Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 21-01-2012, 20:49   #24
Kerm
Administrator
 
Kerm's Avatar
 
Reputacja: 1 Kerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputację
Kanały jak kanały... Smród, pajęczyny, nietoperze, żywe galaretki, szambo pod nogami. Sama przyjemność. Jeśli ktoś lubił takie klimaty. Ale Konrad nie miał prawa narzekać, bowiem dla niego zwiedzanie kanałów zaczęło się nad wyraz dobrze. Aż za dobrze, prawdę mówiąc. Nadmiar szczęścia, można by rzec. Każdy w jakiś sposób oberwał,a Konrada w jakiś przedziwny sposób wypadki mniejsze i większe omijały. Wniosek był jeden, a na dodatek bardzo prosty - złośliwy los czekał cierpliwie na swoją kolejkę, by potem nadrobić wszystkie zaległości i przywalić Konradowi jednym, ale za to potężnym ciosem.
Może dziadek przypadkiem stanął na drodze galaretce, która szykowała się właśnie na Konrada?

Rzut pochodnią uwieńczony został powodzeniem, ale w tym momencie szczęście się skończyło. Tak przynajmniej odczuwał to Konrad, wleczony za nogę w stronę żarłocznego potwora. Dzięki bogom ognista interwencja w wykonaniu kompanów zakończyła się powodzeniem.
Na słodkie cycki Shalyi... Znowu krew i gówno? Czemu akurat on miał tyle szczęścia? Najpierw wariatka na targu, teraz szaleniec w kanałach? Co będzie później? Kolejny prorok, czy też już się spełni ciekawa przepowiednia? Chociaż, prawdę mówiąc, już stał w gównie i miał zakrwawioną rękę.
- Masz jeszcze trochę tej gorzały? - upewnił się, spoglądając na Gomrunda. - Przyda się.
W ściekach różne świństwa mogły pływać. Nie miał zamiaru dostać wyprysków na twarzy, jak uratowany starzec, albo czegoś jeszcze gorszego.
Krasnolud na szczęście skąpcem nie był i znał zapewne zalety nie tylko doustnego stosowania mocnych trunków.
Zapiekło jakby wsadził rękę w ognisko. Jeśli ból miał świadczyć o skuteczności kuracji, to z pewnością Konradowi nic nie groziło.
- Dzięki - powiedział, oddając gorzałkę właścicielowi.
Sam przepłukał usta odrobiną wody, a potem pociągnął spory łyk ze swego zapasu. Trunek Gomrunda spaliłby mu gardło i wyżarł żołądek.
- Napije się ktoś wina? - spytał, unosząc manierkę.

Już miał się podzielić informacją o dziwnej zbieżności dwóch przepowiedni, gdy jako pierwszy odezwał się Erich. W tym momencie Konrad doszedł do wniosku, że ta informacja może poczekać, aż znajdą się w bardziej wąskim gronie. Po co w tym momencie zniechęcać Sylwię, która i tak nie pałała chęcią dalszego przebywania w tym przyjemnym i romantycznym miejscu.

- Trochę czasu nam jeszcze zostało do końca dnia - powiedział. - Też uważam, że nie powinniśmy jeszcze rezygnować. Ta potwora najwyraźniej zrozumiała, że z nami nie warto zaczynać, więc nie wróci, a drugiej takiej potwory raczej nie spotkamy. Sądziłbym, że takie wielkie coś nie tolerowałoby konkurencji.
Było to pisane patykiem po ściekach, ale mogło być prawdą.
Owinął chustką rękę, tak na wszelki wypadek, i pomagając sobie zębami starannie zawiązał.
- Jestem gotowy - stwierdził.
 
Kerm jest offline