Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 24-01-2012, 17:11   #35
kanna
 
kanna's Avatar
 
Reputacja: 1 kanna ma wspaniałą reputacjękanna ma wspaniałą reputacjękanna ma wspaniałą reputacjękanna ma wspaniałą reputacjękanna ma wspaniałą reputacjękanna ma wspaniałą reputacjękanna ma wspaniałą reputacjękanna ma wspaniałą reputacjękanna ma wspaniałą reputacjękanna ma wspaniałą reputacjękanna ma wspaniałą reputację
Dialog wspólny z Gryfem

- Złaź z niej, ty obrzydliwy draniu! – Pan Henio grzmiał, niczym trąby sądu ostatecznego. – Niech ktoś dzwoni po milicję! Złaź zboczeńcu!!!

- Zamknij mordę stary komuchu! Może o swojej małej bimbrowni też chcesz z milicją pogadać? - warknął Gawron chwiejnie stając na nogi. Spojrzał najpierw na Baśkę, potem na sąsiadów, a następnie w głąb piwnicy, gdzie zniknęła urojona diabelska morda. Odnalezienie się w rzeczywistości zajęło mu dłuższą chwilę. - Nikt nikogo nie gwałci. Wypierdalać. Baśka? Nic ci nie jest? Krzyczałaś.

Basia ocknęła się, nie mając świadomości gdzie jest i co się dzieje. Było ciemno, poczuła, że ktoś leży na niej, przyciskając ją całym ciężarem do zimnej podłogi. Nie mogła się ruszyć. Zapach przetrawionego alkoholu i męskiego potu uderzył ją w twarz. Przypomniała sobie zderzenie w bramie. Złapał ją, ogłuszył i teraz chce zgwałcić! Panika podeszła jej do gardła, odbierając na moment jasność myślenia, unieruchamiając.
Jednak po chwili przerażenie zamieniło się w ponurą determinację. Basia poczuła, że nie ma nic do stracenia, może umrzeć, ale nie pozwoli, żeby to się zdarzyło.

- Nie! – krzyknęła i zaczęła spychać go z siebie – na szczęście nie unieruchomił jej rąk.
Ciężar zelżał, mężczyzna wstał chwiejnie, Basia zerwała się na nogi, ciągle oszołomiona, ale też upojona swoją siłą i skutecznością. I zamiast uciec – rzuciła się z paznokciami do twarzy napastnika. Tłumiona od lat wściekłość i poczucie krzywdy mogły wreszcie znaleźć ujście – przejechała mu paznokciami po twarzy, starając się wbić kciuk w oko.

- Aaauuuaa!!! - zupełnie zdezorientowany Gawron zatoczył się na ścianę trzymając się za twarz. Widząc, że to nie koniec ataku, złapał dziewczynę za ramiona starając się znaleźć poza zasięgiem pazurków. - Baśka, obudź się do cholery! Odjebało ci do reszty?! To ja, Patryk. Najpierw krzyczałaś, potem straciłaś przytomność. Biegłem, żeby ci pomóc, ale wypierdoliłem się na schodach.

Patryk??! Nie pamiętała, może powiedziała coś, albo zrobiła, wtedy, na stypie, co odebrał jako zachętę… . Zdjęła buty… sprowokowała go? To jej wina… Myśli włączyły się automatycznie, ale dziewczyna szybko je odepchnęła.
- I co?! – wrzasnęła na niego, szarpiąc się i próbując trafić go kolanem w krocze – Myślisz, kurwa, że możesz sobie sam brać, co chcesz? Ty chuju złamany! – przykopała mu w goleń.

- Jessu! - syknął z bólu i odkuśtykał dwa kroki do tyłu, wyciągając przed siebie ręce w obronnym geście - Dom wariatów. Baśka, czy my się znamy od wczoraj? Czy pamiętasz jakikolwiek moment w swoim małoletnim życiu, w którym bym się do ciebie przystawiał? Uspokój się i słuchaj co się do ciebie mówi: straciłaś przytomność, próbowałem ci pomóc. Tyle.

- Wpadłam na kogoś w bramie… - powiedziała dziewczyna niepewnie - dalej nie pamiętam.. – cofnęła się o krok, i weszła na porzuconą latarkę Patryka. Nachyliła się i podniosła ją.
- Nie podchodź, bo cię walnę! – zagroziła – Dlaczego na mnie leżałeś?

Patryk wziął głęboki wdech i zaczął mówić powoli, tonem zarezerwowanym dla niedorozwiniętych lub niedosłyszących staruszków.
- Od początku: Szedłem po węgiel. Usłyszałem, że krzyczysz. Zbiegłem na dół. Leżałaś na ziemi. Spieszyłem się, wykurwiłem na schodach i wywaliłem na ciebie. Zobacz. Gacie mam na tyłku. Wiaderka nadal są na półpiętrze, tam gdzie je zostawiłem.

Baśka przejechała ręką po swoich jeansach, guzik nawet nie był rozpięty. Nie zdążył. Napięcie w niej opadło, poczuła, że robi się jej słabo, latarka wypadła jej z ręki, waląc głucho o posadzkę.
- Nie podchodź – powtórzyła słabym głosem, ominęła Patryka szerokim łukiem i trzęsąc się uciekła do swojego mieszkania.

Gawron odprowadził ją niedowierzający wzrokiem.
- Jasne. Nie musisz mi dziękować! - krzyknął, ale odpowiedział mu tylko trzask drzwi.
- Popieprzona gówniara. I bądź tu człowieku miły. - wyburczał pod nosem przepychając się między grupką sąsiadów do swoich wiaderek. Podrapany policzek chyba krwawił, ale był zbyt wkurzony, by się nim zająć. Złapał blaszane wiadra i lekko utykając ruszył ponownie na dół, znów roztrącając stado gapiów. Cholerne hieny nazbierały plotek, które pozwolą im zostać gwiazdami magla na najbliższy miesiąc.

***

Matka przykryła Baśkę kocem i weszła do kuchni.
- Ten Gawron chciał ją zgwałcić? – zapytał Zbigniew. Głębokie zdziwienie malowało się na jego twarzy – W przejściu? W delirce był i mu odpierdzieliło? Pójdę, przypieprzę gówniarzowi to mu się odechce żartów…

Zenobia spojrzała na mężczyznę z czułością.
- Nie trzeba, Zbyszko, nie trzeba… Popilnuj jej, powinna spać przynajmniej do południa, te zastrzyki są mocne, ale kto ją tam wie… Nic jej nie zrobił, nie wiem, czemu tak histeryzuje… Ostatnio w ogóle dziwna jest. Pójdę, zadzwonię do chłopaków, wyjaśnią sprawę. Podobno na kogoś wpadła w bramie. Patryk aniołem nie jest, ale od małego go znam, nigdy nawet Baśki nie klepnął…

Wyszła do przedpokoju, ale po chwili zawróciła.
- Nie będziemy jutro szli na cmentarz, wiem, że wypada, ale jej samej nie zostawię, musi dojść do siebie…
Kobieta założyła płaszcz i wyszła.

- Dziwne – mruknął Zbigniew. Niespecjalnie zależało mu na Baśce, ale lubił jej matkś i był racjonalnie myślącym mężczyzną - Mogło go przypilić, ale czemu jej nawet do piwnicy nie zaciągnął? dwa kroki miał...
 
__________________
A poza tym sądzę, że Reputację należy przywrócić.

Ostatnio edytowane przez kanna : 16-02-2012 o 12:52. Powód: pomyłka w imieniu
kanna jest offline