Wątek: Londyn 2005
Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 16-11-2006, 13:55   #101
Lorn
 
Lorn's Avatar
 
Reputacja: 1 Lorn ma wspaniałą reputacjęLorn ma wspaniałą reputacjęLorn ma wspaniałą reputacjęLorn ma wspaniałą reputacjęLorn ma wspaniałą reputacjęLorn ma wspaniałą reputacjęLorn ma wspaniałą reputacjęLorn ma wspaniałą reputacjęLorn ma wspaniałą reputacjęLorn ma wspaniałą reputacjęLorn ma wspaniałą reputację
Erick
- Kwiaty nie były ode mnie i nie wiem kto je wysłał. Nie było w nich jakiegoś bilecika? A może masz jakiegoś cichego wielbiciela… Wcale bym się nie zdziwił. Jesteś znany, piszą o Tobie, o Twoich sztukach. Wielu śmiertelnych i krewniaków podziwia Twój talent. Ja także.
O ile kwiaty mógł wysłać każdy to krew musi należeć do zbiorów Rodziny. Pozwól, ze spojrzę.
– rzekł wyciągając rękę po flakonik.
Jego twarz posmutniała nagle, ale po chwili znowu wróciło do niej życie. Obejrzał buteleczkę z każdej strony, spojrzał na nią pod światło i postawił na blacie.
- Trochę za późno się do mnie z tym zgłaszasz – powiedział po chwili z nutą bezradności – dotykając butelki zatarłeś wszystkie ślady jakie mógłbym z niej odczytać. Powiem Ci jednak, że takiego szkła już dzisiaj się nie produkuje, to bardzo stara i bodajże nigdzie nie stosowana już technologia. Podobne buteleczki były jeszcze czasami dostępne po wojnie z faszystami, a ta jak widać datowana jest aż na 1908 rok. To były piękne lata, Zjednoczone Królestwo znaczyło wówczas na świecie dużo więcej niż teraz, dużo więcej niż kiedykolwiek. Poza tym wydaje mi się, że nie jest to nasz wyrób, bodajże pochodzi z kontynentu. - Zakończył, by po chwili kontynuować wypowiedź.
- Jak chcesz się dowiedzieć więcej o krwi to… - zawahał się - niestety nie potrafię Ci pomóc. Będzie Cię to kosztowało i pewnie stracisz zawartość tej fiolki na badania, a nawet nie ma pewności, że powiedzą Ci prawdę. W najlepszym wypadku otrzymasz wątpliwe informacje w zamian za zawartość i cenę usługi. Przy takiej ilości jest to chyba nieopłacalne. Jeżeli ta Vitae rzeczywiście posiada moc, to może najlepiej byłoby wypić jej zawartość. Nie znając jednak dawcy to trochę ryzykowne. Decyzja należy do Ciebie.


Nick
- No dobra, ale streszczajcie się poczekam za drzwiami. – odparła na to Sylwia i wyszła.
Nick w milczeniu zbierał z podłogi rozsypane drobiazgi wrzucając je do torebki, gdy Nicole próbowała je szybko układać.
Dziękuję – powiedziała serdecznie, gdy wkładał ostatnie z nich, które odtoczyły się najdalej. Poczuł nagle jakiś dziwny dreszcz, aż nim wzdrygnęło.
- Co Ci jest? Chłodno tu jakoś. Chodźmy stąd! – ujęła go pod rękę. – Pozwolisz, że się trochę przytulę, poplamiłam sukienkę, nie chcę żeby ludzie się domyślili czym.


Monique
Spuściła wzrok unikając spojrzeń starszych klanu, pod ich naciskiem czuła się jak mała dziewczynka – nie cierpiała tego – jakby była zupełnie naga, domyślała się, że wwiercają jej w głowę swoje subtelne macki i nic nie mogła na to poradzić, jak tylko starać się nie myśleć, ale jak nie myśleć o tym, o czym właśnie nie chce się myśleć. Chciała spłodzić w umyśle jakąś głupotę, którą mogłaby się na chwilę zająć, ale przygotowanie do rozmowy z ojcem wracało natarczywie. W reszcie go zobaczyła.
- Wspaniała sztuka, wybornie zagrana. – odezwał się głośniej zagłuszając zupełnie jej wypowiedź i obejmując ją przyjacielskim gestem - powinnaś następnym razem zobaczyć ją z loży zamiast siedzieć tam na dole, nie musisz się tak krępować. Chcesz teraz napić się czegoś, czy najpierw pójdziemy osobiście pogratulować mistrzowi…
 
Lorn jest offline