Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 27-01-2012, 16:43   #142
Tyaestyra
 
Tyaestyra's Avatar
 
Reputacja: 1 Tyaestyra ma wspaniałą reputacjęTyaestyra ma wspaniałą reputacjęTyaestyra ma wspaniałą reputacjęTyaestyra ma wspaniałą reputacjęTyaestyra ma wspaniałą reputacjęTyaestyra ma wspaniałą reputacjęTyaestyra ma wspaniałą reputacjęTyaestyra ma wspaniałą reputacjęTyaestyra ma wspaniałą reputacjęTyaestyra ma wspaniałą reputacjęTyaestyra ma wspaniałą reputację
Demony..
Tajemniczy mnisi..
Gōsuto tora..
Widmowi strażnicy wzywającego ją wakizashi..
Grajek przyzywający nieumarłych ponownie do życia..
Nieletnia miko parająca się swoimi dziwacznymi sztuczkami..

W tak krótkim czasie to było dużo dla Leiko. Czuła zmęczenie, ale czy naprawdę mogła się temu dziwić bądź karać samą siebie za taki przypływ słabości ciała i umysłu? Wszak tak wiele się wydarzyło. Nie była przyzwyczajona ani przygotowana do przebywania w samym środku zdarzeń pochodzących nie z tego świata. Pomimo posiadania pewnego daru, co do którego przyjęcia nie miała żadnego wyboru, była osobą zazwyczaj twardo stąpającą po ziemi. Zbytnie popadanie w fantazje lub pokładanie wiary w nadprzyrodzone zjawiska nie było czymś pożądanych czy pożytecznym w jej fachu. Zadanie tak z pozoru zwyczajne, acz o podwyższonym stopniu trudności, okazało się być bardziej skomplikowanym i wymagającym.

Wypełniająca powietrze gorąca para wpływała na zmysły i podsycała wyobraźnię, kusząc łowczynię zanurzeniem się w wodzie i poddaniu jej ciepłu błogo otulającemu obolałe ciało. Już od tak wielu dni nie mogła sobie pozwolić na takie porozpieszczanie siebie.. a tym bardziej na rozleniwienie.

-Kojiro.. san.. - sennie wymruczała imię swojego tygrysa. Pod wpływem jego dotyku odchyliła lśniącą czarnymi włosami głowę oraz opuściła nagle wielce ciężkie z przyjemności powieki.

Czy było coś czego ronin nie potrafił...? Chyba jedynie oprzeć się Tsuki no Musume kiedy byli sami, a ona na wyciągnięcie jego dłoni, w kusząco bliskiej odległości jego ust. Teraz zaś zdołał swym masażem, tak niewinnym przecież w porównaniu do tego jakiego doświadczyła w Tańcu Zmysłów, wydobyć spomiędzy jej warg westchnienie, gdy palcami wędrował po napiętych i strudzonych mięśniach ramion kobiety.

Delektując się jego rozkosznymi działaniami, Leiko uśmiechnęła się melancholijnie i odezwała w podobnym tonie po krótkiej chwili milczenia -Zatem zamierzasz już mnie opuścić? Nacieszyć się swą z narażeniem życia porwaną nagrodą, a później zniknąć, odejść na kolejne polowania, mój tygrysie?
-Kto wie? Może?- mruczał Kojiro nieco kocim tonem głosu. Tak dobrze jej znanym. Głosem drapieżnika podchodzącego ofiarę w łowach... których owocem było nasycenie zmysłów wyuzdanymi przyjemnościami. Pieszcząc jej skórę ustami i lubieżnymi ruchami języka szeptał.-Tam gdzie ty się udajesz. Tam gdzie ty się zamierzasz udać, najlepiej chronić cię mogę z cieni nocy. I właśnie w mrokach nocy nawiedzać cię niczym... duch? Czym nie wspomniał, że nienasycony ze mnie... oni?

Prawa dłoń ześlizgnęła się z ramienia Leiko i ujęła pierś kobiety, pieszcząc ją stanowczymi acz zmysłowymi ruchami. Choć ta igraszka nie była niewinna, materiał kimona umniejszał doznania. O czym ronin zapewne wiedział, ale... czyż nie o to mu właśnie chodziło?
Znała go już na tyle, by wiedzieć że w miłosnych igraszkach lubi się rozkoszować powolnym stopniowaniem doznań. Znała go też na tyle, by umieć obudzić w nim tą dziką bestię... rozpalić w żar, który pochłonie ich oboje.

Pokręciła nieznacznie głową i roześmiała się cicho zarówno na jego słowa, jak i.. mało subtelne poczynania. Bezceremonialnie strzepnęła dłoń mężczyzny ze swej krągłości, a choć w tym ruchu było zdecydowanie, to nie łączyło się ono z jakimś oburzeniem czy niedorzeczną niechęcią co do bycia dotykaną przez ronina. Było za to.. drażnienie się z tygrysem, z jego niecierpliwością i pożądaniem. Igranie sobie z tym jego olbrzymim apetytem i pragnieniem ponownego zdobycia jej ciała.
A owa psota pojawiła się tej w sposobie w jaki zsunęła jego rękę i objęła nią swą wąską talię. Z własnej woli zamknęła się w klatce objęć Kojiro, dając mu siebie tak blisko, prowokując swymi ponętnymi kształtami i ulotnym, acz ciągle wyczuwalnym zapachem perfum we włosach. Ale jednocześnie przecież pozbawiła go jędrności swej piersi pod palcami, a efektem tego podłego nęcenia był także jej szept -Jakie to było uczucie... zrzucić całun swej tajemnicy, walczyć tam razem z nami i planować.. być tak blisko swej Tsuki no musume, ale nie móc zdradzić się byle dotknięciem, pocałunkiem lub wyrwaniem się do walki u mego boku.. móc tylko obserwować, jak ktoś inny pławi się w mym blasku..?
-Hmmm... Ciężkie i drażniące czekać przy tobie. Przyjemne... zabrać cię im wszystkim. Umknąć z największym skarbem.- mruczał jej do ucha ronin, muskając je czubkiem języka. Po czym przesunąwszy wargami po szyi i tej skórze ramienia nie zakrytej kimonem.-Ach, jakiż nimb tajemnicy odsłoniłem? Tamta dwójka zna mnie jako twój cień, a młodzik jako... porywacza. Tylko ty znasz prawdę, ne Leiko-san?
Masując jedną dłonią jej ramię, palcami drugiej wodził po obi oplatającym jej kibić.- A jakie masz plany związane z powrotem? Korytarze zamku Miyaushiro, mogą stać się śmiertelną pułapką. Jestem pewien, że dzisiejszym "żarcikiem" pokrzyżowałaś zamysły jakiemuś wielmoży.
-Hai, masz rację, Kojiro-san. Nie wiem jakie powitanie może mnie czekać po tym wszystkim. Uporałam się z problemem do jakiego najął mnie klan, ale ceną było odkrycie i zniszczenie ich tajemnicy. Tylko kaprys daimyo przesądzi o rezultacie mego polowania.. - w zamyśleniu, co samo w sobie było trudne, bowiem rozmyślaniom nie sprzyjała ani bliskość gorących źródeł, ani stojącego za nią ronina, Leiko koniuszkami palców musnęła swej dolnej wargi. Leciutko ją odchylając spoglądała oczami wyobraźni na pokomplikowanie całej sytuacji, które dla jej zadania nie wydawało się być niczym korzystnym.

Czy to powodowany dotykiem warg mężczyzny, czy też taką wizją poddania się nieprzewidywalnemu losowi w postaci zdania Sonoske, drobny dreszcz pojawił się na skórze jej ramion i powędrował po plecach, aż zniknął za materiałem kimona. Zerknęła ku otaczającym ich drzewom -Póki co będę musiała odszukać Płomienia, a potem wrócić do wioski by spotkać się z resztą łowców. Powinniśmy jeszcze odszukać Yasuro-san, choć ten mój drugi obrońca może być wszędzie, jeśli umknął tutejszym ninja..
-Też udaję się w tamte rejony, więc będę obserwował, a czasem...-Kojiro nachylił się i czubkiem języka musnął jej wargi.- ...zakradał się, by wykraść w nocy chwile przyjemności z Tsuki no musume.
Palce dłoni muskały jej szyję, jak i ramię, gdy mówił.-Zamek jest zagrożeniem, więc unikaj długiego w nim pobytu. Zastanawia mnie jedno... jeśli ta działalność tutaj, była ważna dla daimyo, czemu opiekę nad nią powierzono Ishiki właśnie? To pies bez honoru i okrutnik. Nielojalny. Kto mu więc zaufał?
Palce drugiej dłoni wpełzły pod obi dziewczyny, muskając jej płaski i sprężysty brzuch przez materiał kimona.
-Słyszałam o możliwości, że to właśnie dzięki swojej niesławie jest przydatny.. że w chwili wykrycia tego sekretu klan mógłby się po prostu wyrzec jakiegokolwiek związku ze swoją marionetką. Podobno miał w sobie coś nieludzkiego, może to zadecydowało o jego wyborze.. - mruknęła łowczyni opierając się tylko na tym, czego dowiedziała się od młodego samuraja i tamtej dwójki sprzymierzeńców. Nie miała wszak szczęścia go spotkać.. a może właśnie w tym leżało jej szczęście? -Ale to Heike nazwał siebie namiestnikiem tych ziem, to on był za nie odpowiedzialny. Trudno powiedzieć jak wiele władzy ma w takim razie Ishiki oprócz pilnowania spokoju ze swoimi poplecznikami.
Pieszczotliwie pogładziła dłonią bardziej oddalony od siebie policzek nachylonego do niej ronina, a zaś do tego bliższego przytuliła swój własny w czułym geście -Zapewne nie takiego powrotu do domu oczekiwałeś, ne?
- Iye. Nie oczekiwałem tak miłej niespodzianki jaką było natknięcie się na ciebie Leiko-san.- odparł z uśmiechem ronin. Delikatnie cmoknął jej policzek.
Spoglądał przez chwilę na nią z wyraźnym zadowoleniem. Niemalże delektował się jej widokiem.






-Opowieści o spustoszonych ziemiach. O zniszczonym domu... o duchach nawiedzających ziemie Sasaki. Były mi znane. Im bliżej byłem domu tym głośniej o nich rozprawiali wieśniacy po karczmach. Ty byłaś miłą niespodzianką. Heike i Ishiki zaś... mniej miłą.- mówiąc te słowa powoli poluzował jej obi dłonią. Po czym muskając szyję rzekł.- Nie uważasz jednak iż, taką rozmowę przyjemniej się przeprowadza relaksując się w gorącej kąpieli?
-Ah, to bardzo możliwe – powiedziała z enigmatycznym uśmiechem. Opuściła ręce i przesunęła palcami po dłoni dobierającej się do jej kreacji, jak gdyby chciała mu pomóc w zrzuceniu z niej tej bariery materiału i przyśpieszyć moment poczucia na swej skórze dotyku Kojiro. Ale..

Zręcznie wymknęła się z jego objęć i postukując zębami swych geta oddaliła się od ronina, ale na zaledwie kilka kroczków w stronę gorącego źródła. Zamiast rozluźnić, albo najlepiej całkiem rozwiązać swe obi, kobieta poprawiła jego ułożenie i obróciła się przodem do niego.

-To dość.. nieoczekiwane, ale mam coś dla Ciebie, mój tygrysie. Wiadomość od pewnego dobrze znającego Cię samuraja. Ważną wiadomość – mówiąc to sięgnęła do dwóch szpil trzymających w ryzach ciasne ułożenie jej włosów. Wyciągnęła każdą z nich uwalniając lśniące pasma, po czym zza miękko opadających na jej twarz kosmyków spojrzała zalotnie na Kojiro. A było to spojrzenie obiecujące o wiele bardziej intrygujące doznania dla jego wzroku, zaś zadane przez nią pytanie, choć przyjemnie kuszącym pomrukiem, nie pasowało do zapowiadanego przez jej ruchy przedstawienia -Chcesz posłuchać?
-Wiadomość? Od kogo?- zdziwił się Kojiro wędrując spojrzeniem po jej ciele. Rozpalonym ogniem spojrzeniem. Podszedł do niej powoli, jednocześnie sięgając po swój oręż nadal tkwiący w saya. Podszedł, ale niezbyt blisko. Obserwował ją odkładając miecz tuż przy jeziorku pełnym ciepłej wody.
-Chcę...- przez chwilę bawił się tym milczeniem, by w końcu odpowiedzieć w sposób wieloznaczny.- Chcę wielu rzeczy. Acz równie chętnie posłucham owej wiadomości.

-Kiedy Ty walczyłeś z nieumarłymi w wykopaliskach, ja spotkałam tam kogoś.. a raczej, to on spotkał mnie. Samuraj, jednakże walczący w obcym dla mnie stylu i równie obcym orężem. Bardzo.. szarmancki – zaczęła mówić, ale w tym samym czasie nie zapomniała o zabawianiu swego tygrysa. Nieśpiesznie kroczyła po krawędzi jeziorka w spacerze kryjącym wyrafinowane wyuzdanie w każdym zakołysaniu się bioder. Po drodze z nonszalancją pozbyła się swych geta i dalej sunęła zgrabnie na paluszkach.

-Znał Cię, wiedział.. o nas..- uśmiechnęła się delikatnie. Posłała Kojiro wymowne spojrzenie, kiedy ujęła dłońmi za zwieńczenia kokardy swego pasa.
Pociągnęła. Powoli bardzo i z nadmierną dbałością o właściwe jej rozwiązanie, co tylko było dalszym igraniem sobie z tygrysem. Ale także i obietnicą. Każdy z wykonywanych przez nią ruchów, każdy szelest materiału i rzucone ku niemu spojrzenie przekazywały jej własną wiadomość. Jej własne „chce”. Jego, tygrysa, jego siły i żaru.

-Był razem z Gōsuto tora, którego odchodząc dosiadł jak wierzchowca. - jak wąż śliwkowy pas zaszył się wśród skał. Ronin nie mógł podziwiać wdzięków, jakie z przodu odsłoniło pozbawione wiązania kimono. Za to ręce Leiko obsunęły po swych ramionach odzienie i ukazały mu biel pleców. Wiedziała, że śledzi jej poczynania, czuła na sobie jego gorejące spojrzenie. I lubiła być przez niego podziwiana, być dla niego dziełem sztuki, czymś o wiele więcej niż kawałem mięsa do zaspokojenia chuci.

-Powiedział, że jest sługą Twego rodu.. powiedział, że będzie na Ciebie czekał pod świątynią. Przedstawił się jako...- urwała wykonując dramatyczną, długą przerwę przeciągającą zarówno poznanie przez Kojiro tajemniczego samuraja, ale także ostateczny akt jej pokazu - .. Daiji. Przyboczny Twego ojca, ne?

Stojącej po drugiej stronie gorących źródeł, dokładnie naprzeciwko obserwującego ją ronina, kobieta wykonała finałowy ruch swego lubieżnego przedstawienia przeznaczonego tylko dla jego oczu. Porzucone wcześniej obi nie krępowało kimona, więc to rozchylało się prezentując jej długie nogi, płaski brzuch i zaledwie częściowo odsłaniało jędrne półkule biustu..

Leiko opuściła ramiona, a ubranie wręcz spłynęło po jej ciele, by fałdami ułożyć się u stóp. Para rozpustnie obejmowała swym ciepłem każdą z odsłoniętych krągłości. Rozgrzewała nagie ciało, a osadzające się na nim kropelki dodawały blasku porcelanowej skórze. Powłóczyście przesunęła dłonią pomiędzy piersiami -Lordzie Sasaki Kojiro-sama?

-Lordzie...?- na ustach Kojiro pojawił się kpiący uśmieszek. Pokiwał głową na boki.- Władca pustkowia nie jest lordem. Jest... pustelnikiem. A ziemie Sasaki to martwe ziemie.
Za to sam Sasaki wydawał się ożywiony. Język jego delikatnie zwilżył zaschnięte wargi, pożądanie niemalże biło z jego niecierpliwych ruchów. Nerwowy ton głosu zdradzał jego pragnienia.
Ronin powoli zsunął haori z siebie i rozbierając się równie powoli mówił.- Spotkałaś Daiji-san? Słyszałem o jego umiejętnościach. Widziałem jego miecz, ale... jego walczącego, nie widziałem. Zawsze bawiło mnie to. Yojimbo nie potrafiący władać kataną. Bo też Daiji-san nigdy nie potrafił nią walczyć.

Rozbierał się... ale brakowało mu tej subtelności i finezji. Ruchy dłoni były nerwowe, gdy odsłaniał tors. Na moment wstydliwie odwrócił się, gdy opadała hakama, odsłaniając jego uda i pośladki.
-Spotkać pod świątynią ? Pod? Na pewno to powiedział?- spytał się Sasaki zerkając Leiko i nadal stojąc do niej plecami, gdy zsuwał z siebie przepaskę biodrową.
-Hai. Pod. Pomyślałam, że mógł się pomylić.. ale wszak nie znam sekretów tych ziem jak wy dwaj – odpowiedziała pochylając się i wyciągając nogę trąciła stopą taflę wody. Najpierw uderzenie gorąca, a potem rozkoszne ciepło rozniosły się po jej ciele. Nie czekając dłużej, bo każdy z jej mięśni wręcz lgnął do tego drobnego luksusu, weszła z gracją do jeziorka.
Krótkie westchnienie zadowolenia wyrwało się z płuc łowczyni, gdy poczuła opływającą ją wodę działającą relaksacyjne cuda. Kiedy stała to sięgała jej do wcięcia w talii, zatem na krótko zanurzyła palce i uniosła je do swych piersi, aby spłynęły po nich mokre strużki.

-Sądziłam też, że będziesz bardziej zaskoczony. Bardziej zadowolony na wieść o posiadaniu sprzymierzeńca. I że zaraz po usłyszeniu tego z mych ust będziesz chciał iść na spotkanie – powiedziała po trochu z lekkim zawodem, a po trochu z rozbawieniem. Przez unoszącą się parę spoglądała zmrużonymi oczami na coś nowego, na coś zadziwiającego i czego nigdy dotąd nie widziała. Spoglądała na zawstydzenie Sasaki Kojiro. Może ich znajomość nie należała do najgłębszych, ale nie przypominała sobie, aby kiedykolwiek czegoś się przed nią wstydził. A już na pewno nie w trakcie tak intymnych chwil.

Chichocząc sobie w duchu odwróciła się do niego bokiem i opuściła skromnie spojrzenie. Niby to nie poświęcając mu uwagi, a już na pewno nie zauważając tej wstydliwości, nabrała w dłonie wody i polała nią swe obolałe ramiona -Może będzie wiedział coś o Twej siostrze. Czyż to nie jest dla Ciebie dobry znak od losu?


 
Tyaestyra jest offline   Odpowiedź z Cytowaniem