Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 27-01-2012, 16:54   #143
Tyaestyra
 
Tyaestyra's Avatar
 
Reputacja: 1 Tyaestyra ma wspaniałą reputacjęTyaestyra ma wspaniałą reputacjęTyaestyra ma wspaniałą reputacjęTyaestyra ma wspaniałą reputacjęTyaestyra ma wspaniałą reputacjęTyaestyra ma wspaniałą reputacjęTyaestyra ma wspaniałą reputacjęTyaestyra ma wspaniałą reputacjęTyaestyra ma wspaniałą reputacjęTyaestyra ma wspaniałą reputacjęTyaestyra ma wspaniałą reputację
-Hai. Po prostu tak... nagłe wieści... i...- odparł powoli obracając się i odsłaniając to czego oczywiście Japonka się domyślała. Jej oczy mimowolnie spoczęły na jego... tygrysim ogonie. Prężącym się w całej okazałości. Powoli odsłanianym ruchem jego ciała. Niczym w przedstawieniu, przeznaczonym tylko dla jej oczu.

Wzrok ronina przesunął się po Leiko, na jego twarzy wykwitł uśmiech.- To wiele informacji, za które jestem ci wdzięczny Leiko-san.
Nagi mężczyzna skłonił się przed nią. Następnie powoli zanurzył tuż obok niej w tej sadzawce ciepłej wody.- Ciężko myśleć o tym wszystkim, ciężko myśleć... gdy...- palce dłoni Kojiro przesunęły się po szczycie jej piersi, dotykały sprężystego brzucha, by musnąć na koniec jej udo.- ..ty jesteś obok... pokuso rozpalająca zmysły.
Językiem i wargami muskał jej szyję, tuląc się do jej boku.-Pojawienie się Daiji-san to zaskoczenie, acz... ktoś musiał dbać o cmentarzyk, ne? Ktoś mógł tu zostać. Ktoś musiał. Bardziej dziwi mnie, dosiadanie tygrysa... Ale to nie jest zwykła bestia, ne? Nie wiem czy to dodaje sprawie więcej czy mniej niezwykłości...-ocierał się o nią swym ciałem, muskał ustami skórę szyi. Palcami dłoni pieścił uda. Pragnienie tygrysa rosło przysłaniając inne sprawy mgiełką pożądania.

-Nie tylko dosiadał, ale też mówił do niego, jakby rozumiał jego pomruki. Drapał go, jakby to nie był tygrys tylko byle kociak. I komplementował mnie, nazywał pięknymi kwiatami.. Pogroziłam, że bywasz zazdrosny – zamruczała konspiracyjnie i obróciła się do swego kochanka. Jej dłonie dotknęły brzucha mężczyzny. Wodziły po nim, pod wodą badały twardość i drżenie jego mięśni pod sunącymi po nich palcami Leiko.
-Ale widzisz? Twe rodzinne.. bajki ożywają, chociaż tak w nie wątpiłeś. Jest jeszcze wiele nieodkrytych tajemnic na Twych ziemiach. Gōsuto tora, sekrety dynastii i jeszcze tamci widmowi strażnicy z wykopalisk.. - niezbyt długimi, ale gdy odpowiednio użytymi to ostrymi paznokciami drapnęła go pieszczotliwie po skórze, a następnie ociekającymi wodą dłońmi zawędrowała w górę po jego torsie -Potrafisz się bardzo dobrze skradać jak na bezczelnego ronina.
-Jeśli się nie uczysz, giniesz.- odparł ronin, przybliżając usta i całując wargi Leiko w lubieżnym i gorącym pocałunku. Dłońmi badał krągłości jej ciała szepcząc.- Taka była nauka mego sensei. Tak więc... uczyłem się od tych co polowali na mnie.
Kolejny pocałunek złożył na szyi łowczyni dodając.-Bo i bywam zazdrosny. O taki klejnot, taki skarb wypada, ne Leiko-san?
Uśmiechnął się mrucząc niczym kot.- Nie sądziłem, że można kontrolować taką bestię, choć... tam na cmentarzu miałem wrażenie, że Gōsuto tora próbuje się ze mną porozumieć.
-Jak tygrys z tygrysem, ne? Tak dumne, tak nieprzewidywalne w swych działaniach i fascynujące swą dzikością..- z tymi słowami, a także hipnotycznie wręcz wodzącym po jego ustach i oczach spojrzeniu, Leiko przesunęła ręce na kark ronina i tam splotła je ze sobą. Przylgnęła do niego swym mokrym i rozgrzanym ciałem, którego powabne zaokrąglenia mógł wyraźnie wyczuć pod dłońmi i przytulające się do jego klatki piersiowej.

-Też przebywałam przez pewien czas w towarzystwie takiego drapieżnika i też się czegoś nauczyłam.. nie sposób ich okiełznać. I dobrze, bo poskromione straciłyby na swym.. bardzo, bardzo pociągającym uroku - przesunęła samym czubkiem języka po głębokim fiolecie swych warg, nadając im kuszącego połysku i smakując jeszcze na nich słodkie usta Kojiro -Być może biały strażnik wcale nie jest kontrolowany. Być może Daiji-san i Gōsuto tora wzajemnie sobie pomagają, aby dbać o to co jeszcze zostało z ziem Twojej rodziny. Twoi dwaj ostatni słudzy i obrońcy, Kojiro-san.
-Interesująca sugestia... Czyżbyś chciała bym cię znów porwał, abyś mogła poznać podziemia świątyni? Nie boisz się, że...-usta mężczyzny pieściły szyję i dekolt łowczyni, dłonie masowały i ugniatały jej pośladki. Ale i tak zmysły Leiko jakoś skupiały się na tym, co ocierało się o jej podbrzusze. A świadczyło o ogromnej żądzy i... gotowości ronina.- ... porywanie cię, za bardzo wejdzie mi w krew?
-Oh? A jeszcze nie weszło? Tak wygląda, gdy mój tygrys jeszcze się powstrzymuje przed polowaniami na łanię? Aż strach pomyśleć.. - zamruczała z wesołym uśmiechem. Źródła i wznosząca się z nich para rozleniwiały instynkty, ale w zamian wzmagały odczuwanie doznań na nagim ciele poddawanemu przyjemnościom zarówno ze strony mężczyzny, co i odurzających objęć kąpieli. Mimo to trzymający się ostatnimi podrygami trzeźwości umysł kobiety, nadał kolejnemu jej szeptowi nutę żalu -Ale moja służba klanowi posyła mnie dalej w drogę. Nie ma już przyczyny problemów, dla której tutaj przybyłam, więc muszę wrócić. Nie jest ważnym to czego ja chcę..

Nagle Leiko pochyliła głowę by przerwać pieszczoty ronina na swej szyi. Wbrew temu co mówiła, zaś bardzo w zgodzie z językiem jej ciała wysyłającym sygnały o własnych pragnieniach, wargami wpiła się w jego usta pocałunkiem gorącym jak otulająca ich woda. I wytęsknionym także, bowiem pasji dodawała mu niechętna wizja powrotu do dni pozbawionych nocnych atrakcji z Kojiro.

Ronin zaś delikatnie rozsunął jej uda i całując łowczynię połączył się z nią, stanowczym szturmem zdobywając jej intymny zakątek. Na tym jednak skończyła się jego gwałtowność. Bowiem natura tego miejsca skłaniała do powolnych i spokojnych igraszek skupionych na smakowaniu doznań. Przynajmniej z początku...
Pieścił ciało swej kochanki wodząc po jej udach i pośladkach palcami, leniwymi ruchami języka zlizywał kropelki wody z jej szyi i piersi, mrucząc.- Ale za to ja mam... swobodę poruszania Leiko-san. I jeśli będę w pobliżu, będę cię pilnował moja Tsuki no musume. Jak wspomniałaś, jestem zazdrosny, ne? Bardzo zazdrosny.
Sasaki nachylił się bardziej, powolnymi ruchami bioder wprawiając ciało łowczyni w drżenie i rozbudzając przyjemne doznania zogniskowane w jej podbrzuszu. Nachylił się i szepnął jej do ucha.- Postaraj się...zgubić, gdy będziecie znów obozować w ruinach mego domu. Wtedy cię porwę i udamy się do podziemi świątyni.

-Hai.. - odpowiedziała mu potulnie pożądliwym tchnieniem. I zrobiła to co, być może trochę na przekór mężczyźnie, zawsze robiła w trakcie ich najbardziej intymnych chwil. Zwinnym paluszkami odnalazła tasiemkę i zuchwale pociągnęła za nią, aby uwolnić spod jej wiązania długie pasma. Odczuwała pewien.. pociąg do włosów ronina. Nie było to tak silne i niezdrowe jak uwielbienie jej siostrzyczki do cudzych zadbanych kosmyków, ale przyprawiało o przemożną chęć zatopienia w nich dłoni, kiedy spływały miękko po plecach Kojiro.
-Mmm.. nigdy bym nie pomyślała, że duch może tak.. lgnąć do czyjegoś towarzystwa.. - zawiązała sobie zdobyczną tasiemkę na nadgarstku. Mówiąc muskała wilgotnymi wargami policzek tygrysa, ale nie tylko to.. kształtne bioderka łowczyni kołysały się, współgrały z nim w tym rozpalającym tańcu. W jego powolnym, acz pobudzającym zmysły tempie, witała zdobywcę i obejmowała całym ciepłem swego ciała, a im głębiej wkraczał do jej twierdzy, tym zachłanniej nie chciała go z niej wypuścić -Zbyt długo byłeś samotną zjawą.. ne?

Ruchy dwóch ciał współgrały ze sobą wśród oparów gorących źródeł. Lubieżne pieszczoty jego dłoni masowały jej mięśnie rozpalając jednocześnie zmysły. Ich wspólne igraszki nie tak gwałtowne ja ostatnie napełniały ją równie przyjemnymi doznaniami, a włosy ronina łaskotały jej skórę, gdy pochylał się i pocałunkami smakował piersi Leiko.- Iye. Raczej ty jesteś lampionem, do którego lgnę jak ćma. Łanią zbyt kuszącą, bym odmówił sobie rozkoszy polowania.
Ruchy bioder Kojiro, choć nadal spokojne, powoli nabierały tempa. Tafla wody wokół nich była coraz bardziej wzburzona, gdy szeptał.-Acz przy tylu pieskach pilnujących ciebie i machających ogonkami by przyciągnąć twe spojrzenie. Cieszę się, że w kocie masz upodobanie.

Gorąc otaczającej łowczynię wody.. delikatny chłód odsłoniętego ciała ponad jej taflą.. bliskość kochanka i jego ust swym dotykiem wielbiących krągłości napiętego biustu..

To wszystko, jak i także każde z osoba, przywołało dreszcz obsypujący jej piersi gęsią skórką rozchodzącą się wprost ku prężącym się szczytom. Żar rozpalał się we wnętrzu Leiko, żywymi płomieniami pożądania zajmowała się krew płynąca w jej żyłach i rytmem namiętności tętniąca w skroniach. A przecież jeszcze nie ogarnęła ich dwójki dzikość obopólnej chuci, wręcz przeciwnie.. póki co miało to w sobie coś z czułego sycenia się wzajemną bliskością. Czulszego niźli u kochanków skupiających się tylko na egoistycznym odbieraniu rozkoszy.

Ostrożnie, bardzo ostrożnie i nie wypuszczając ze swych objęć Kojiro, sunęła przez wodne odmęty. Niedaleko, zaledwie kawalątek za nią, gdzie to natrafiła na przeszkodę w postaci skalistej ścianki zamykającej w swym obrębie małe jeziorko. Naparła na nią biodrami, po czym zgięła w kolanie jedną z parki swych zgrabnych nóg i ronin poczuł, jak ta przesunęła się po jego łydce. Nieustannie kierując się w górę zahaczyła o udo, aż zawieszając się na wysokości jego lędźwi przyciągnęła go do drobniejszej sylwetki kobiety. Otwierając się przed nim w takiej pozie prawie perwersyjnego oddania, szepnęła oddychając płytko -Jesteś.. fascynacją.. Kojiro-san..





-Jestem tygrysem polującym na Tsuki no musume. Czyż..-otulony włosami ronin całował usta, policzki, szyję oraz piersi swej kochanki. Dłonią pieścił owijającą się wokół niego nogę, drugą drapieżnie zaciskając na pośladku Leiko. Łowczyni unosiła się na wodzie, podtrzymywana przez swego kochanka i poruszająca się wraz z nim w wyuzdanym rytmie pożądania. Otuleni mgłą zarówno wodnych oparów jak i własnej żądzy, byli coraz bliżsi osiągnięcia ekstazy. Kojiro z trudem utrzymywał wątek wątek szepcząc.-... to nie szaleństwo?...pragnąć tak... mocno... tak... ulotnej... tak zwinnej... tak... nieosiągalnej... jak... ty... pragnąć złapać... zatrzymać... na dłużej... niż... noc?
-Na.. dwie noce? - zapytała żartobliwie w rozkojarzeniu, pozbawiona codziennej bystrości swego umysłu przesłoniętego teraz gęstą, czerwoną mgłą. Chłodne myślenie nie sprzyjało, kiedy samemu znajdowało się wprost w środku oka cyklonu rozszalałej namiętności, która falami wzburzała wodę obmywającą dwa płonące ciała.
Pomimo tego jeszcze wydobywała z siebie słowa, z trudem odnajdywane w płomieniach i artykułowane pomiędzy głośnymi westchnieniami narastającego uniesienia. Słowa i płynące z nich znaczenia odsłaniały igranie Leiko po tak niedozwolonej dla siebie granicy przywiązania -Szaleństwo.. istne.. szaleństwo.. ale.. każdego dnia.. tańcząc z.. demonami.. tańcząc na.. ostrzu miecza.. dajemy się ponieść.. tak.. niemądrym.. tak.. zakazanym.. tak...słodkim.. obłędom..

Palcami dotknęła policzka mężczyzny zbliżając ku sobie jego twarz. Rozchylonymi wargami tuż przy jego ustach upajała się przesyconym erotyzmem powietrzem, zlewającymi się ze sobą urywanymi tchnieniami wraz z delikatnymi jękami mimowolnie wyrywającymi się z krtani. Oddychała w rytm jego oddechu, oddychała nim. Samym koniuszkiem języka posmakowała nieśmiało dolną wargę Kojiro, a gdy wyszedł jej naprzeciw jego własny język i splotły się razem lubieżnie, to krew mocniej zawrzała w żyłach kobiety.
Przesunęła dłoń z policzka, pieszczotliwie musnęła ucho ronina i dotarła do długich włosów, których uczepiła się spazmatycznie. W ślady jednej nogi oplatającej mężczyznę i przyjemnie przez niego trzymanej w mocnym uścisku dołączyła druga. Zatrzasnęły go w ciasnym acz rozkosznym zakleszczeniu gibkiego ciała Leiko.

Pocałunek drapieżnika, pocałunek lubieżny i długi. Ronin nie potrafił uwolnić swych ust ze słodkiej pułapki warg łowczyni. Dłońmi dociskał do siebie jej ciało, ocierała się o niego lubieżnie. Drżała od zbliżającego się szczytu ekstazy, do którego dochodzili coraz szybciej wraz każdym ruchem jego bioder, z każdym szturmem na kwiat jej kobiecości, który wszak nie bronił się wcale przed atakami tygrysa.





Ogień ekstazy pochłonął ich zmysły.



***



Lubiła być przez niego podziwiana jak istne dzieło sztuki. Spojrzenie jakim ją obdarzał swoimi przenikliwymi oczami było całkiem odmienne od tych cielęcych, wodzących za nią z tęsknymi westchnieniami, bądź tych nazbyt nachalnych, gwałtem wkraczających w jej prywatność.

Czerpała przyjemność ze smakowania pocałunkami jego ust, z dotyku instynktownie prowadzonych dłoni, obejmujących krągłości, sunących po gładkich łukach i liniach jej ciała.

Istnej rozkoszy dostarczało jej splatanie się ich ciał ze sobą, łączenie się w najbardziej intymny sposób, otulanie go swymi wewnętrznymi płomieniami, gdy raz za razem poznawała siłę pożądania ronina. I zawsze było więcej, mocniej, goręcej..

A były to całkowicie szczere odczucia, niedyktowane potrzebą dbania o męskie ego czy udawania westchnień, ekstatycznych jęków lub przeżywanych uniesień. Prawdziwa słodycz dla jej ciała i umysłu. Mogła się nawet do tego.. przyzwyczaić, jakkolwiek irracjonalnie brzmiało to w jej własnych myślach.

Musiała uważać. Musiała się pilnować. Nie mogła sobie pozwolić na przekroczenie tej kruchej granicy przywiązania i sympatii. Chociaż ich.. pokrętny romans przypominał te ze sławnych opowieści o skrywanej miłości samurajów i gejsz, to nie pod śliczną otoczką wcale taki nie był. On nie był samurajem. Ona nie była gejszą. Jak i żadna z jej sióstr.

Nie wyczekiwały na mężczyznę, którego tak bardzo oczarują swymi talentami i pięknymi, barwnymi piórkami, że aż zabierze jedną z nich ze sobą i diametralnie odmieni życie biorąc ją za żonę. Leiko i jej siostry były jeszcze bardziej nieosiągalne niż te artystki o wielu talentach, na które zwykli i nawet ci więcej znaczący ludzie mogli tylko patrzeć. Nie zawsze tak to wyglądało, nie miało tak wyglądać. Za kurtynami choćby najsłodszych iluzji roztaczanych na rzecz powodzeń w zadaniach, kryła się bezlitosna prawda.
Trwały, pojawiały się wtedy, kiedy tego od nich wymagano. Pojawiały się w czymś życiu, nagle, bez wcześniejszej zapowiedzi czy ostrzeżenia. Były kochankami, przyjaciółkami w największej niedoli, ukochanymi o pieszczotliwym przezwiskach, zapomnianymi znajomymi z dzieciństwa.. przybierały taką rolę, jaka akurat była najwygodniejsza i pozwalała na dotarcie najgłębiej. Stawały się częścią czyjegoś życia, manipulowały nim dla swych celów i na koniec odchodziły bez pożegnania, tak samo niespodziewanie jak się pojawiały.
A gdy któraś z sióstr nieopacznie zasmakuje w namiastce innego życia, gdy pozwoli się kierować sercu miast chłodnemu, racjonalnemu umysłowi i postanowi porzucić Matkę? Będąc częściami jej planu każda z córek posiadała zbyt wiele tajemnic, by mogła po prostu opuścić rodzinne gniazdko. Kara za taką zdradę była bezlitosna, sprawiedliwa i nigdy niewspominana w rozmowach.

W swych obecnych poszukiwaniach Leiko wkradła się w życie wielu osób. Do jednych bardziej, u innych zaledwie przemknęła bądź pozostawała neutralna. U samotnie podróżującego ronina zagościła na dłużej i intensywniej. Zawładnęła lubieżnymi pragnieniami jego ciała i umysłu. Jeśli jeszcze nie zdobyła tygrysiego serca, to być może już zdołała się zaszyć gdzieś w jego głębi, by z czasem owinąć je jak bluszcz. Z początku niby jak w przytuleniu, które później przemienić się miało w ciasne i jakże bolesne oplecenie. Nie pierwszy raz przecież.

Ale teraz musiała uważać. Strzec się, aby nie dawać się tak kusić jego niezdrowo fascynującej osobie. Aby nie domagać się jego towarzystwa, ale dawkować w bezpiecznych dawkach.
Aby nie zawahać się ni odrobiny, gdy przeznaczenie zmusi ją do zadania mu śmiertelnego ciosu. Aby nawet nie odwrócić głowy, gdy będzie odchodzić by zniknąć na zawsze z życia tygrysa.
 
Tyaestyra jest offline   Odpowiedź z Cytowaniem