Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 24-01-2012, 23:25   #104
Serika
 
Serika's Avatar
 
Reputacja: 1 Serika jest na bardzo dobrej drodzeSerika jest na bardzo dobrej drodzeSerika jest na bardzo dobrej drodzeSerika jest na bardzo dobrej drodzeSerika jest na bardzo dobrej drodzeSerika jest na bardzo dobrej drodzeSerika jest na bardzo dobrej drodzeSerika jest na bardzo dobrej drodzeSerika jest na bardzo dobrej drodzeSerika jest na bardzo dobrej drodze
Nie, nie panikowała. Nie miała sobie nic do zarzucenia, zastanawiała się tylko, jak ma to rozegrać, żeby nie wkopać po uszy pewnego wyjątkowo nieodpowiedzialnego maga. Owszem, była na niego wściekła, ale Feng był do tego stopnia nieporadny życiowo, że w jakiś sposób czuła się za niego odpowiedzialna. Mniejsza, na razie musiała zadbać o siebie.

Kiedy tylko opuścili pokój, odetchnęła z ulga (zwracając uwagę, żeby jej towarzysz na pewno to zauważył) i wyrzuciła z siebie:
- Pan jest ze Straży, prawda? Cieszę się, że są na miejscu odpowiedzialni ludzie, którzy wszystkim się zajmą. Ale... - dodała, jakby coś sobie przypomniała - tam został ktoś, kto dopilnuje, żeby nikt niczego nie dotykał?
- Proszę się o to nie martwić
– stwierdził oficer, prowadząc dziewczynę dalej.
- Łatwo powiedzieć - mruknęła cichutko pod nosem. Jeśli wyglądała na zaniepokojoną, to bardzo dobrze, trudno, żeby panienka natykająca się na gnijącego trupa była zupełnie spokojna. Chwilę później zresztą dodała:
- Proszę mi tylko powiedzieć, czy ktoś powiadomił wszystkie stosowne instytucje? Rozumiem podenerwowanie gospodarzy, ale władze powinny się dowiedzieć o całym zajściu najszybciej, jak to możliwe.
- Patrole straży są już w drodze
– stwierdził, otwierając jakieś drzwi przed Stellą - A my jesteśmy na miejscu. - Posadził dziewczynę przy stole. - Proszę wybaczyć... - usprawiedliwił się, odchodząc na chwilę...

Po niespełna minucie wrócił z jakimś wywarem – intensywnie pachnącym, więc zapewne również bardzo mocnym.

- Proszę, aby panienka wypiła. Jest panienka przestraszona, a to ma działanie uspokajające... - stwierdził miękko, podsuwając jej kielich z „herbatką”.

I on naprawdę sądził, że ona to wypije? Naprawdę? Zapach zupełnie nic jej nie mówił, więc to mogło być cokolwiek - a nieznanych sobie substancji starała się nie brać do ust. Nie zmienia to jednak faktu, że stanowcze odmówienie nie wyglądałoby dobrze. Gwiazdka objęła kielich dłońmi, jakby chciała je sobie ogrzać i pociągnęła łyk napoju. Bardzo malutki łyk.

- Dziękuję panu bardzo - uśmiechnęła się nieco nerwowo. - Już sam zapach uspokaja.

Środek był uspokajający. Dosyć intensywnie – najwyraźniej zapach brał się stąd, że dawkowano go „na Smoka”. Mimo małych łyków, czuła, jak coraz bardziej nachodzi ją uspokojenie i – pomalutku – senność. Biorąc pod uwagę, że z kielicha prawie nic nie ubyło, planowana dawka musiała naprawdę zwalać z nóg.

- Cieszę się, że mogłem panience pomóc – powiedział cicho, lekko schylając głowę w geście szacunku – Proszę wybaczyć, ale chciałbym, żeby panienka jeszcze raz powiedziała, jak przydarzyła się ta nieprzyjemna sytuacja. Będę składał raport i może uda mi się oszczędzić panience nieprzyjemności związanych z późniejszym przesłuchaniem.

Chaleka prowadzący w pojedynkę śledztwo w sprawie trupa w domu Chaleków? O nie, w ten sposób się nie bawimy...

- Jestem panu bardzo wdzięczna... I naprawdę doceniam pana miły gest. Szczerze mówiąc wolałabym jednak, żeby przy tej rozmowie było obecnych więcej świadków. Oczywiście nie wątpię w pana kompetencje, ale wolałabym jej nie powtarzać w nieskończoność - uśmiechnęła się z zakłopotaniem.
- Jak panienka chce... - wzruszył ramionami tamten – Gości u nas kilku Enumów i jakiś krewniak Feremów, objęty amnestią... więc mogliby ręczyć za dokładność panienkowego przekazu, jeśli panience to odpowiada.

Stella skinęła głową.

- Dziękuję. Myślę, że zgadzamy się, że jak najszybsze wyjaśnienie tej sprawy jest w interesie nas wszystkich.

Następne dziesięć minut minęło na pośpiesznym ściąganiu do pokoju ludzi. Gdy większość z nich była już w pokoju, Chaleka ponowił prośbę.

Gwiazdka odstawiła na stolik chłodny już wywar i wygodniej usadowiła się w fotelu.

- W zasadzie większość powiedziałam państwu już wcześniej. Ledaal Feng twierdził, że wyczuwa coś w tym remontowanym skrzydle... Coś bardzo niepokojącego. Nie jestem magiem, nie miałam pojęcia, co dokładnie, ale był bardzo zdenerwowany. W pierwszej chwili chciałam zawiadomić odpowiednie organy, ale pomyślałam... Cóż, oboje jesteśmy przedstawicielami wojska, nie chcieliśmy nikogo niepokoić bez potrzeby. Feng jest w gorącej wodzie kąpany, a ja szczerze mówiąc nie powstrzymywałam go zbyt intensywnie przed pójściem w podejrzane miejsce, gdyż sama wolałam najpierw zorientować się, czy jest o co podnosić larum... Równie dobrze mógł tam znaleźć jakiś zapomniany przez wszystkich artefakt, który mógłby zainteresować tylko pasjonata. Nie spodziewałam się niczego bardzo niebezpiecznego ani... kłopotliwego w posiadłości tak szacownych gospodarzy. Tym bardziej nie spodziewałam się, że Feng będzie na tyle zaniepokojony, by użyć jakiegoś zaklęcia - prychnęła na końcu.
- Wcześniej mówiła panienka coś, że czcigodny mag krzyknął do panienki coś o plugawej energii... Może panienka sobie przypomnieć, co dokładniej panience mówił? Wszystko, jeśli tylko można - wtrącił jeden z Enumów.
- Wasze zeznania tu bardzo pomogą – przyznał z zakłopotaniem Chaleka – Słyszeliśmy, że jego zeznania są w najwyższym stopniu niezrozumiałe.
- To co mi mówił, również było bardzo mało konkretne... Właściwie zaryzykowałabym twierdzenie, że to nieodłączna cecha pana Ledaal. - Stella przewróciła oczami. Wolała nawet sobie nie wyobrażać, co takiego Feng im naopowiadał. - Mówił coś o dziwnych zawirowaniach esencji w tym miejscu... Być może niebezpiecznych. Żadnych konkretów. - Pokręciła głową. - Mogę się jedynie domyślać, że cokolwiek ukryło w podłodze ciało nieszczęsnego Ragara Kerala... Bo to szczątki szanownego pułkownika, prawda?... Może pozostawiło po sobie jakiś ślad?... Naprawdę nie wiem. Nawet nie wiem, czy coś takiego jest możliwe.

Zamyśliła się na chwilę. W zasadzie powiedziała im prawdę, tylko prawdę i całą... No, niezupełnie całą. Właśnie miała dodać coś jeszcze, ale rozmówca postanowił nacisnąć nieco mocniej.

- Tak, ale prosiłbym, żeby panienka spróbowała sobie przypomnieć coś więcej. Jest panienka w stanie złożyć spójne zeznania ledwo kwadrans po szoku, którym musiała być dla pani śmierć znajomej osoby. To doskonale o pani świadczy – i jestem przekonany, że nie dałaby się panienka wciągnąć w ucieczki i igraszki ze służbą, gdyby mag nie dał panience powodów wierzyć w niebezpieczeństwo... - zaryzykował Chaleka. Najwyraźniej majordom złożył relację z dziwnych wyczynów Gwiazdki i Fenga...

Gwiazdka popatrzyła na mężczyznę nieco dziwnie i przygryzła wargę. Sam się prosił, żeby na chwilę przestała być miła.

- Bardzo proszę nie zrozumieć moich słów opacznie - powiedziała powoli, starannie ważąc słowa. - To mógł być zupełny magowski drobiazg, ale jeśli nie... Rzeczywiście informacje o zawirowaniach energii brzmiały niepokojąco, choć bagatelizowałam je ze względu na osobowość Fenga i jego zainteresowania. Brałam jednak pod uwagę możliwość, że to może być coś poważniejszego i... Zwłaszcza, że Feng nalegał, że koniecznie musi sprawdzić, bo to może być coś ważnego i niebezpiecznego. - Przygryzła wargę jeszcze raz. - Co miałam zrobić? - wybuchnęła w końcu. - Wezwać straże i rzucić jakieś absurdalne, niczym niepodparte oskarżenie, które mogłoby godzić w dobre imię szacownych gospodarzy?!
- Postawa panienki jest godna podziwu
– przyznał pytający. - I to wiele wyjaśnia. Wybaczy panienka niedyskretne pytanie, ale... czy czcigodny Feng zdradzał się panience z badań w ostatnich dniach? - zapytał ktoś inny. - Raz czy dwa bywali tu magowie, a żaden niczego nie wykrył... jeśli jednak szlachetny Ledaal wiedział, czego – w szlachetnych intencjach – szuka, sprawy stają się znacznie jaśniejsze.
- Obawiam się, że niewiele wiem na temat zawodowych zainteresowań Fenga. Wiem, że zna zaklęcia bojowe, bo używał ich w legionie... I o mało co nie wysadził mi dzisiaj podłogi pod nogami
- skrzywiła się. - Wiem również, że korzystał lub korzysta z usług demonów, ale o ile mi wiadomo robią to niemal wszyscy magowie, więc zdziwiłabym się raczej, gdyby tego nie robił. Zresztą podejrzewam, że nawet gdyby powiedział mi coś więcej, i tak mogłabym nie zrozumieć.
- Właśnie, przepraszam panienkę za własną natarczywość – ale czy mogłaby panienka nam powiedzieć, co się stało z całą podłogą? Doszło do jakiejś walki? Coś tak było ukryte?
- wtrącił się znów Chaleka.
- Ja niczego takiego nie zauważyłam, ale też nie próbowałam bytów niematerialnych. Być może więc Feng poczuł się czymś zagrożony... Nie wiem, to stało się bardzo szybko. Po prostu jedna chwila i podłoga była w gruzach. Ciało było najwyraźniej ukryte w niej.
- Dziękujemy wam za wyjaśnienie. Z pewnością pomoże
– stwierdził cicho któryś z Enumów. – Chciałbym zadać ostatnie pytanie, jeśli nikt nie ma nic przeciwko – czy czcigodny Ledaal w jakiś sposób nalegał na wizytę na balu? Jest kluczowe, aby ustalić, czy posiadał podążał za zjawiskiem specyficznym czy generalnym – jeśli panienka pomoże, zapewne uda nam się od szlachetnego Fenga dowiedzieć dużo więcej.
- Nalegał to z pewnością nie jest dobre słowo. Przyznaję, że inicjatywa wyszła z jego strony, a ja ucieszyłam się, że może wreszcie postanowił wyjść trochę do ludzi i uznałam to za świetny pomysł. Już od dawna mu powtarzałam, że zdecydowanie zbyt dużo czasu spędza nad książkami, zbyt mało w odpowiednim towarzystwie. Nic dziwnego że jest taki... jaki jest. W zasadzie nie jestem pewna, czy naprawdę tu czegoś szukał, czy po prostu w końcu dał się przekonać, a nie przyszło mi do głowy, żeby zapytać, kiedy właściwie zaczął wyczuwać tę energię.
- Dziękujemy, jesteśmy pewni, że słowa panienki rzucą wiele światła na sprawę...
- powiedział ktoś z przesłuchujących, dając skrybom znak, że mogą odłożyć pióra i kończyć protokół z przesłuchania.
- Ja również dziękuję panom za poświęcony mi czas. Wydaje mi się, że powiedziałam wszystko, co byłam w stanie, jednak jeśli mieliby panowie jeszcze jakieś pytania, to oczywiście pozostaję do panów dyspozycji. - Skłoniła z szacunkiem głowę, po czym popatrzyła rozmówcy w oczy i powiedziała cicho:
- Panie Chaleka... Wiem, że może nie móc mi pan udzielić tego typu informacji, ale... O ile mi wiadomo, szanowny pułkownik Keral zniknął dokładnie w chwili śmierci generała Lianga. Nietrudno wywnioskować, że sprawy te mogą być w jakiś sposób powiązane. Oczywiście sama służę wszelkimi dostępnymi mi informacjami, ale - tu przyciszyła głos jeszcze bardziej - byłabym wdzięczna za wszelkie informacje w tej sprawie, oczywiście w miarę możliwości. Ja... Z powodów osobistych, bardzo zależy na znalezieniu osoby odpowiedzialnej za śmierć generała.

Wbiła w mężczyznę proszące spojrzenie. Cóż, najwyżej nie wyjdzie, a naprawdę bardzo by jej się przydało jakiekolwiek dojście do informacji w śledztwie, nawet niepełne.

- Dostanie panienka wszystkie informacje, które zostaną uznane za niezbędne dla panienki – odpowiedział mężczyzna.

Nie powstrzymała się przed użyciem mocy, żeby odczytać, co odpowiedź tak naprawdę oznacza. Podczas samego przesłuchania byłoby to zbyt ryzykowne - gdyby ktoś to monitorował, mogłaby zostać oskarżona o próbę magicznego wpływania na przesłuchujących - ale teraz w gruncie rzeczy nie miało to aż takiego znaczenia. Przy jej stosunkach z Liangiem zainteresowanie śledztwem w jego sprawie było jak najbardziej naturalne. A Chaleka się wahał.

- Proszę... Byłabym naprawdę bardzo wdzięczna. Być może, jako osoba dobrze znająca generała, zdołałabym w czymś jeszcze pomóc - zasugerowała, spuszczając wzrok. Następnie dodała już głośniej:
- Czy powinnam jeszcze przez jakiś czas pozostać na miejscu, na wypadek, gdyby chcieli ze mną zamienić kilka słów przedstawiciele innych służb?
- Sądzę, że za góra kwadrans będziemy wiedzieć czy przedstawiciele wyższych instancji będą zainteresowani zeznaniami panienki
- powiedział jeden z Enumów, skłaniając głowę przed Gwiazdką.

Uśmiechnęła się do niego uprzejmie i również skłoniła głowę. Towarzystwo powoli rozchodziło się, chociaż część (uzbrojonych zresztą) osób pozostała w pobliżu, wyraźnie oczekując na jakąś decyzję szefostwa. Nie bardzo mając pomysł, czym się zająć, łamiąc wszelkie zasady etykiety oparła łokcie o stół i podparła głowę jedną ręką, druga poruszając kielichem z zimnym już wywarem uspokajającym. Wbijając wzrok w wirujący płyn, oddała się rozmyślaniom. Miała nadzieję, że Chaleka dał się skusić na pomoc zainteresowanemu dziewczątku, ale to nie było w sumie aż tak ważne. Sytuacja nie podobała jej się, i to bardzo. Po pierwsze i przede wszystkim - w przeciwieństwie do działających w mieście służb nie miała swobodnego dostępu do informacji. Po drugie - jakiekolwiek bardziej intensywne wtykanie nosa w śledztwo wywoła dalsze zainteresowanie jej osobą, a już teraz było ono zdecydowanie zbyt duże, by mogła tu efektywnie działać. Na dobrą sprawę powinna teraz przyczaić się i nie robić absolutnie nic podejrzanego przez jakiś czas, a potem wynieść się z miasta i pozwolić działać komuś, kto nie miał na sobie oczu agentów Wszechwidzącego Oka.

Chyba, że...

Chyba, że zaryzykuje trochę i zagra va banque. W najgorszym razie będzie naprawdę szybko wynosić się z Cheraku, ale jeśli dobrze to rozegra, zyska lepszy dostęp do informacji o postępach w śledztwie oraz, miała nadzieję, użytecznego sojusznika. Trzeba było tylko porozmawiać z odpowiednią osobą - a biorąc pod uwagę, że nie wierzyła, że zeznania jej i Fenga będą się zgadzały w stu procentach, z całą pewnością taka osoba sama się do niej zgłosi. I to już wkrótce.
 
Serika jest offline