Wątek: Londyn 2005
Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 16-11-2006, 21:58   #103
Lhianann
 
Lhianann's Avatar
 
Reputacja: 1 Lhianann ma wspaniałą reputacjęLhianann ma wspaniałą reputacjęLhianann ma wspaniałą reputacjęLhianann ma wspaniałą reputacjęLhianann ma wspaniałą reputacjęLhianann ma wspaniałą reputacjęLhianann ma wspaniałą reputacjęLhianann ma wspaniałą reputacjęLhianann ma wspaniałą reputacjęLhianann ma wspaniałą reputacjęLhianann ma wspaniałą reputację
Gabrielle
Korzystając z postoju na światłach zadzwoniła do Mariusa.
Sześć sygnałów i...automatyczna sekretarka....
Nie lubiła sekretarek...

Na kolejnych światłach wysłała mu sms-a.
„Jeśli masz ewentualnie czas, odezwij się do mnie. G”
Już w domu, gdy powoli zapadała się w otchłań muzyki, usłyszała telefon.
Na wyświetlaczu....
Uśmiechnęła się do siebie, czując jak ciągle tak ludzkim odruchem, rumieniec wypływa jej na policzki.

Marius....

-Halo?
-Witaj moja droga. Dzwoniłaś do mnie...gdzie jesteś?
Jego głos ciągle sprawail, że miala wrażenie, jakby w jej środku coś sie topiło...
-W czymś mogę Ci pomóc?
-Nie, chciałam Cie zobaczyć, czy to coś dziwnego?
Spytała dziewczyna.
-Ależ skądże.
Ja też z przyjemnością Cię zobaczę.
Więc może zajedź do The Venue... Rozmawiam właśnie z Andrew Nowakowskym, ojcem Bertrama..

Lekko zaskoczona Gabrielle rzekła.
-Wybacz, ale nie mam ochoty tam sie dzisiejszej nocy już zjawiać.
Tłum to jest dzisiejszej nocy ostatnia rzecz na jaką mam ochotę.
Zwłaszcza tłumy Toreadorów...

Rzekła z lekkim przekąsem.
Spokojny głos jej ojca miał w sobie cos...niezwykłego .

-Prosił mnie bym się dzisiaj z nim tutaj spotkał, w związku z podejrzanym milczeniem Bertrama...Możemy zawsze zobaczyć się pod teatrem...
A co do Bertrama...właśnie miedzy innymi nie mam ochoty sie tam zjawiać, bo to nie jest rozmowa na to miejsce... nie lubię miejsc, gdzie ściany i nie tylko ściany mają uszy.
To mogę przyjechać do Ciebie jak skończymy.
Doskonale, będę czekać...
Starała się mówić zwyczajnie, chodź miała ochotę skakać z...radości?
-Zebrali się tutaj także Brujahowie...zapowiada sie dłuższa dyskusja z Lady Elizabeth...
-A właśnie...zapytaj ojca Bertrama, jeśli mogę cię o to poprosić, czy zna niejaką Judy, Lupinkę....
-Dobrze ale dopiero jak będziemy sami, nie tu.
-Dobrze.Jak rozumiem, przyjedziesz z nim?
-Do Ciebie? Nie
-Hymmm z jednej strony szkoda, z drugiej...
Zamilkła na chwilę.

-Będziemy zupełnie sami ...Odruchowo na te słowa wciągnęła mocniej powietrze.
-Cóż, może to i lepiej... Pozwoliła, by w jej głosie zabrzmiała leciutka przekora.
Ale wspomnienie dzisiejszych wydarzeń kazało jej jednak zmienić ton.

-Coś mnie niepokoi...może ..ale lepiej, jeśli ty usłyszysz to pierwszy
-Mogę mu to zaproponować..przyjazd do Ciebie.
-Nie znam ojca Bertrama, i....hymm, sama nie wiem co mam robić....

Dzieje się coś...dziwnego....

Nie wiedziała, jak ma przekazać, to co czuje..ten...niepokój.
-Ale co masz na myśli, mówisz zagadkami
-To chyba nie jest jednak rozmowa na telefon
-To mam przyjechać z nim czy sam
-Sam zdecyduj....ojcze.
-To Twój dom
-To co moje, jest Twoje....

W jej głosie zabrzmiała ogromna czułość.

-Dobrze poproszę go W głosie Mariusa słychać było, że się uśmiecha.
-Kocham Cię, wiesz o tym
-Wiem...ja Ciebie też.... Tak, wiedziała, że to prawda. Chyba jeszcze nigdy nikogo nie kochała tak jak jego.
-Wolałbym być tylko z Tobą...ale jeżeli to coś ważnego, to możemy poświęcić mu godzinę
-Dobry pomysł....
-Przeleciał pół Europy...
-Martwię sie o niego...o Bertrama....
Powiedziała Gabrielle.
-Muszę kończyć...
-Dobrze
-Rodzina się zbiera
-Będę czekać....do zobaczenia.


Z lekkim westchnieniem odłożyła telefon.
Już niedługo....
 
__________________
Whenever I'm alone with you
You make me feel like I'm home again
Dear diary I'm here to stay
Lhianann jest offline