Konto usunięte | No dobra, dziewczyna otrzepała go ze śniegu. Śnieżka została odroczona. Zamiast tego, zaczął prowadzić i niedługo później, dotarł przed swój dom.
- Jonah, mógłbyś... – szesnastolatka z równym przedziałem, która otworzyła drzwi, ostro odcinała się od Bai i Jonaha, którzy nie wyszli bez szwanku ze spotkań ze śniegiem.
- Rodzice są w domu? – odwzajemnił się pytaniem chłopak.
- Nie, kto to? – spytała smarkula, momentalnie przenosząc uwagę na towarzyszkę.
- Hannah, to jest Bai, Bai, to jest Hannah. – powiedział, powstrzymując się od dodania jakiegoś komentarza. -Miło mi cię poznać - Bai uśmiechnęła się. Z zaciekawieniem przyjrzała się, jak się domyślała, siostrze Jonaha, oraz jego domowi.
- Rozgość się. Choć my tu tylko przejazdem, doprowadzić się do porządku, po motor... – nie marnował czasu.
- Jonah! Nie wiedziałam, że masz dziewczyyynę! Jak mogłeś mi nie powiedzieć?! – ot, wnioski szesnastolatki. Rozzłoszczonej szesnastolatki, przed którą coś widocznie zatajono
-Nie, nie - szybko odpowiedziała zarumieniona Bai - nie jestem jego dziewczyną. - po czym zamilkła, nagle zaciekawiona dużo bardziej wystrojem wnętrza. - Strasznie ładny dom macie.
- Więc dla jakiejś dziewczyny robi więcej niż dla własnej siostry?! – szesnastolatka najwyraźniej przeniosła się na jeszcze gorszą stronę huśtawki nastrojów – Kiedy następnym razem będzie chciał, żebym go po nocy wpuszczała...
- Ostatni raz było pięć lat temu – przerwał mężczyzna, wracając – Powiedz rodzicom, że mnie nie będzie przez... sześć dni? Bai, chodź – powiedział, ciągnąc dziewczynę za sobą.
Zaraz później, dotarł do swego motoru. Chwilę wyciągał go z garażu, aż wreszcie mógł poświęcić uwagę dziewczynie.
- To jest motor. Jechałaś już kiedyś na czymś takim? – zapytał się. -Myślę, że znasz odpowiedź - uśmiechnęła się z zakłopotaniem, po czym twarz rozjaśnił jej bardziej radosny grymas - Ale przynajmniej się nie boję i chętnie spróbuję czegoś nowego. Nie tak jak ciebie trzeba namawiać, panie jestem-ostrożnym-sceptykiem-i-ja-nic-nie-potrafię.
Miał już na końcówce języka ripostę... ale stwierdził, że nie ma ochoty na kolejną kłótnię.
- Trzymaj i to włóż - powiedział, wręczając dziewczynie kask.
Chwilę później, sam wsiadł na motocykl.
- Siądź z tyłu i się trzymaj. I... żadnych sztuczek z wiatrem, łaskotek czy innych sztuczek, dobrze? -Dobrze.- Bai usiadła za nim i po chwili wachania objęła go rękami w pasie, jednak można było zauważyć, że czuje się co najmniej niepewnie w takiej sytuacji. -Zatem w drogę - dodała nieco zbyt wesołym tonem, jakby próbując dodać sobie odwagi. Wiedziała, że nie może osądzać jednego mężczyzny, za to, co zrobili jej inni, tym bardziej, że nie wykazywał wrogości w jej stronę, ale nie umiała do końca wyrzucić z siebie strachu. Starała się skupić na mglistych wspomnieniach z bijatyk, w których brała udział będąc dzieckiem, gdzie wiedziała, że nikt nie chce jej skrzywdzić.
- Oj, nie bój się. Nie grozi ci nic prócz przydrożnych drzew... - odpowiedział jej, startując motor. - Nie ich się najbardziej boję. - jednak zacisnęła ręce mocniej, czując jak nabierają prędkości.
- Motor nie gryzie – zażartował – Ja też, zresztą do tego pozycja jest cokolwiek niewygodna. No tak, teraz to co najwyżej ja mogę ciebie pogryźć. Wiesz co, całkiem przyjemnie się jedzie na tym motorze.
- Dobra, przyśpieszam. Następny przystanek: Orc's Nest. - rzucił do dziewczyny, a chwilę potem hałas zagłuszył wszystkie próby rozmowy.
Bai chcąc nie chcąc mocniej przytuliła się do Jonaha, po czym skupiła się na czerpaniu przyjemności z szybkiej jazdy. Po drodze starała się też obserwować miasto, gdyż rzadko w nim bywała. |