Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 26-01-2012, 20:43   #105
Nefarius
 
Nefarius's Avatar
 
Reputacja: 1 Nefarius ma wspaniałą reputacjęNefarius ma wspaniałą reputacjęNefarius ma wspaniałą reputacjęNefarius ma wspaniałą reputacjęNefarius ma wspaniałą reputacjęNefarius ma wspaniałą reputacjęNefarius ma wspaniałą reputacjęNefarius ma wspaniałą reputacjęNefarius ma wspaniałą reputacjęNefarius ma wspaniałą reputacjęNefarius ma wspaniałą reputację
-To mutant...- rzekł Teodor widząc najwyraźniej, że niektórzy z członków grupy za nic mieli ich obawy i ostrzeżenie. Na potwierdzenie tych słów spojrzał na każdego z kompanów gniewnym spojrzeniem, po czym jednym, wartkim ruchem odkrył pierś Roderyka ukazując im zamknięte pod powieką oko, znajdujące się tam, gdzie w żadnym wypadku nie powinno.
-Jeśli straże się dowiedzą... Mogą tu wejść kiedy zechcą, chociażby żeby sprawdzić jego stan zdrowia... A co jeśli zacznie majaczyć? Co jeśli w amoku, w gorączce przyzna im, o swoim utrapieniu?... Będziemy straceni. Wtrącą nas do lochów czekając na przybycie łowców wiedźm... Szlag by to trafił...- Wejrzał na tych, widocznie uraczonych już alkoholowymi trunkami -Piwa i gorzała przyćmiły wasze zmysły. Zakończmy tę zabawę na dzisiaj. Wracajcie do kwater, by nie robić szumu wokół naszej grupy. Przeczekamy do rana, wartując przy nim. Ruszymy od razu przed świtem. Skończcie pić, co byście byli jutro w pełni sił... Coś mi się zdaje, że to jakaś grubsza sprawa. Być może nasz zleceniodawca wiedział, że Roderyk nie jest tylko zwykłym żebrakiem...-

~***~


-Opuszczacie nas? No tak krasnoludzka punktualność...- znajomy żołnierz wyszedł z budynku garnizonu aby pożegnać znajomków. -Wasz, wydobrzeje?- spytał spoglądając na nieprzytomnego Roderyka, którego nieśli w dwójkę, ostrożnie.
-Zobaczym... Powinno być dobrze.- odrzekł nieco spięty Teodor. Niedługo potem cała grupa była gotowa do drogi. Kiedy odjeżdżali Wilhelm wejrzał w okno, z kwatery dowódcy batalionu. Stał na baczność spoglądając chłodnym wzrokiem na odjeżdżającą grupę. Jego twarz prezentowała dziwną mieszankę obaw, niepewności i strachu. To był dziwny widok, tym bardziej, że młody giermek jako tako poznał naturę Marckusa i nie spodziewałby się po nim, w ten sposób okazywania uczuć. Ruszyli. Dwukółka Zirniga wolno toczyła się po trakcie podskakując nieustannie, przypominając wędrowcom, o tym co najgorsze w jeździe na powozie...

Osiem dni później


-W końcu... Hergig psia mać.- rzucił khazadzki akolita siedząc zgarbiony nad skulonym Roderykiem. Odzyskał przytomność dwa dni temu, jednak nie był zbyt rozmowny. Gorączka ustała, a nawet odzyskał jako taki apetyt.
-Co ze mną będzie?...- spytał spoglądając Teodorowi w oczy, choć jego pytanie było pewnie kierowane do całej kompaniji. Brodacz wzruszył ramionami.
-Nie możemy świadomie wprowadzić mutanta do miasta... Obojętnie jak dobrym nie jest człowiekiem. Obojętnie, czy w dobrej wierze... Co robimy?- do miasta pozostała im niespełna mila. Mieli dość czasu by ustalić, w jaki sposób rozwiązać tę sytuację.
 
__________________
A na sektorach, śląski koran, spora sfora fanów śląskiej dumy, znów wszyscy na Ruch katować głosowe struny!
Nefarius jest offline