Vincenzo :
Wypowiedź dziewczyny była zaskakująca i ciekawa w treści. Bezbłędnie rozszyfrowała udawaną kontuzję dyplomaty. Co w sumie nie było takie trudne. Zaskakujące w tym było to, iż nie wahała się powiedzieć, że udawał. Florentyńczyk uśmiechnął się pod nosem. Zarzucać mu otwarcie kłamstwo i zwracać się do niego per „waszmość” jakby był jakimś szlachetką, to był dowód na zupełne oderwanie od rzeczywistości. Najwyraźniej dziewczyna żyła w świecie swojej poezji, który rządził się własnymi prawami, według których pochodzenie z Florencji jest jednoznaczne z posiadaniem ładnego charakteru pisma, a także z osobistym pisaniem listów.
Jej impulsywny charakter jeśli miał być dobrze wykorzystany nie powinien być zbytnio ograniczany. Należało jedynie przypilnować, by treść była w miarę sensowna.
Szybko dostosowawszy się do sposobu bycia Caroline nie komentując jej niewłaściwego zachowania, uprzejmie i bez zbędnych ozdobników rzekł : - Proszę napisać od siebie. Prozą.
Nie mógł się powstrzymać od drobnej uszczypliwości za tego „waszmościa”. Ugryzł się w język, ale było już za późno. Dał się sprowokować tej jak ją określał w myślach „smarkuli”. Co zdecydowanie popsuło mu humor. |