie w cieniu miało swoje zalety, jednak Gottwin nie był aż takim maniakiem anonimowości, by koczować gdzieś pod murami, gdy inni będą mieli wygodę.
I byłoby całkiem przyjemnie gdyby nie to, że Dawit, który stale i wciąż opowiadał o swoich licznych wojennych przewagach. Nie dało się tego zbyt długo suchać, zatem Gottwin poprosił o obudzenie go, gdy przyjdzie kolej na jego wartę przy proroku i poszedł spać. |