Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 25-01-2012, 17:31   #8
Bronthion
 
Bronthion's Avatar
 
Reputacja: 1 Bronthion jest na bardzo dobrej drodzeBronthion jest na bardzo dobrej drodzeBronthion jest na bardzo dobrej drodzeBronthion jest na bardzo dobrej drodzeBronthion jest na bardzo dobrej drodzeBronthion jest na bardzo dobrej drodzeBronthion jest na bardzo dobrej drodzeBronthion jest na bardzo dobrej drodzeBronthion jest na bardzo dobrej drodzeBronthion jest na bardzo dobrej drodzeBronthion jest na bardzo dobrej drodze
Gdyby rok temu ktoś powiedział Ashrakowi, że razem z siostrą będzie stał w amnijskim porcie chcąc zaciągnąć się na okręt to nieszczęśnik ów najprawdopodobniej skończyłby nabity na pal. Teraz jednak stało się to prawdą. Stali oboje w tłumie ludzi i nieludzi targując się o możliwość wejścia na pokład. Kiedy nadeszła pora Ashraka by wystąpił przed kapitana i zaprezentował swoją osobę zrobił to bez wahania.

- Nazywam się Ashrak. Potrafię precyzyjnie i w każdej sytuacji wskazać kierunek północny, oraz przewidywać pogodę. Ze mną nigdy nie zabraknie na statku czystej wody pitnej, mogę dokonać drobnych napraw jak i opatrywać rany jeśli zajdzie konieczność. Będę także przydatny w walce, z siostrą tworzę niezwykle zgrany duet.

Mówił nieco zachrypniętym i pewnym siebie głosem. Gdyby ktoś nie wierzył w którąkolwiek część jego słów to był gotów rozwiać te wątpliwości tu i teraz.
Rozmowy trwały jeszcze dobrych kilka godzin lecz ostatecznie nie było potrzeby zdradzać nic więcej by zostać przyjętym. Kiedy ogłoszono wyniki Ashrak przypomniał sobie o czymś jeszcze, o tym wspomnieć musiał. Na chwilę wycofał się z tłumu potencjalnych kandydatów i udał w nieznanym kierunku. Po chwili wrócił z najprawdziwszym lampartem, który po prostu szedł przy nodze swego Pana nic nie robiąc sobie z tłumu. Tłum natomiast nie reagował przyjaźnie i zapewne gdyby to była inna dzielnica niż port to natychmiast wezwano by straże. Sytuacja była niespodziewana także dla kapitana Czarnego Gryfa, który niechętnie, ale jednak zgodził się na zabranie na pokład pseudo dzikiego zwierzęcia. Warunkiem było zamknięcie go w klatce co jednak Ashrak brał pod uwagę wcześniej, więc zgodził się od razu.

Na pokład wszedł pewnym krokiem. To co pierwsze zazwyczaj odróżniało druida od reszty był wzrost. Mierzył praktycznie dwa metry, a jego ramiona jak i cała muskulatura nie przypominała typowego miłośnika drzew kontemplującego przez większość dnia w sercu lasu. Długie białe włosy opadały na skupioną twarz pokrytą drobnymi bliznami. Te większe skryte były pod brązową skórzaną zbroją z nabitymi żelaznymi ćwiekami. Płaszcz powiewał na wietrze, a intensywnie zielone oczy obdarzyły wszystkich w zasięgu wzroku jedynie przelotnym spojrzeniem. W oczy rzucał się dosyć prymitywnie wykonany amulet zawieszony dumnie na szyi Ashraka. Nie było w nim żadnego klejnotu czy innego kruszcu, składał się jedynie z trzech dużych zębów różnych bestii. W rynsztunku druida nie dało się dostrzec żadnej żelaznej broni, trzymał w dłoniach jedynie drewniany kij okuty na końcach stalą.

Kilka chwil później udał się razem z resztą za bosmanem w kierunku kajuty. Wybór miejsca do spania zostawił Noi bo jak dla niego to równie dobrze mógłby rozłożyć sobie posłanie na środku pomieszczenia. Zdarzało mu się spać w takich miejscach, że teraz drewniana podłoga na statku wydawała się wyjątkowo wygodna.
Potrzeby oddania racji kucharzowi nie przyjął zbyt wesoło, specjalnie przed rejsem zaopatrzył się w dodatkowy prowiant by przynajmniej przez jakiś czas być uniezależnionym od kapitana. Ledwo zdążył wymówić kilka słów do siostry gdy wokół rozbrzmiał głos Lo-Kaga. „…waszą parkę…”? Uniósł brwi nieco wyżej i spojrzał na olbrzyma po czym zwrócił się szeptem do Noi:

- Ta góra mięśni wydaje się prosta w manipulacji. Może nam się kiedyś przydać, dla takich półmozgów napicie się z kimś zapewne świadczy o wielkiej przyjaźni i sympatii. Co Ty na to żeby skorzystać z zaproszenia? Może kiedyś go wykorzystamy.
- Przypatrz się mu bracie. Wielkolud skrywa za tępym wyrazem twarzy tajemnice. Księgi, kałamarze... A nie wygląda na takiego, co pisze listy do przyjaciół całymi dniami. Masz racje, że znajomość z nim może być dla nas... przydatna. Na coś więcej potrzebujemy jednak więcej informacji.- dyskretnie zerknęła w kierunku goliatha.- Zajmij się tym proszę. Wiesz, że jeśli chodzi o tego typu zabawy... raczej nie jestem duszą towarzystwa. Przynajmniej nie przed dziesiątym kuflem. A tego nie chcemy - choć jej twarz była z kamienia, w oczach Ashrak mógł dostrzec krótki przebłysk radości spowodowany zapewne żartem siostry. Alkohol albo na nią nie działał, a kiedy już zaczął stawała się raczej ciężką to opanowania. Na wspomnienie ich ostatniego pobytu w tawernie na twarzy druida pojawił się lekki uśmiech.
- Niech tak będzie. Biorę to na siebie, a Ty rozejrzyj się po statku i wytęż swe zmysły, bądź czujna.

Wiedział, że nie musi jej tego mówić, ale i tak zawsze to robił. W końcu był jej bratem. Położył swoją ciężką dłoń na ramieniu siostry i po chwili skierował się w stronę goliatha.

- Chętnie skorzystam z Twojego zaproszenia Lo-Kagu –podał gigantowi dłoń w geście przywitania i skierował się do wszystkich- Nazywam się Ashrak, jestem druidem, a tam… -spojrzał w kierunku gdzie przed chwilą jeszcze stała jego towarzyszka- była moja siostra Noa. Nie wiem dlaczego, ale mój duch w tej właśnie chwili zapragnął spróbować twego trunku gigancie.
- Twój duch jest wyjątkowo mądry! Proszę, pij na zdrowie tak twoje jak i jego. - Lo-Kag zaczynał się już cieszyć, że pośród towarzyszy znalazł już chętnych do picia, to jego zdaniem zawsze świadczyło o szczerości intencji. Druid kiwnął głową na znak podziękowania i wziął do ręki kufel. Przyjrzał się zawartości i powoli zbliżył do niego nos rozkoszując się zapachem. Na jego twarzy w końcu pojawił się nieznaczny uśmiech.
- Twoje zdrowie Lo-Kagu. Obyśmy na końcu naszej drogi znaleźli to czego szukamy.
Stuknął się kuflem z olbrzymem i przechylił duszkiem.
- Muszę przyznać, że całkiem niezłe. -Pokiwał głową z uznaniem-

Niestety nie było nikomu dane dłużej nacieszyć się trunkiem, nadszedł czas wysłuchać kapitańskiej przemowy. Noa akurat powróciła pod pokład, a Ashrak odpowiedział jej takim samym znakiem. Potem udali się razem z resztą by wysłuchać obwieszczenia. Po drodze miał zamiar oddać swoje racje kucharzowi, ale Noa już o to zadbała i odniosła także porcje brata.

***

Kiedy ponownie czas należał do nich skierował swe kroki do miejsca gdzie przetrzymywano zwierzęta. Nie obyło się bez problemów i musiał kilku marynarzy zapytać o wskazówki jak dotrzeć do celu, ale koniec końców mógł ponownie zobaczyć Kła.
Lampart wyczuł wcześniej zbliżającego się Pana i siedział już wyczekując. Druid podszedł do klatki i włożył palce między kraty.

- Musisz tutaj zostać przez jakiś czas. To jedyne wyjście. –wyciągnął z kieszeni niewielki kawałek mięsa i rzucił drapieżnikowi, który łapczywie skonsumował „smakołyk”- Wiele razem przeszliśmy i czuję, że teraz może być ciężko. Nadejdzie ten moment kiedy będę potrzebował Twojej pomocy na tym statku. Bądź gotów, nigdy nie wiadomo kiedy nadejdzie cień.

Po chwili Ashrak opuścił pomieszczenie i wrócił do kajuty najemników. Dostrzegł olbrzyma siedzącego przy stole i zaraz zajął swoje miejsce

Zaraz po tym jak sam usiadł do stołu podeszła elfka.
- Można się przysiąść? Wybaczcie, że wcześniej się nie przedstawiłam. Mam na imię Chui.
- Każdy może się przysiąść. –przeniósł swoje intensywnie spojrzenie na elfkę i w końcu na jej oczy jakby chciał zajrzeć w głąb jej duszy. Nie było po nim widać żadnych emocji-
 
__________________
"Kiedy nie masz wroga wewnątrz,
Żaden zewnętrzny przeciwnik nie może uczynić Ci krzywdy."

Afrykańskie przysłowie

Ostatnio edytowane przez Bronthion : 25-01-2012 o 17:37.
Bronthion jest offline