Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 18-11-2006, 23:22   #14
Solfelin
 
Solfelin's Avatar
 
Reputacja: 1 Solfelin ma z czego być dumnySolfelin ma z czego być dumnySolfelin ma z czego być dumnySolfelin ma z czego być dumnySolfelin ma z czego być dumnySolfelin ma z czego być dumnySolfelin ma z czego być dumnySolfelin ma z czego być dumnySolfelin ma z czego być dumnySolfelin ma z czego być dumnySolfelin ma z czego być dumny
Powoli budził się ze snu, powracając z ciemności. Najpierw widział ogarniący go zewsząd mrok, który blakł z każdą chwilą. Świadomość docierała do niego leniwym, trzymającym w czekaniu, ruchem. Każda chwila wydawała się dłużyć. Poczuł, jak krew wibrowała i drgała, wypełniając jego żyły oraz tętnice, powodując lekkie ciepło, a zaraz chłód w całym ciele. Pogrążone w cieniach otoczenie stawało się coraz jaśniejsze, aż do skąpania w świetle. Vitae osiągnęła już stadium, w którym zaczęła mocno, prężnie pulsować dając w ten sposób fizycznej skorupie efekt nagrzanego, rozpędzonego bicia serca. Zamknął oczy jeszcze na moment, by się przygotować. Przejrzał, jakby od niechcenia lub nieumiejętności przetarł oczy, skupiając wzrok. Rozejrzał się wokoło, przeklinając pod nosem, Cholera, co to za noc. - widząc zasłony w pokoju, orientując się, że jest w łóżku, czyli gdzie indziej niż w trumnie. - Ktoś musiał mnie tutaj przyprowadzić. - wnioskował.
Otrząsł się całkowicie z otępienia, wstał. Pokój był malowniczo szaro-barwny, nijaki. Wziął ze stolika kluczyki, ze skrytki w szafie dwa ingramy, zastanowił się długi czas nad wzięciem dragów. Zdecydował się zostawić na lepszą chwilę. Dzisiaj i tak wolałby zwykłą, czystą krew. Pomaszerował w kierunku wyjścia, zszedł po schodach kamienicy w dół i wyszedł z budynku. Po drodze bił się z myślami. Każde rozmyślenie prowadziło go do tajemniczego spotkania w The Cave, zatem bez wahania podjął decyzję tam pojechać. Właśnie wszedł do garażu, wyjął motocykl, od razu startując, pędząc. Uśmiechające się swoim wytworzonym światłem neony odbijały się na jego kasku, robiąc za wzory. Ubrany był w czarną kurtkę, czarne sztruksy oraz bezbarwny kask. Nie wiedział jeszcze, co może się stać, a wolał unikać podejrzeń.

Myślenie zawsze mu pomagało wyjaśnić kilka kwestii. Brak myślenia natomiast wprowadzał go w stany, niby transe. Takich momentów potrzebował najbardziej do niebezpiecznych sytuacji, gdzie wymagane jest maksymalne skupienie, brak myśli oraz intuicja i brawura.
Próbował sobie przypomnieć wczorajszą noc.
Nie był w stanie. Powoli dojeżdzał do ulicy, na której znajdywało się The Cave.

Facet bez wspomnień bez przeszłości
Czarny kocur pośród mgły nocy miasta
I ci ludzie te istoty tak dalekie, nawet tu ich nie ma
Gdzie srebrem ozdabiane są ulice, gdzie złoto błyszczy lżej
 
Solfelin jest offline