Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 21-01-2012, 15:16   #101
majk
 
majk's Avatar
 
Reputacja: 1 majk jest na bardzo dobrej drodzemajk jest na bardzo dobrej drodzemajk jest na bardzo dobrej drodzemajk jest na bardzo dobrej drodzemajk jest na bardzo dobrej drodzemajk jest na bardzo dobrej drodzemajk jest na bardzo dobrej drodzemajk jest na bardzo dobrej drodzemajk jest na bardzo dobrej drodzemajk jest na bardzo dobrej drodzemajk jest na bardzo dobrej drodze
Oddalając się pewnym krokiem Czerwonooki pewien niemal był, że nie zjednał sobie szlachetnych krewnych pierwszym wrażeniem. Na jego twarzy malował się jednak niekłamany uśmiech- osiągnął bowiem dokładnie tyle ile potrzebował. Sondowanie obietnicą lojalności krwi wobec wspólnych zagrożeń było oczywiście rozdmuchane i “na pokaz”, ale jednak nadal szczere i zobowiązujące. “Siła i honor”- jak mawiał mistrz Obarskyr, a Mibu pielęgnował obydwie cnoty. Zimna odpowiedź Mistrza Szkoły Dzwonów świadczyła, że palących zagrożeń nie ma, bądź zupełnie go nie obchodzą, tak jak sama osoba satrapy. Śmierdziało mu to arogancją, ale w obliczu tak poważanej osoby nawet takiej cechy nie wypadało wypominać. Kuzynka Stella wydawała się bardziej skora do współpracy, choć i w jej zachowaniu nadal niepokoił go zimny spokój. Co bądź- spodziewał się cieplejszego powitania od krewnych. W dłoni Cathaka obracała się koperta wręczona przez Avaku- ni to drogą urzędową, ni potajemną. Zawierała osobliwy wyciąg z umów- w tym między innymi tych zobowiązujących ród do pomocy w tworzeniu Legionu i pomniejszych umów handlowych w prowincji. O ile pierwsze obietnice dostarczenia kadr przy organizowaniu oddziałów już miał z tyłu głowy, to już sprawy dotyczące handlu chwilowo spadały na doradców mających przy pierwszej okazji zapoznać się z sytuacją ekonomii i dynamiki gospodarki regionu.

* * *

Zarówno kolacja jak i reszta nocy upłynęły w względnie przyjemnej, spokojnej atmosferze. Podróżni zrzucili balast, a gospodarze wzorowo zapewnili wszystko co potrzebne do regeneracji sił. Nawet nieco więcej- bardziej przyjazne już wskazówki i opinie na tematy obowiązkowe dla nowo-mianowanego satrapy. Później przyszedł czas na odpoczynek, na zasłużony sen. Może dlatego poranek wydawał się tak błyskawiczny w rozwoju wydarzeń- dokładniej wizyta Pelepsa szybko w myślach ochrzczonego “Przytłaczającym”. Mimo podzielanej żarliwości i najlepszych intencji kierowanych interesem Cesarstwa Mibu nie zamierzał iść skrótem -do czego namawiał Peleps-, a możliwie zgłębić temat. W ręce satrapy powoli uzupełniał się wachlarz kart, którym przyglądał się z pełną uwagą- stopniowo uzupełniając luki, nabierając perspektywy i dystansu. Wspomniane przez Deleda dziwne zasady funkcjonowania miasta zwróciły uwagę Mibu już przy problemach w obejmowaniu urzędu w Pałacu i o ile wtedy zdecydował przymknąć nań oczy to nigdy nie zobowiązywał się do sprawy nie wracać, w ten czy inny sposób. Kiedy jeszcze padło imię Jin’a, który był tej sprawy ochotniczym rozjemcą, a teraz został postawiony jako osoba podejrzana o korupcję i zepsucie- podejrzliwość satrapy powróciła ze zdwojoną siłą. Nie zamierzał stawiać osądów na pojedyńczych słowach- ani Deled’a, ani Jin’a. Obydwoje -mniej lub bardziej świadomie- rozciągali podejrzenia Cathak’a na siebie nawzajem, a nawet szerzej.

* * *



Przywitanie i wymiana grzeczności miały być w zamierzeniu Czerwonookiego ni to chłodne, ni ciepłe. Zamierzał stopniowo wkraczać na tematy możliwie drażliwe czy nawet tajemnicze, wedle wskazówek Pelepsa, których nie zamierzał zignorować. Z tyłu głowy miał jednak myśl o celu tego spotkania, a więc interes- kupno nieruchomości. Poza tym wciąż niepewnie balansował na ostrzejszej -był pewien- niżby się wydawało linii granicznej poszczególnych grup interesów w prowincji. Echo kolejnej złotej myśli mistrza Obarskyra przebrzmiało przez umysł smoka- “Przyjaciół trzymaj blisko, ale wrogów jeszcze bliżej”. Liczył, że z czasem te kategorie wykrystalizują się w cherackim towarzystwie. Nie miał na to całej wieczności.

-Miałem dziś niespodziewanego gościa.., szlachetny Deled nawiedził mnie nim jeszcze opuściłem posiadłość kuzynów niosąc na ustach słowa powitania i słowa przestrogi. - tyle powinno wystarczyć, pytanie czy struna w którą uderzył była właściwą -Jak słyszałem znacie się z Pelepsem dość dobrze... - pozostawił dokończenie kwestii mnichowi.
 
__________________
"His name is Dr. Roxso..., he's a rock'n'roll clown, he does cocaine..., I'm afraid that's all we know..."
majk jest offline