Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 22-01-2012, 17:19   #93
kanna
 
kanna's Avatar
 
Reputacja: 1 kanna ma wspaniałą reputacjękanna ma wspaniałą reputacjękanna ma wspaniałą reputacjękanna ma wspaniałą reputacjękanna ma wspaniałą reputacjękanna ma wspaniałą reputacjękanna ma wspaniałą reputacjękanna ma wspaniałą reputacjękanna ma wspaniałą reputacjękanna ma wspaniałą reputacjękanna ma wspaniałą reputację
Mela wcisnęła się pod pieniek. Było ciemno i pachniało jak w piwnicy. Mela nie bała się ciemności – nie była przecież maluchem, szła do szkoły niedługo – ale nie lubiła siedzieć tak.. tak w ciaśnie. Ktosia dalej nie było widać, ale po chwili poczuła dotyk jego skóry na nóżce.

Przez chwilę pomyślała, że to wąż i nawet się przestraszyła, ale nie za bardzo, bo ten ktoś powiedział, że nazywa się Duskier. No, a węże nie mają przecież imion, prawda? Więc od razu wiedziała, że to nie wąż.

Duskier coś opowiadał, o ciemności, i złej królowej, ale Mela nie za bardzo go słuchała. Burczało jej w brzuchu, a jedzenie Tomek zabrał razem z piciem! Pomyślała sobie, że to nie fer, że ją tak porzucił, i to jeszcze bez jedzenia! Mógł chociaż coś zostawić.

Pomyślała sobie, że jest bardzo biedna i skuliła się jeszcze bardziej. Przytuliła się do Puśka, Duskier ciągle coś gadał, było jej zimno i pachniało zupełnie jak u niej w piwnicy, kartoflami i mokrością … a może ciągle tam była? Zasnęła i się to jej przyśniło? Nie, Pusiek był prawdziwy..

- Melka! Gdzie jesteś? - dziewczynka omal nie zemdlała, kiedy usłyszała głos mamusi. - Melka, koniec zabawy. Chodź już do domu, Kolacja czeka.

Mamusia ją znalazła i woła! Musi iść, szybko, bo chciała się przytulić do mamusi, i była głodna, i była grzeczna… i jak mamusia woła, to trzeba iść, i może zdążą na dobranockę…

Podniosła się gwałtownie, uderzyła w coś głową po ciemku i znów opadła na kolana. Łzy napłynęły jej do oczu, z bólu, ale też z radości, że już zaraz będzie w domu.

- Melka! No gdzieś się schowała?! – usłyszała znów mamusię.

- Duskier! – powiedziała gorączkowo. – Muszę iść, mamusia mnie woła, jak to się otwiera, otwórz… - obmacywała ciemność wokół szukając, gdzie jest wyjście. – Podnieś to, podnieś.. musze iść.. Duskier. Prosze cię. proszę - łzy znów napłynęły jej do oczu, na myśl, że nie zdąży wyjśc i mamusia sobie pójdzie. - Proszę, bardzo proszę, otwórz - złapała za łuskowata, ciepła rękę i potrząsnęła ją. - Bardzo proszę - powtórzyła żałośnie.
 
__________________
A poza tym sądzę, że Reputację należy przywrócić.
kanna jest offline