Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 21-01-2012, 15:01   #308
malahaj
 
malahaj's Avatar
 
Reputacja: 1 malahaj ma wspaniałą reputacjęmalahaj ma wspaniałą reputacjęmalahaj ma wspaniałą reputacjęmalahaj ma wspaniałą reputacjęmalahaj ma wspaniałą reputacjęmalahaj ma wspaniałą reputacjęmalahaj ma wspaniałą reputacjęmalahaj ma wspaniałą reputacjęmalahaj ma wspaniałą reputacjęmalahaj ma wspaniałą reputacjęmalahaj ma wspaniałą reputację
Ostermak. Przed bramą.

Widzą co Bruno zrobił z Iskariotą tłum zawrzał a pomocnik Czarnego Proroka zrobił się czerwony jak burak. Zaraz też szepnął coś do swoich dwóch pomocników i jeden z nich, wzorem Bruna rzucił Jotuem o ziemie i stanął na krasnoludzie jedną stopą. W dłoni pojawiła mu się krótka włócznia, której grot przykładał do głowy Jotuna. Przywódca całej trójki wystąpił nieco naprzód i przemówił.

- Słyszeliście co powiedział ten pies! Ten, który jeszcze nie dawno mordował bezbronnych, niewinnych ludzi na waszych oczach?! Ten morderca każe wam przysięgać! Wam, którym wcześniej spalili domy, wam których chcieli spalić żywcem, wam, których głodzą, sami obżerając się za tymi murami! Wam każą przysięgać, że MY zostawimy ICH w spokoju! Tych samych, którzy wam TO zrobili! -
Czarny przesunął dłonią, pokazując zgliszcza obozu. Tłum wrzał coraz bardziej z każdą chwilą.
- Spójrzcie co uczynili z Prorokiem! Z tym, który przebył zbawić ich dusze! Torturowali go i zamęczyli prawie na śmierć! Im chcecie przysięgać?! -
Reakcja tłumu była łatwa do przewidzenia. W górę podniósł się las rąk, niektórych uzbrojonych w co popadnie. Uchodźcy wrzeszczeli i rzucali wyzwiskami. Było ich przynajmniej kilkuset.
- Co odpowiecie na takie żądania? Pokażcie co mamy dla nich w odpowiedzi! -

Na wezwanie Czarnego tłum rozstąpił się i ze środka wyjechał wóz. Był trochę nadpalony, ale wciąż sprawny. Umieszczono na nim kilka sporych, kilkumetrowych belek, powiązanych z jeden gruby taran. Musiały pochodzić z konstrukcji nabrzeża lub ocalały ze spalonej karczmy. Gislan, choć nie był specem od machin oblężniczych skrzywił się mimowolnie. To coś było tak prymitywne i toporne, ze każdy szanujący się brodacz, wstydziłby się z czymś takim pokazać pod murami. Z drugiej strony jednak, ta furtka, która strzegła wejścia do miasta, też nie była bramą krasnoludzkiej fortecy...

Tymczasem Czarny szepnął coś swoim dwóm pomagierom i ruszył w kierunku trzymającej Iskariote dwójki. Sam. Zatrzymał się kilka kroków przed nimi.

- Jeśli cokolwiek mi się stanie, moi ludzie wypatroszą tego kundla na waszych oczach a reszta ruszy na miasto. - syknął zimno, spoglądając na nich lodowatym wzrokiem - Ta banda starców ich nie powstrzyma a was jest tylko dwóch. No i Vid, ale on też jest tylko jeden.
- Oddajcie Proroka i zabierzcie to ścierwo! Zróbcie to a dam wam jeden dzień. Jeden dzień na dostarczanie nam zboża, które te skurwysyny chowają w miejskich magazynach. Młyn jest nie daleko, poradzimy sobie i bez jego gospodarza. Mają dać nam zborze i otworzyć dla ludzi bramy. Połowa mieszkańców tej wiochy już się wyniosła, reszta wyniesie się zaraz a moi ludzie nie mają dachu nad głową. -


Czarny niemal na nich warczał z nienawiścią spoglądając na Bruna.

- Oddajcie Proroka, a dam wam jeden dzień na przekonanie tego grubego bydlaka, do spełnienia naszych żądań. Inaczej weźmiemy miasto siłą. Tym ludziom i tak jest wszystko jedno. Tutaj zdechną z głodu albo zamarzną w nocy.
- Jeśli jednak bramy otworzą się dla nich i dostaną jedzenie dach nad głową, to nie będzie plądrowania, niszczenia i zabijania. Wszyscy przetrwają. -


- Jeden dzień, heretyckie psy. Jak oddacie Proroka. Albo to wszystko skończy się tu i teraz. -
 
malahaj jest offline