Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 26-01-2012, 09:56   #103
Wnerwik
 
Wnerwik's Avatar
 
Reputacja: 1 Wnerwik jest po prostu świetnyWnerwik jest po prostu świetnyWnerwik jest po prostu świetnyWnerwik jest po prostu świetnyWnerwik jest po prostu świetnyWnerwik jest po prostu świetnyWnerwik jest po prostu świetnyWnerwik jest po prostu świetnyWnerwik jest po prostu świetnyWnerwik jest po prostu świetnyWnerwik jest po prostu świetny
Po zakończonej walce elf wspiął się na jeden z kamieni, by mieć lepszy widok na pole bitwy (rany po poparzeniu piekły, ale jakoś to przetrwał). Dobrze było wiedzieć kto przeżył walkę... Ku jego zdziwieniu żyli niemal wszyscy - tylko agresywna diablica i jego błękitnowłosy pobratymiec leżeli na ziemi, prawdopodobnie bez życia. Ucieszył się z widoku muła (w końcu mieszaniec miał ich zapasy), natomiast mniej ucieszył go widok Thri-Kreena i człeka. W pierwszym nie podobała mu się jego rasa (elfi nomadowie często ścierali się z plemionami modliszkowatych - i były to ciężkie walki), a w drugim... prawdopodobnie jego umiłowanie do dobroci, życia i innych takich dupereli. Był za słaby by przeżyć na pustyni, miał zbyt wiele skrupułów.
Nie ma to jak współpraca. Po zabiciu wija wszyscy wzięli się za oprawianie jego ciała. Ba! Thri-Kreen nawet zaczął jeść jego serce. Dla elfa była ważniejsza kwestia tego co zrobią, gdy zasypało się wyjście... choć jednocześnie strop w jaskini się zapadł. Mogli by wyjść tędy. Plusem tej drogi było to, że nie było przy niej siepaczy niziołka. Mimo tego, że się przed nim płaszczył ani trochę nie wierzył, że kanibal zwróci im wolność - po prostu nie miał wyboru i musiał się zgodzić.
- Eeeej! Słuchajcie! Chodźcie tu wszyscy! - Zawołał głośno ze swej miejscówki na skale. Gdy reszta "drużyny" w miarę możliwości podeszła lub chociaż zwróciła głowę w jego stronę zaczął przemowę:
- Po pierwsze: dzięki za szybką pomoc. Dzięki wam nie tylko żyję, ale mam też czymś się pochwalić u swego plemienia. - Oczywiście mówił o poparzeniach po kwasie na plecach. I nie, tak naprawdę nie dziękował tylko robił im wyrzuty, choć wątpił by się tym przejęli. - Druga sprawa: praktycznie rzecz biorąc wypełniliśmy zadanie. Mamy jajo, lecz nie mamy drogi wyjścia. Co robimy? Nie wiem jak wy, ale ja kompletnie nie ufam naszemu pracodawcy. Może to przez jego dziwny błysk w oku, może przez reputację niziołków jako kanibali... Tak czy siak nie ufam mu i nie zamierzam. Co wy na to by wyjść górą i... przypadkowo się zgubić i zawędrować hen, daleko od łowców niewolników?
 

Ostatnio edytowane przez Wnerwik : 29-01-2012 o 05:31.
Wnerwik jest offline