Jack
caly czas idę za Mephem i Anastazją... "cholera no... jak mam ich tytułować? jeszcze sie komuś naraże..."
niepewnym głosem odzywam się - "wiec do kąd dokładnie idziemy, o pani?"- zwracam sie do Anastazji... spoglądam na nią pytająco.
Zakrywam sie zaraz szczelniej plaszczem, kwaśna mina zdradza moje odczucia co do podziurawionej odzieży,którą "zapewniła" mi włocznia indianina-wilkołaka... zwłaszcza w tak wietrzny i mokry dzień. |