Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 20-01-2012, 01:31   #102
Ravanesh
 
Ravanesh's Avatar
 
Reputacja: 1 Ravanesh ma wspaniałą reputacjęRavanesh ma wspaniałą reputacjęRavanesh ma wspaniałą reputacjęRavanesh ma wspaniałą reputacjęRavanesh ma wspaniałą reputacjęRavanesh ma wspaniałą reputacjęRavanesh ma wspaniałą reputacjęRavanesh ma wspaniałą reputacjęRavanesh ma wspaniałą reputacjęRavanesh ma wspaniałą reputacjęRavanesh ma wspaniałą reputację
Nie lubiła podejmować szybkich decyzji. Czasem jednak musiała. Gdy się jednak nad tym głębiej zastanowiła to była zmuszona przyznać, że nigdy nie dostawała dość czasu na roztrząsanie wszystkich za i przeciw. Jak można szybko zdecydować o czyjejś winie i jak można prędko wybrać dla niego karę. Szybka sprawiedliwość rzadko bywała hm, no cóż sprawiedliwa. Za mało czasu, zawsze za mało czasu. Tylko starsi rangą Wybrańcy Varunatha mogli pozwolić sobie na luksus czasu przy podejmowaniu decyzji. Młodsi natomiast nie. Tylko, że młodzi lubili działać w pośpiechu a ich czyny i sądy nader często cechowała nieroztropność i chaotyczność.

Jeśli po tym właśnie można było rozpoznać czy ktoś był młody czy dojrzały to Cierń nigdy nie była młódką. Urodziła się już jako staruszka a podczas nauki w Świątyni usiłowano ją odmłodzić. Kapłan Varunatha powinien być pewny swego, bo za nim stał sam Pan Sprawiedliwości i Kary. Błądzić było od zawsze rzeczą ludzką, ale Varunath nigdy nie popełniał błędów, więc ufny w swego boga kapłan nie obawiał się swego osądu. Nie działał wszak według własnego ego, jego czynami kierował Aspekt i Ten nie pozwoliłby popełnić błędu gorliwemu wyznawcy.

Jeśli zatem Althea podjęła w pośpiechu decyzję o wyruszeniu w podziemia tak mało liczną grupą i pozostawieniu thara i jego ludzi za sobą to znaczyło, że Varunath tak chciał.

Skoro Ryś zaatakował w pojedynkę nieumarłego orka samemu przy tym padając, oznaczało to nie mniej nie więcej, iż Varunath tak chciał.

Księga zdecydował pozostawić sługę w korytarzu i wędrować dalej w piątkę a jako że był Wybrańcem Pana to nie pozostawiało żadnych wątpliwości, iż Pan Sprawiedliwości i Kary podjąłby taką samą wiążącą decyzję.

Masa szczurów ruszyła w ich kierunku i nie tylko ich jak się szybko okazało. Niektóre sprytne szczurzyska wybrały sobie inny cel. Taki, który już wabił aromatem świeżej krwi i zachęcał do poszerzenia dziury wyrwanej w jego ciele. Łatwy i bliski cel, naprawdę łakomy kąsek.

Księga wywrzeszczał sygnał do ucieczki i sam ruszył jako pierwszy. Althea odpasała przyczepiony do jej boku bicz, ale nie rozwinęła jego splotów. Usłyszała potworne wrzaski Rysia i odwróciła się w tamtym kierunku. Widziała scenę jakby sama stała tuż obok mężczyzny a ten był pożerany żywcem.

Na to też wyraziłeś zgodę Panie? Twój sługa cierpiał katusze z rąk nienawistnych Tobie wrogów. Gdybyś chciał mógłbyś uśmiercić szczury atakujące Rysia jednym wyrażonym pragnieniem Swej Woli. Nie zrobiłeś tego. Zatem zasłużył sobie, zatem taki był przygotowany dla niego los. Gdybym jednak zdecydowała ruszyć mu na pomoc i udałoby mi się tego dokonać to także byłby wyraz Twej Woli czyż nie? Gdybym zawiodła zostałabym pożarta wraz z nim a Księga mógłby nie sprostać sam wyzwaniu pokonaniu czarnoksiężników czekających w tych ruinach. Pozwoliłbyś mi na próbę i słabość, która mogłaby doprowadzić do naszej i Twojej przegranej w tej sprawie? Zawierzyłbyś mi pozwalając spróbować? „Niszcz magów” powiadasz, ale to nam pozostawiasz, w jaki sposób, kiedy i gdzie. Jak wiele zależy od nas samych a jak wiele od Ciebie?

Po krótkiej chwili, kiedy płomienie alchemicznego ognia Albrechta zaczęły lekko przygasać Cierń zwróciła się w stronę drzwi, do których uciekł Księga i ruszyła szybkim krokiem w tamtym kierunku. Zamaszystymi kopniakami częstowała szczury, którym udało zbliżyć się do niej i znalazły się w zasięgu jej nóg, a ci, co ją znali lepiej wiedzieli, że kapłanka była wściekła. Zostałaby w sali mordując przeklęte zwierzęta dopóki ostatni z gryzoni nie padłby trupem. Rozpętałaby cierniowe piekło odwołując się do wszelkich dostępnych jej modlitw aż wszystkie sparszywiałe zwierzęta i bestiary ległyby martwe u jej stóp. A potem weszłaby do leża wyznawców chaosu słaba i wyczerpana i doprowadziłaby do przegranej całej grupy. Przez swoją słabość. To by było szaleństwo. I nie zamierzała podążać tą ścieżką.

Dlatego nie użyła modlitw i nie szarpała się z Dzierzbą, kiedy ta siłą zaniosła ją pod drzwi. Dopiero, kiedy szczury falą odcięły ich od wyjścia rozkazała Anah postawić się na ziemi. Potrzebowały teraz wszystkich sił żeby przerąbać sobie drogę do wyjścia i nie mogła obciążać dziewczyny zmniejszając tym samym ich szanse. To było rozsądne. Zawsze w końcu tak postępowała. Rozsądnie i racjonalnie. Przedkładając jedne rzeczy nad inne. Te właściwie rzeczy nad te mniej istotne.

Wiedziałeś, że tak postąpię, prawda Panie? Moje serce i dusza należą do Ciebie, ale przede wszystkim mój umysł należy do Ciebie, więc wiedziałeś.
 
Ravanesh jest offline