Ciskanie kamieni w kierunku ogromnego stwora całkiem podobało się Vergowi, zwłaszcza, że troll nie był w stanie nic im zrobić. Kilkakrotnie Krasnal przymierzał się nawet do bardziej bezpośredniego ataku, ale ogłuszające wrzaski potężnego przeciwnika ostudzały skutecznie jego zapał. Ograniczył się więc do rzucania.
- Ha! – krzyczał za każdym razem, gdy ciśnięty przez niego kamień trafiał w trolla. – Ha! Trafiony zatopiony! A masz poczwaro! Pędrak, widziałeś? W samo oko! A masz w drugie! Ha! Ha!
Ich wspólne z Samwellem zaangażowanie w walkę, przyniosło oczekiwane rezultaty. Krasnoludy bez trudu obeszły zdezorientowanego trolla i powaliły go na ziemię. Vergo był bardzo dumny ze swojego udziału w walce, ale nim mógł ową dumę wyrazić stała się rzecz niespodziewana i tragiczna. Hobbit z przerażeniem na twarzy patrzył jak niemal pokonany troll silnym ciosem trafia czarodzieja, a ten nieprzytomny pada na ziemię. Vergo przez chwilę nie mógł wydobyć z siebie głosu.
- Uważaj, ostrożnie... Powoli... O tak... – szeptał do Samwella, gdy razem układali nieprzytomnego czarodzieja pod ścianą. Samwell zajął się szukaniem wody, jakby woda miała tutaj pomóc. Vergo nie widział możliwości uratowania Harlandila.
– Nic z tym nie zrobimy – powiedział ze smutkiem w głosie. – Nie umiemy mu pomóc. Jedyne co możemy zrobić, to zabrać go stąd i liczyć, że światło słońca przywróci mu siły. Tylko problem leży w tym, że to on znał drogę. Musimy chyba zawrócić i szukać innego przejścia przez góry... |