Ja to widzę tak (medyka). Weterynarz po 50, pijak, próbujący jakoś mnie poszywać. Dobrze jakby miał Dorfiny lub jakiś opiat. Fajnie będzie odgrywać nagrzmionego
W tle jego gabinetu będzie lecieć muzyka klasyczna. Znasz go, bo kiedyś podwoziłeś mu pieska swojej koleżanki (w koszyku motoru) i razem odkaziliście sobie gardło. Pasuje taka koncepcja?