Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 20-01-2012, 22:29   #89
Lilith
 
Lilith's Avatar
 
Reputacja: 1 Lilith ma w sobie cośLilith ma w sobie cośLilith ma w sobie cośLilith ma w sobie cośLilith ma w sobie cośLilith ma w sobie cośLilith ma w sobie cośLilith ma w sobie cośLilith ma w sobie cośLilith ma w sobie cośLilith ma w sobie coś
Brrr! Tak, jak się tego obawiała, latarnik był zupełnie sztywny i zimny. I skórę miał taką okropnie nieelastyczną, jak na tym kurczaku, którego mama ostatnio przygotowywała na obiad. Justynka kilka razy dziobnęła go wtedy palcem i stwierdziła, że wcale nie ma na niego ochoty. Martwe istoty wcale nie wyglądają przyjemnie.
Teraz Justynka także zyskała całkowite przekonanie, że mężczyzna nie żyje i to pewnie już od dość dawna. Zrobiło się je przykro i tak jakoś straszno. Może gdyby przyszli tu wcześniej, udałoby się go jeszcze jakoś odratować. A teraz było już za późno na jakąkolwiek pomoc. Po co tak długo siedzieli u tych piaskowych ludków. Zamiast działać posnęli jak małe dzieciaki. Justynka czuła się winna. Jednak pomimo paraliżującego ją strachu w odruchu ostatniego przebłysku nadziei próbowała odszukać na szyi latarnika pulsujące miejsce, które mogłoby świadczyć, że jeszcze jest jakaś szansa.

I wtedy stało się coś tak przerażającego, że dziewczynka gwałtownie cofnęła rączkę i niemal zapominając o oddychaniu zastygła w bezruchu jak sparaliżowana. Tylko oczy robiły się jej większe i większe na widok głowy mężczyzny odwracającej się powoli w jej stronę, patrzącej wprost na nią nieruchomym, zmętniałym wzrokiem. Spoglądał na nią, jakby była przezroczysta. Jakby nie w jej twarz, lecz na wylot, gdzieś o wiele dalej, w przestrzeń.

To było okropne. Ale jeszcze okropniejszy był głos, który wydobył się z jego martwych ust.
Odskoczyła, jak oparzona i klapnęła na tyłek dobre parę metrów dalej, nie mogąc jednak wciąż oderwać oczu od głowy trupa, który nieoczekiwanie przemówił. Nawet nie mogłaby teraz uciekać. Nogi odmówiły jej posłuszeństwa, jakby były z trzęsącej się galaretki. Chyba krzyknęła, bo chłopcy nagle spojrzeli na nią dziwnie, ale tak do końca nie była pewna. W zasadzie, to już niczego nie była pewna.

To było jak z horroru. Mama nie pozwalała jej wprawdzie oglądać takich filmów i z marszu wyganiała ją do innego pokoju, ale Justynka i tak parę razy podglądała zza ściany. Potem najczęściej tego żałowała, bo zwykle po takim podpatrywaniu długo nie mogła zasnąć i śniły się jej koszmary. To co stało się przed chwilą też wyglądało jak taki koszmar. Najgorsze, że nie potrafiła się z niego obudzić odkąd dotknęła tego dziwnego wiru ze światła w piwnicy.

~*~

Może to było głupie i zupełnie bez sensu, ale wierzyła martwemu latarnikowi. Musieli stąd jak najszybciej odejść. Trzeba było odnaleźć Melę. Justynka za skarby świata nie chciała, żeby Melci stało się coś złego. Mogła tu w każdej chwili umrzeć i nikt by się nie dowiedział ani nie mógłby jej pomóc. Dobrze, że chociaż Pusiek z nią został… bo chyba został. No i poza tym był jeszcze fajtłapowaty Przemek. Ach! I tamta dziewczynka. Pewnie ją też zabrali tamci bandyci, którzy zamordowali latarnika. Justynka nie miała zamiaru krakać, ale wątpiła czy te dranie będą mieli jakieś skrupuły i nie zechcą w końcu załatwić tej dwójki tak samo, jak tego biedaka.
 
__________________
"Niebo wisi na włosku. Kto wie czy nie na ostatnim. Kto ma oczy, niech patrzy. Kto ma uszy, niech słucha. Kto ma rozum, niech ucieka" (..?)
Lilith jest offline