Gabrielle
Korzystając z postoju na światłach zadzwoniła do Mariusa.
Sześć sygnałów i...automatyczna sekretarka....
Nie lubiła sekretarek...
Na kolejnych światłach wysłała mu sms-a.
„Jeśli masz ewentualnie czas, odezwij się do mnie. G”
Już w domu, gdy powoli zapadała się w otchłań muzyki, usłyszała telefon.
Na wyświetlaczu....
Uśmiechnęła się do siebie, czując jak ciągle tak ludzkim odruchem, rumieniec wypływa jej na policzki.
Marius.... -Halo?
-Witaj moja droga. Dzwoniłaś do mnie...gdzie jesteś? Jego głos ciągle sprawail, że miala wrażenie, jakby w jej środku coś sie topiło... -W czymś mogę Ci pomóc?
-Nie, chciałam Cie zobaczyć, czy to coś dziwnego? Spytała dziewczyna. -Ależ skądże.
Ja też z przyjemnością Cię zobaczę.
Więc może zajedź do The Venue... Rozmawiam właśnie z Andrew Nowakowskym, ojcem Bertrama..
Lekko zaskoczona Gabrielle rzekła. -Wybacz, ale nie mam ochoty tam sie dzisiejszej nocy już zjawiać.
Tłum to jest dzisiejszej nocy ostatnia rzecz na jaką mam ochotę.
Zwłaszcza tłumy Toreadorów...
Rzekła z lekkim przekąsem.
Spokojny głos jej ojca miał w sobie cos...niezwykłego . -Prosił mnie bym się dzisiaj z nim tutaj spotkał, w związku z podejrzanym milczeniem Bertrama...Możemy zawsze zobaczyć się pod teatrem...
A co do Bertrama...właśnie miedzy innymi nie mam ochoty sie tam zjawiać, bo to nie jest rozmowa na to miejsce... nie lubię miejsc, gdzie ściany i nie tylko ściany mają uszy.
To mogę przyjechać do Ciebie jak skończymy.
Doskonale, będę czekać... Starała się mówić zwyczajnie, chodź miała ochotę skakać z...radości? -Zebrali się tutaj także Brujahowie...zapowiada sie dłuższa dyskusja z Lady Elizabeth...
-A właśnie...zapytaj ojca Bertrama, jeśli mogę cię o to poprosić, czy zna niejaką Judy, Lupinkę....
-Dobrze ale dopiero jak będziemy sami, nie tu.
-Dobrze.Jak rozumiem, przyjedziesz z nim?
-Do Ciebie? Nie
-Hymmm z jednej strony szkoda, z drugiej... Zamilkła na chwilę. -Będziemy zupełnie sami ...Odruchowo na te słowa wciągnęła mocniej powietrze. -Cóż, może to i lepiej... Pozwoliła, by w jej głosie zabrzmiała leciutka przekora.
Ale wspomnienie dzisiejszych wydarzeń kazało jej jednak zmienić ton. -Coś mnie niepokoi...może ..ale lepiej, jeśli ty usłyszysz to pierwszy
-Mogę mu to zaproponować..przyjazd do Ciebie.
-Nie znam ojca Bertrama, i....hymm, sama nie wiem co mam robić....
Dzieje się coś...dziwnego....
Nie wiedziała, jak ma przekazać, to co czuje..ten...niepokój. -Ale co masz na myśli, mówisz zagadkami
-To chyba nie jest jednak rozmowa na telefon
-To mam przyjechać z nim czy sam
-Sam zdecyduj....ojcze.
-To Twój dom
-To co moje, jest Twoje....
W jej głosie zabrzmiała ogromna czułość. -Dobrze poproszę go W głosie Mariusa słychać było, że się uśmiecha. -Kocham Cię, wiesz o tym -Wiem...ja Ciebie też.... Tak, wiedziała, że to prawda. Chyba jeszcze nigdy nikogo nie kochała tak jak jego. -Wolałbym być tylko z Tobą...ale jeżeli to coś ważnego, to możemy poświęcić mu godzinę
-Dobry pomysł....
-Przeleciał pół Europy...
-Martwię sie o niego...o Bertrama.... Powiedziała Gabrielle. -Muszę kończyć...
-Dobrze
-Rodzina się zbiera
-Będę czekać....do zobaczenia.
Z lekkim westchnieniem odłożyła telefon.
Już niedługo....
__________________ Whenever I'm alone with you
You make me feel like I'm home again
Dear diary I'm here to stay |