Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 26-01-2012, 23:26   #12
Shavitrah
 
Shavitrah's Avatar
 
Reputacja: 1 Shavitrah jest godny podziwuShavitrah jest godny podziwuShavitrah jest godny podziwuShavitrah jest godny podziwuShavitrah jest godny podziwuShavitrah jest godny podziwuShavitrah jest godny podziwuShavitrah jest godny podziwuShavitrah jest godny podziwuShavitrah jest godny podziwuShavitrah jest godny podziwu
Aliyah weszła do sklepu. Zobaczyła za ladą nową twarz. Mogła się tego spodziewać... poprzednia pani, która tu pracowała była bardzo wiekowa, może to i zmiana na lepsze?
Kobieta miała azjatyckie rysy, prawdopodobnie była Japonką. Uśmiechnęła się serdecznie i odezwała:

- Witam. W czym mogę... pomóc? - wyglądała, jakby podczas wypowiedzenia tych kilku krótkich słów na chwilę się zamyśliła, przez chwilę miała nieobecną twarz, ale zaraz się otrząsnęła i jeszcze bardziej uśmiechnęła niż poprzednio.

Z lekkim zdziwieniem zauważyła nową osobę stojącą za ladą. Była przyzwyczajona do poprzedniej właścicielki; nie była nawet w stanie zliczyć odbytych z nią rozmów, które zazwyczaj zaskakująco się przeciągały i wprawiały pozostałych klientów czekających w kolejce w niemałą irytację. Ostatnio jednak stała się ona dziwnie zgorzkniała, zupełnie jakby z każdym dniem ulatywała z niej radość z życia, ale mimo wszystko dziewczyna czuła do niej trochę sympatii. Teraz budynek wydał jej się dziwnie pusty, jakby bez ducha... Może to tylko autosugestia? Przywitała się, gdy tylko przekroczyła próg. Grzecznie odrzuciła propozycję pomocy i szybko zdjęła z półek kilka słoiczków wypełnionych potrzebnymi jej barwami, po czym ułożyła je na blacie. Próbę zainicjowania jakiejś rozmowy podjęła dopiero, gdy przygotowywała się do wyłożenia odliczonej sumy pieniędzy.


- Nie widziałam tu pani nigdy wcześniej - powiedziała niby od niechcenia, jednocześnie zastanawiając się, co może być powodem roztargnienia kobiety.
Japonka poprawiła czarne włosy upięte w kitkę.
- Pracuję tu dopiero od wczoraj. Widzę, że znasz się na rzeczy. - wskazała na to co dziewczyna chciała kupić. - Miło mi cię poznać. Jestem Itsumi Denki. - uśmiechnęła się ponownie, jak to miała w zwyczaju i zabrała się do wbijania cyferek w kasie fiskalnej.
- A ty.. jak się nazywasz?
- No tak, to wszystko tłumaczy. Rzeczywiście bywam tutaj dość często – odwzajemniła uśmiech, cierpliwie czekając na podliczenie ostatecznej kwoty. Co prawda obiecała Mattowi, że postara się załatwić sprawy w sklepie możliwie jak najszybciej, ale te kilka dodatkowych minut go nie zbawi... Chyba.
- Aliyah. Aliyah Blackwood. Mi również miło panią poznać.
Japonka kiwnęła głową na znak, że przyjęła do świadomości słowa dziewczyny. Podała kwotę do zapłacenia i poprawiła okulary.
- Wydajesz się być... całkiem niezwyczajną dziewczyną. Czy twoje życie też takie jest? Dzieje się w nim coś, co mogłabyś przypuszczać, że nie zdarza się innym codziennie?
- Myślę... - tu zacięła się na moment, nie będąc pewną, co powinna powiedzieć. Niemal od razu na myśl przyszły jej epizody związane z jej początkowymi próbami świadomego śnienia, jednak sądziła, że były to wspomnienia na tyle osobiste, by zachowała je tylko dla siebie; przynajmniej na razie. - ...myślę, że tak, choć nie wiem na ile to odczucie jest prawdziwe. - Spojrzała w oczy Itsumi, zupełnie jakby spodziewała się znaleźć w nich odpowiedź na dręczące ją pytania.
- Niektórzy ludzie potrafią żyć w takich fałszywych przeświadczeniach przez lata i podświadomie doszukiwać się wokół siebie nadzwyczajnych zdarzeń– dodała po chwili, jakby chciała usprawiedliwić swoje wahanie.
- A pani? Nie chcę wyjść na impertynentkę, jednak... Nieczęsto spotykam się z takimi pytaniami.

Kobieta uśmiechnęła się triumfalnie.
- W końcu znalazłam kogoś podobnego do nas. Mam świetny pomysł! Posłuchaj, nie zechciałabyś przyjść dzisiaj na nasze wieczorne spotkanie? Pomożemy ci rozwinąć twoje wrodzone umiejętności. Co ty na to? - schyliła się i zaczęła szukać czegoś pod ladą. Po kilku sekundach podniosła się i położyła przed dziewczyną srebrny wisiorek, na którym widniał symbol spirali.
- Weź to ze sobą proszę, podobno przynosi szczęście.

„Podobnego do nas”? Te trzy słowa przez dłuższą chwilę tkwiły głęboko w jej myślach, nie dając się stamtąd wyrzucić. Czy to możliwe, żeby kobiecie wystarczyło raptem kilka minut, by dowiedzieć się o niej aż tyle? I przede wszystkim, co miała na myśli mówiąc o tym podobieństwie? Aliyah poczuła się niepewnie; miała wrażenie, że ktoś wie o niej znacznie więcej, niż by sobie tego życzyła. Z jednej strony aż rozrywała ją ciekawość i pragnienie pójścia na to spotkanie, z drugiej zaś... Obawiała się wpadnięcia w szpony jakiejś sekty zrzeszającej ludzi przeświadczonych o swoich nadnaturalnych zdolnościach. W końcu jednak przestała się opierać i pozwoliła, by na jej twarzy zagościł niczym już nieskrępowany wyraz zaciekawienia.

- Gdzie dokładniej i kiedy ma się ono odbyć? - zapytała najbardziej rzeczowo, jak tylko umiała, jednocześnie przypatrując się srebrnemu wisiorkowi. Nie przepadała za obwieszaniem się mistycznymi amuletami i innymi talizmanami mającymi rzekomo przynosić szczęście; była przekonana, że w ten sposób osłabia swoją naturalną aurę poprzez ich wpływ. Wzięła jednak spiralę z lady i ścisnęła ją delikatnie w dłoni, jednocześnie kiwając lekko głową w geście podziękowania.
- Spotykamy się zazwyczaj w tym samym miejscu. Przyjdź na ulicę Weestwood 10, będę na ciebie czekać przed budynkiem ok. 22:00, dobrze? Nawet nie wiesz jak się cieszę, będzie miło, zobaczysz! - do sklepu weszła jakaś starsza kobieta- To jak? Jesteśmy umówione?- puściła oczko do dziewczyny.
- Tak... Myślę, że tak - Powtórzyła kilka razy w myślach usłyszany przed momentem adres, chcąc go lepiej zapamiętać. Dość pośpiesznie zapakowała swoje zakupy, po czym wyszła ze sklepu, uprzednio żegnając się z nią. Nie można było nie zauważyć, że Itsumi podchodziła do tego całego "spotkania" bardzo entuzjastycznie... Może nawet nazbyt? Aliyah wiedziała jednak, że mimo wszystko uda się o umówionej godzinie pod wspomniany budynek. Przez chwilę łudziła się, że mogłaby postąpić inaczej, jednak ciekawość ponownie zwyciężyła. Tym razem ostatecznie.

Po wyjściu na ulicę rozejrzała się dookoła, usiłując wyłowić wzrokiem Matta.
- Hej - zawołał Matt do dziewczyny. Trzy kolejne wróble właśnie jadły mu z ręki, a na ramieniu siedziała sroka. Zwierzaki jak zwykle wyczuły darmowe jedzenie i zaczynały się gromadzić.
- Taki ze mnie ptasznik - zażartował Amerykanin.
- Jak tak dalej pójdzie, to przewrócisz się pod ich ciężarem, panie pierzasty - rzuciła na dzień dobry, poprawiając torbę przewieszoną przez ramię i podchodząc bliżej. Choć próbowała się uśmiechnąć, nietrudno było zauważyć, że w jej zachowaniu po wyjściu ze sklepu coś się zmieniło; zupełnie jakby coś innego zaprzątało teraz jej myśli.
- Tak źle raczej nie będzie. Dobra chłopaki, koniec imprezy! - Powiedział usiłując sprawić by Aliyah znów się uśmiechnęła. Ptaki posłusznie odleciały.
- Słuchaj południe za pasem, a ja dziś bez śniadania. Może potowarzyszysz mi w jakieś kawiarni? W razie odmowy skarzesz mnie na śmierć głodową.
 
Shavitrah jest offline