Po krótkiej naradzie runnerzy postanowili działać. Wiedzieli, że nie mają zbyt wiele czasu na obmyślanie planu, ani przygotowanie akcji. Mogli liczyć tylko na element zaskoczenia i szczęście. W starciu z liczniejszymi i bardziej doświadczonymi żołnierzami Arasaki nie mieli zbyt wielkich szans. Śmierć mogła spotkać ich w każdej chwili. Oni jednak zdawali się na to przygotowani.
Przygotowali broń i sprzęt i ruszyli w stronę kraty chroniącej lotnisko. Szli przykucnięci, by krążąca nad ich głowami AV-ka ich nie dostrzegła.
Dobiegli do kraty i za pomocą nożyc do blachy przecięli ją do połowy wysokości. Ostrożnie zakradli się na teren lotniska i skradając się ruszyli w stronę hangarów.
Teren za pasem startowym porośnięty był dość wysokimi krzakami, więc runnerzy mieli zapewnioną, jako taką osłonę. Największy problem stanowiła areodyna krążąca nad ich głowami. Ta jednak zniknęła im z pola widzenia. Nie oznaczało to na pewno tego, że zniknęła. Na pewno przyczaiła się gdzieś w pobliżu w oczekiwaniu na start awionetki.
Kilkanaście ostatnich metrów dzielących ich od ściany hangaru runnerzy musieli przebiec, gdyż teren ten był całkowicie odsłonięty.
Na szczęście nikt nie zauważył ich poczynań, a przynajmniej tak się wydawało. Żadne syreny, ani alarmy nie zawyły, nie było słychać krzyków, ani strzałów.
John i Mark ruszyli wzdłuż ściany pierwszego hangaru dalej. W oddali słychać już było odgłosy rozmów Dereka Kilthrona z pilotem.
- Jak to opóźnienie? - pytał oburzony student - Zapłaciłem za lot i żądam wykonania usługi.
- Niech się pan nie oburza - odparł pilot - Usterki się zdarzają. Wadliwym samolotem na pewno nie polecę. Mam pan niestety pech, gdyż wszystkie pozostałe awionetki są właśnie w trasie i nie mam zastępczego samolotu. Muszę naprawić ten.
- Ile to potrwa? Naprawdę mi się spieszy.
- Dosłownie kilka minut. Niech pan usiądzie tutaj albo w biurze. Zawołam pana, jak będę gotowy.
- Poczekam w hangarze jeśli to panu nie przeszkadza. Naprawdę zależy mi na czasie.
- Nie ma sprawy niech pan poczeka w hangarze.
Runnerzy doszli do krańca ściany hangaru i dokładnie widzieli, jak Derek Klithron wchodzi do środka. Wydawało się, że szczęście ich nie opuszcza. Kto by się spodziewał, że otrzymają taką szansę od losu. Mysz sama weszła w pułapkę. Teraz trzeba było tylko ją stamtąd wyciągnąć.
__________________ "Shake hands, we shall never be friends, all’s over"
A. E. Housman |