Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 21-01-2012, 12:48   #3
Shavitrah
 
Shavitrah's Avatar
 
Reputacja: 1 Shavitrah jest godny podziwuShavitrah jest godny podziwuShavitrah jest godny podziwuShavitrah jest godny podziwuShavitrah jest godny podziwuShavitrah jest godny podziwuShavitrah jest godny podziwuShavitrah jest godny podziwuShavitrah jest godny podziwuShavitrah jest godny podziwuShavitrah jest godny podziwu
Ocknęła się o tej specyficznej porze, w której noc zaczynała powoli zlewać się z nieśmiało nadchodzącym nowym dniem. Po przebudzeniu się poleżała jeszcze przez moment, po czym zdecydowanym ruchem odruchowo sięgnęła w kierunku stolika ustawionego przy łóżku. Jako, że ten był nieco zagracony, znalezienie po omacku szukanego przedmiotu zajęło jej dłuższą chwilę, w końcu jednak udało jej się zacisnąć palce na jakimś obiekcie, który zidentyfikowała jako telefon komórkowy. Słusznie, jak się okazało.

Odblokowała klawiaturę i przymrużyła oczy, gdy ekranik zajaśniał pośród wypełniającego pokój półmroku. 15 stycznia. Niedziela. 5:27. To i tak spory sukces, przemknęło jej przez myśl. Od jakiegoś czasu nie sypiała zbyt dobrze, a coraz częściej zdarzały się również i takie noce, podczas których nie sypiała w ogóle. Ponownie wyciągnęła rękę w stronę stolika, tym razem chcąc odłożyć telefon na jego miejsce.


Zamierzała pobyć jeszcze przez chwilę w łóżku i rozkoszować się perspektywą dnia wolnego od jakichkolwiek przymusowych zajęć, jednak na dźwięk rozbijanego szkła (czyżby porcelany?) pośpiesznie zsunęła z siebie kołdrę i zerwała się na równe nogi, uprzednio zachowawczo włączając stojącą w pobliżu lampkę. Rozejrzała się po pokoju, szukając źródła hałasu.

Leżało ono u jej stóp, czy też może raczej – poniewierało się. Ciemne odłamki wyraźnie odznaczały się na tle jaśniejszej podłogi. Tylko to zostało z orientalnej figurki, która jeszcze do niedawna majestatycznie stała na brzegu blatu. Obiecując sobie w myślach późniejsze zajęcie się tym problemem, założyła przewieszony na krześle szlafrok i udała się do łazienki, z której to kilkanaście minut później przeszła do aneksu kuchennego. Z jednej z szafek wyjęła guampę i przystąpiła do swojego porannego „rytuału” polegającego na zaparzeniu yerby, którą to organizm kobiety zdawał się znosić o wiele lepiej, niż kawę. Podczas picia zabrała się do przeglądania gazet, których całkiem pokaźny stosik piętrzył się na stole.

* * *

Pomimo dość przykrego incydentu z potłuczeniem wspomnianej wcześniej figurki, reszta ranka przebiegła już bez żadnych zakłóceń, upływając w swoim stałym rytmie. Mycie naczyń, napełnienie kociej miski, naprędce przyrządzone śniadanie, rozsunięcie zasłonek, włączenie bliżej nieokreślonej muzyki sączącej się leniwie z głośników, a w końcu medytacja. Teoretycznie praktykowała już od roku, jednak bardziej sumiennie zaczęła podchodzić do niej od niespełna kilku miesięcy.

[MEDIA]http://www.youtube.com/watch?v=i7CTyAtfjss[/MEDIA]

Rozsiadła się wygodnie na kilku rozłożonych na podłodze poduszkach, wyprostowała plecy i zamknęła oczy, starając się wyrzucić z własnego umysłu wszelkie myśli i skupić się na jednej rzeczy; wizualizacji. Korzystanie z tej techniki zazwyczaj przynosiło duże efekty i nie było dla niej jakoś szczególnie trudnym zadaniem, toteż zdziwiła się, gdy pomimo wysiłków nie udało jej się skoncentrować uwagi tak, jak tego by sobie życzyła. Coś wyraźnie wybijało ją z rytmu i stale rozpraszało. Mimo wszystko zdecydowała się nie przerywać i spróbowała liczenia oddechów, co na szczęście podziało.

* * *

Z braku lepszego pomysłu na spędzenie dnia, poleniła się z książką w ręku. Później stwierdziła, że niegłupim pomysłem byłoby dokupienie większej ilości farb. Podeszła do ustawionego w rogu pokoju płótna i zanotowała w pamięci kolory, które były już na wykończeniu. Pokrzątała się jeszcze chwilę po mieszkaniu, założyła płaszcz i buty, szyję otuliła szalem i przewiesiła torebkę przez ramię. Przed wyjściem zerknęła jeszcze na zegar; wskazywał 12:17. Przemknęło jej jeszcze przez myśl, że jeśli nic by jej nie przeszkodziło, to do sklepu powinna dotrzeć parę minut przed pierwszą po południu.
Jeśli tylko nic by jej nie przeszkodziło...
 
Shavitrah jest offline