Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 20-01-2012, 22:36   #90
Kerm
Administrator
 
Kerm's Avatar
 
Reputacja: 1 Kerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputację
Tomek usiłował zachowywać się i myśleć jak dorosły. Co należy teraz z robić z kimś, kto nie żyje? Wnieść do środka? Pochować? Może w latarni była jakaś łopata... Trzeba było przeszukać jakieś schowki czy też może piwnicę. Ale, prawdę mówiąc, nigdy nie kopał grobu. I nie bardzo chciał mieć za sobą ten pierwszy raz.
Lodowaty podmuch zwrócił uwagę Tomka na morze. To, co tam zobaczył, nie spodobało mu się w najmniejszym nawet stopniu. Wolałby chyba całą flotyllę okrętów wypełnionych po brzegi barbarzyńcami, niż nadciągającą Ciemność. Dokładnie taką samą jak ta, przed którą wcześniej uciekli.
Co mieli zrobić? Pochować latarnika, schować się do latarni i zamknąć drzwi? A może wciągnąć go tam i samemu też wejść?
Na myśl o pobycie z trupem pod jednym dachem poczuł, jak po plecach przebiegły mu dreszcze.

Krzyk Justynki sprawił, że myśl o Ciemności na chwilę wyleciała mu z głowy. Trup przemówił? Byli w bajkowej krainie, ale... mimo wszystko...
Przełknął ślinę i zmusił się do zrobienia paru kroków w stronę leżącego.

- Co teraz? - wydusiła z siebie Justynka przez ściśnięte gardło. Patrzyła bezradnie na Piotrka i Tomka. - Słyszeliście? Musimy stąd szybko uciekać - ciągnęła roztrzęsionym głosem. - Oni zaraz tu wrócą. Nie możemy go im tak zostawić - wskazała na rozciągniętego na piachu trupa. - Nie mogą go zabrać.
Nie miała pojęcia skąd wzięła się w niej taka pewność, ale wiedziała, że nie mogą go IM zostawić.
- Chodźcie! Zanieśmy go do latarni. Tam jest jego dom. Tam będzie bezpieczny.
- O kim mówisz? - spytał Tomek. - Przecież barbarzyńcy wejdą do latarni bez problemu.
Nie wiedział dlaczego Justynka twierdzi, że latarnik w domu będzie bezpieczny.
- Czy też masz na myśli Ciemność i to, że mamy go przed nią uchronić?
- Nie wiem. On mi powiedział, że musimy uciekać. Zaraz wrócą - powtarzała jak w transie dziewczynka. Wstała szybko, bez zastanowienia chwyciła latarnika za ramię i poczęła szarpać ciężkie, martwe ciało.
- W takim razie zanieśmy go do latarni - zgodził się z nią Tomek. Chwycił latarnika za drugie ramię i zaczął go ciągnąć. - Piotrek, pomóż nam. Sami nie damy rady. Rusz się!
- Jak go wniesiemy, zamkniesz drzwi - zwrócił się do Justynki. - A potem pobiegniemy do domku. W razie konieczności schowamy się u piaskowych ludków - stwierdził. - Nie sądziłem, że Ciemność tak szybko nadciąga. Przecież do zachodu słońca zostało jeszcze trochę czasu.
- To nie jest zwykła noc - odpowiedziała Justynka. Z jej głosu biła pewność.- Dalej. Spieszmy się.
Nawet jeśli Piotrek miał w planach pogoń za Przemkiem, to jednak posłuchał głosu rozsądku (i towarzyszy niedoli) i (z grymasem niechęci na twarzy) chwycił za nogi leżącego.

Łatwo nie było. Latarnik, dorosły mężczyzna, ważył dużo za dużo jak na możliwości dzieci. Ich jednak była trójka i w końcu Pete znalazł się we wnętrzu latarni. A potem... potem musieli się spieszyć. Nawet nie mogli położyć latarnika na łóżku. Ciemność nadciągała coraz szybciej. Justynka tylko przyniosła z sypialni poduszkę i położyła mu pod głowę. Przykryli Pete’a kocem i wyszli.
- Zamknij się i nie wpuszczaj do środka żadnych złych mocy, ani złych stworzeń. - Justynka zamknęła drzwi swoim magicznym kluczem i pobiegli co sił w nogach w stronę domku na plaży.
 
Kerm jest offline