Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 23-01-2012, 18:31   #115
Mekow
 
Mekow's Avatar
 
Reputacja: 1 Mekow ma wspaniałą reputacjęMekow ma wspaniałą reputacjęMekow ma wspaniałą reputacjęMekow ma wspaniałą reputacjęMekow ma wspaniałą reputacjęMekow ma wspaniałą reputacjęMekow ma wspaniałą reputacjęMekow ma wspaniałą reputacjęMekow ma wspaniałą reputacjęMekow ma wspaniałą reputacjęMekow ma wspaniałą reputację
Argena miała jednak to do siebie, że była niewrażliwa na ogień i ciepło, więc ognisty podmuch nie wywołał u niej specjalnie silnych emocji i kobieta nie okazała strachu.
- Zatem zmierzmy się i zobaczymy, strażniku - odparła.
Skupiając się na przeciwniku nie widziała, jak kilka metrów za jej plecami, wystraszony Dergo schował się za bratem Tadeuszem, oglądając walkę ponad jego ramieniem.

Walka rozpoczęła się szybko i od razu na całego. Istota cisnęła w kierunku Argeny pokaźną falą ognia i wyglądało na to, że stanęła spokojnie czekając na efekty.
Jednak demonica nie tylko była odporna na ogień, ale sama potrafiła go kontrolować. Przejęła większość pocisku i tylko kilka pojedynczych płomyków do niej dotarło, gdzie dała o sobie znać jej naturalna odporność na ogień. Cisnęła nim z powrotem w przeciwnika, spodziewając się jednak raczej średniego efektu, zważywszy na to, ze przeciwnik składał się głównie z płynnej lawy.
Istotnie, o ile samo przejęcie i odwrócenie ognia mogło zaskoczyć żywiołaka, o tyle odbite płomienie które go otuliły, nie zrobiły na nim żadnego wrażenia. Wyciągnął "ręce" przed siebie i wyrzucił z siebie buchające płomienie ognia, które mknęły w stronę Argeny. Ona także wyciągnęła ręce przed siebie, co znacznie pomagało skupić się na celu i przejęła kontrolę nad wysłanym w nią ogniem.
Stali tak na przeciwko siebie, koncentrując się i starając się zmieść przeciwnika falą ognia. Był to pojedynek woli i koncentracji, sił mentalnych. Przypominało to zawody w przeciąganiu liny, gdy dwie osoby ciągną za różne końce aż któryś padnie, z tym że tutaj zamiast ciągnięcia się pchało, a zamiast liny była naprawdę porządna fala ognia. Ogień przesuwał się to w jedną, to w drugą stronę. Oczywiście nie zachowywał stałej formy, tylko zmieniał ją w zależności od tego jak i przez kogo był kontrolowany. Okazyjnie każdemu z walczących udawało się przecisnąć do przeciwnika małym płomykiem, jednak z uwagi na odporność obojga na ogień, nie miało to większego znaczenia.
Argena mogła by przysiąc, że podczas tych ciężkich zmagań słyszała w głowie głos brata Tadeusza, który dawał jej rady, wspierał ją i dopingował, aby się nie poddawała. Musiała przyznać, że było to naprawdę pomocne.
Po kilku minutach wysiłek psychiczny zaczynał dawać jej się we znaki. Jak ogniem pokonać stworzenie które nie tylko jest na nie odporne, ale i samo generuje ogień?... Teoretycznie każe z nich mogło wygrać gdyby udało im się zyskać przewagę. Potężnym odrzutem, on mógł ją strącić do płynnej lawy czego by nie przeżyła, Argena zaś mogła rozsmarować go po ścianie jaskini co z pewnością by go unicestwiło.
Sytuacja nie wyglądała najlepiej i przez chwilę Argena myślała, że nie uda jej się pokonać tej istoty.
W końcu, ogień który pchali wzajemnie na siebie stracił na sile. Zapewne się wypalił przez ciągłe targanie nim w jedną i drugą stronę. Mieli kilka sekund przerwy.

Oboje spojrzeli na siebie, zapewne rozważając nową strategię. Argena zmrużyła oczy i coś przyszło jej do głowy. Dostrzegła, że istota ta składa się z płynnej lawy i jęzorów ognia. Podczas gdy każdy człowiek, demon i podobne im istoty, składały się z krwi i kości... oraz mięśni, organów, skóry, włosów i paru innych "dodatków". Zarówno ona, jak i on potrafili kontrolować ogień i byli na niego odporni - on najwidoczniej bardziej, ALE... czym właściwie były jęzory ognia, z których sam się składał? Jaki był ich ludzki odpowiednik? Ubranie, włosy, a może raczej skóra? Tak czy inaczej, Argena miała już plan. Nieco ryzykowny, ale wart wypróbowania.
Wyciągnęła ręce przed siebie i uderzyła jako pierwsza. Nie utworzyła jednak ognia, aby cisnąć nim w przeciwnika. Nie przejmowała kontroli nad ogniem którym on chciał zmieść ją. Tym razem, Argena przejęła kontrolę nad kilkoma jęzorami ognia, które były częścią "ciała" jej przeciwnika.
Z jej punktu widzenia nie zrobiła zbyt wiele, po prostu pozbawiła przeciwnika płomieni na jego głowie. Od razu jednak przekonała się o słuszności swojej decyzji, kiedy to stworzenie lawy i ognia, wygięło się do tyłu i złapało się "rękami" za "głowę".
Na szczęście nie zdążył uderzyć, a zadowolona z efektów swoich działań Argena kontynuowała poczynania. Przejmowała kontrolę nad ogniem, który był częścią jej przeciwnika i oddzielała go od reszty, pozwalając aby pomknął daleko i się wypalił. Przeciwnik za każdym razem miotał się, jak by go ktoś okładał kijem. To tylko ułatwiło demonicy zadanie.
Nadal nie wiedziała, czym są dla niego te jęzory ognia, lecz po jego reakcjach na ich stratę, mogła śmiało powiedzieć, że nie jest to odpowiednik ubrania. Włosy i skóra były lepszym porównaniem... Tak. Argena czuła się jakby wyrywała przeciwnikowi włosy z głowy, z tą tylko różnicą, że niczym małpa miał on je praktycznie na całym ciele i ciągle odrastały mu nowe, gotowe do wyrwania. Takie miała wyobrażenie o tym wszystkim, a reakcje strażnika zdawały się potwierdzać jej przypuszczenia.
Nie trwało długo zanim strażnik nie mógł ścierpieć więcej i uciekł w panice rzucając się z powrotem do lawy.
Argena zastanawiała się przez chwilę, czy zaraz stamtąd nie wyskoczy, albo nie ochlapie jej najgorętszą z możliwych cieczy. Na szczęście tak się jednak nie stało, a nastąpiło coś innego. Znajdująca się w pomieszczeniu lawa, która pokrywała znaczną większość podłogi zastygła dość gwałtownie, zmieniając się w chłodną, czarną skorupę.

Argena odwróciła się do towarzyszy.
- Wygrałam, możemy przejść - zwróciła się do Dergo i Tadeusza. - I kto tu jest dzieciną?! - dodała głośniej.
Panowie szybko ruszyli w jej kierunku.
- Gratuluję zwycięstwa, to był naprawdę wyjątkowy pojedynek, o którym warto napisać, kilka stron nawet - powiedział z uśmiechem Tadeusz.
- Jeśli chcesz... mogę potem opowiedzieć jak to wyglądało z mojej strony - odparła z uśmiechem Argena. Jeśli miano o niej napisać, to warto było zadbać, aby przedstawiono ją tam jako potężną demonicę, która dzielnie sprostała wyzwaniom, a nie jako ktoś komu po prostu udało się przetrwać próby.
- Bardzo chętnie - odparł mnich.
Dergo tymczasem miał pewne powody do zmartwienia. Dlaczego jego ukochana uśmiechała się do innego mężczyzny i rozmawiała z nim w taki sposób?!? Musiał coś zrobić!
- Gratuluję, byłaś niesamowita. Jak zawsze - powiedział Dergo, ściągając na siebie uwagę kobiety. Chciał dodać coś jeszcze, ale nie miał pomysłu na nic odpowiedniego. - I to on był dzieciną i... i... i opaliłaś się przy okazji - wypalił to co mu przyszło do głowy.
Argena uniosła nieco brwi, niepewna tego o co chodzi młodzieńcowi. Ten, nie tracąc jednak ani chwili, przytulił się do niej i objął ją rękami.
- Bałem się o ciebie - powiedział cicho.
- Dzięki. Już wszystko dobrze - odpowiedziała Argena i odwzajemniła uścisk, choć nie aż z taką intensywnością jaką zaoferował jej Dergo.
Gotowy do dalszej drogi Brat Tadeusz, stał tymczasem dwa kroki od nich czekając cierpliwie, aż skończą.

Dopiero po dłuższej chwili, cała trójka ruszyła dalej, wzdłuż pokaźnego tunelu. Ten wiódł nieco w górę, ale póki co nie było tam żadnych schodów.
- Idziemy już do wyjścia, prawda? - spytał zaniepokojony Dergo. Ciężko było jednak określić, czy było to pytanie ogólne, czy skierowane do mnicha, który zdaniem wojownika wiedział gdzie się znajdują i gdzie jest wyjście z tych podziemi.
- Cały czas Dergo, cały czas - uspokoiła go idąca na przedzie Argena.
 
Mekow jest offline