Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 25-01-2012, 22:17   #106
necron1501
 
necron1501's Avatar
 
Reputacja: 1 necron1501 jest na bardzo dobrej drodzenecron1501 jest na bardzo dobrej drodzenecron1501 jest na bardzo dobrej drodzenecron1501 jest na bardzo dobrej drodzenecron1501 jest na bardzo dobrej drodzenecron1501 jest na bardzo dobrej drodzenecron1501 jest na bardzo dobrej drodzenecron1501 jest na bardzo dobrej drodzenecron1501 jest na bardzo dobrej drodzenecron1501 jest na bardzo dobrej drodzenecron1501 jest na bardzo dobrej drodze
- Wybaczcie, że was trudzimy - ale czy moglibyście jeszcze raz opowiedzieć, co się tu zdarzyło? - kiedy tylko dziewczyna opuściła pokój, ozwał się ktoś. Ktoś, którego mag zupełnie nie identyfikował.
Feng przyjrzał się rozmówcy. Po czym zignorował go i zaczął rozglądać się po sali. Nie mógł odnaleźć wzrokiem Gwiazdki, czuł się z lekka zagubiony w tym tłumie. Nagle przyszedł mu genialny pomysł: “Zapyta o wyjście!”
- Przepraszam - Ledaal odezwał się do osoby obok - Którędy do wyjścia? Zgubiłem partnerkę - powiedział skruszony.
- Przepraszam, ale wasza partnerka zapewne opuściła już bal – stwierdził cicho człowiek – Muszę nalegać, abyście dla jej i naszego bezpieczeństwa wyjaśnili obecną sytuację.
Mag spojrzał na rozmówcę.
- Co wam grozi? Postaram się pomóc. Bo tamten trup raczej się już nie ruszy - stwierdził tonem jakby odkrywał nowe zasady świata - No to wyjaśniam: Poczułem przedziwne zawirowania Esencji o dziwnej naturze, dlatego nie chcąc narażać pozostałych gości, poprosiłem swą przyjaciółkę o pomoc, jest w wojskową, aby sprawdzić czy aby nie ma zagrożenia. Gdy znaleźliśmy się w środku, rozpocząłem podążanie za zawirowaniem, gdy podszedłem do epicentrum, podłoga się zawaliła a ja wraz z nią. Jestem cały w kurzu, ten tusz na twarzy zebrał pewnie cały brud. Jeśli to wszystko, muszę iść się obmyć - stwierdził, po czym zaczął rozglądać się za gospodynią. Gdy zlokalizował ją wzrokiem, pożegnał się ze strażnikiem i ruszył w jej kierunku.
- Nie, została jeszcze tylko formalność – skłonił głowę pytający... z szacunkiem, jak się zdało Fengowi – Niestety, Komisja do Spraw Czystości Myśli i Uczynków wymaga od nas zeznań „z pierwszej ręki”, więc będziecie musieli im powtórzyć tą wersję. Potem, jak rozumiem, zostaniecie zwolnieni i zostanie wam wynagrodzone działanie ku chwale Imperium.
Mag westchnął i zatrzymał się w pół kroku.
- Czy koniecznym jest abym przedstawił się przed waszą komisją w takim stanie? Czy wymagasz, aby Smok prezentował się w tak żałosny sposób przed organem władz? Może chcesz mnie obrazić i mój ród przez złą prezentacje mej osoby? Gdy zmienię szaty, zażyję kąpieli i przestanę wyglądać jakbym wyszedł z kopalni, wtedy mogę zeznawać przed Komisją, swym strojem jedynie bym ją obraził a swą rodzinę ośmieszył.
- Ależ oczywiście! Jeśli można, w przeciągu kilku minut możemy wam zapewnić możliwość kąpieli i, za waszą zgodą, wysłać ludzi po wasze szaty. - nie ustawał strażnik.
- Gdzie mam się kąpać? Tu, w czyimś domu? Czy może w budynku Komisji?
- Możemy wam wydzielić tutaj całe skrzydło i zapewnić niezbędną prywatność – człowiek się nawet nie zawahał – Jeśli zechcecie, możemy też wysłać tragarzy po pańskie szaty.
- Dobrze więc, szat szukajcie w posiadłości Stelli- powiedział Feng. Zreflektował się po chwili - Cathak Stelli.

Gdzie indziej, w innym miejscu Jin z rodu Liao nadzorował aresztowania gangu. Nie była to akcja, którą mnich miał obmyśloną, ale wstrzymanie działań w obliczu wypożyczonego od Aresa oddziału wiązałoby się ze stratą twarzy.

I w środku obławy, do mnicha przybiegł posłaniec.

W rez. Chel. przy Pl. Smoka znaleziono trupa zaginionego Kerala z Ragarów; przesłuchujemy C. Stellę i L. Fenga; prosimy o szybką interwencję... – mniejsza o podpis, ale papier praktycznie niczego nie mówił. Albo ktoś odwalił fuszerkę albo sytuacja naprawdę była strasznie zawikłana.

Wszelkie nadzieje, że rozwiązać problem będzie się dało metodą znalezienia niekompetentnego urzędnika w straży i udzielenia mu stosownego pouczenia rozwiały się szybko, gdy tylko Jin zaczął zapoznawać się z już zebranymi informacjami o sprawie. Jasne też stało się, dlaczego nie było chętnych do jej prowadzenia.
- Co za burdel - wymamrotał mnich.
- Nie, nie miałem na myśli waszej pracy - szybko dodał, gdy miejscowi strażnicy zesztywnieli ze strachu. Naprawdę, ciężko byłoby obarczać ich winą za całą sytuację - biorąc pod uwagę wszelkie już ujawnione wątki, sprawa zdecydowanie przerastała kompetencje nie tylko straży miejskiej, ale nawet prowadzonej przez Jina Komisji Czystości.
Dokładne badania pomieszczenia i ciała dopiero się odbędą, ale nawet dość pobieżne oględziny ujawniły kilka faktów, takich jak poziom rozkładu denata i stan podłogi. Być może dokładniejsze przeszukanie ujawni też jakieś inne, przeoczone dowody. Interesujące było też porównanie zeznań świadków - a właściwie zeznań panny Cathak z tym co się z trudem udało wydobyć od maga. A mówiąc o przesłuchaniach...

-Czy Szlachetny Feng z Ledaalów skończył już swoją kąpiel? - zapytał się podpierających ścianę strażników.
- Tak panie, Szanowny Feng Ledaal opuścił już łazienkę, jest gotów do dalszych rozmów - odpowiedział pierwszy z brzegu.
- Wyśmienicie. Myślę, że biblioteka będzie odpowiednia do tego celu. Kujo, jeśli możesz przypilnować by nikt nam nie przeszkadzał? Nie będziemy przecież szanownego Ledaala niepokoić formalnym przesłuchaniem....
Nie czekając na odpowiedź asystenta mnich podążył na miejsce, pozostawiając poinformowanie maga strażnikom.

Feng wyszedł już z kąpieli jakiś czas temu, gdy znów doświadczył wzmożonej aktywności strażników.

- Czcigodny Fengu, jeśli narzekacie na nudę, to pragniemy wam przekazać, że szlachetni przedstawiciele Komisji zadecydowali, aby wam udostępnić bibliotekę. Liczymy na to, że dzieła tam zgromadzone, i sławą owiane, wam do gustu przypadną.
Ledaal spojrzał podejrzliwie na strażnika. Dostęp do biblioteki tej rodziny nie jest niczym nadzwyczajnym, do tego nagle odpuścili sobie wycieczkę do Komisji. Podpucha, ale co zrobić.
- Dobrze więc, z chęcią przejrzę zawarte tam materiały. Prowadź - powiedział.
Strażnik skinął głową, prowadząc maga do biblioteki, w której - zupełnie przypadkiem! - znajdywał się Liao Jin.
- Szanowny Fengu, jak mi miło iż mistrz zdecydował się skorzystać z zaproszenia. - Mnich z szacunkiem ukłonił się przybyłemu, wskazując mu jednocześnie miejsce do siedzenia. - Może herbaty? - dodał, drugą rękę wysuwając ku ustawionemu na stoliku czajniczkowi.
- Wybaczcie mi formę tego spotkania, ale wszystkie te tłumy dookoła... - gesty mnicha pokazywały jego negatywną opinię o zamieszaniu panującym w okolicy w efekcie makabrycznego odkrycia. - Uznałem, że dobrze będzie złapać mistrza gdzieś, gdzie nie zleci się zaraz cały tłum.
Feng westchnął na wejściu. Tak jak się spodziewał, nie było to zaproszenie do czytania. Jego rozmówca niestety też był mu dość dobrze znany. Wielokrotnie Stella wspominała go podczas nudnych rozmów na temat moralności, polityki i innych bzdur. To stawiało sprawę jasno: ten człowiek doskonale zna się na sztuce konwersacji. Mag miał przesrane.
- Również cieszę się, że skorzystałem z zaproszenia, Panie, twe towarzystwo jest mi o wiele bardziej miłe niżby rozmowa na temat trupa leżącego w pokojach gościnnych - odpowiedział Ledaal, powoli i uważnie artykułując słowa - Z przyjemnością się napiję - odparł grzecznie na zaproszenie. Podszedł do wskazanego mu miejsca po czym spoczął przyglądając się rozmówcy.
- Mam wrażenie, że skądś znam Cię Panie znam, czyżby sławny Liao Jin? - zapytał, chcąc się upewnić.
 
necron1501 jest offline