Opróżniwszy kilka kufli bursztynowego trunku krasnolud z wyraźnym smutkiem w oczach wstał, zarzucił wór z łupami na grzbiet i ruszył do kupca. Nie było go kwadrans może chwilę dłużej, a targany wór nadal wydawał się pełny.
Z lubością sięgnął po kolejny kufel, gdy do sali wbiegł Gracjan.
-Prędko... Musicie tam przyjść. Teodor wzywa... - zakrzyknął.
- Co tam? Pali się czy co?
Zirnig nie miał zamiaru zwlekać zresztą tak jak i rozstać się z piwem. Zdmuchnął tylko obwitą pianę i ruszył za Gracjanem.
W izbie gdzie zostawili Roderyka kamraci rozmawiali o przepowiedniach i wyruszeniu w dalszą drogę. Zirnig przysłuchiwał się. Zastanawiał się czy ta garstka głównie ludzi naprawdę wie co robi planując jechać nocą w ciemnościach w których nic nie będzie widziała niż zostać na noc u ufortyfikowanej budowli.
Ostatnio edytowane przez Deliad : 24-01-2012 o 14:36.
|