Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 27-01-2012, 23:05   #102
Ziutek
 
Ziutek's Avatar
 
Reputacja: 1 Ziutek ma w sobie cośZiutek ma w sobie cośZiutek ma w sobie cośZiutek ma w sobie cośZiutek ma w sobie cośZiutek ma w sobie cośZiutek ma w sobie cośZiutek ma w sobie cośZiutek ma w sobie cośZiutek ma w sobie cośZiutek ma w sobie coś
Siwy Rektor & Grayer

Granaty rzucone na ślepo wybuchały w losowych miejscach. Jednak wystarczyło, aby wartownicy z posterunku przed i za wami otworzyli do was ogień. Rzuciliście się biegiem przez sawannę. Jednak tym razem nie upiekło się wam. Z miasta wystartowały dwie terenówki, a wnioskując po trajkocie i ciągu kul wbijających się w ziemię były wyposażone w karabiny maszynowe. Na szczęście wbiegliście w wysoką na półtorej metra trawę. Lepszy rydz nisz nic. Wokół pusty horyzont. Musieliście działać szybko bo pojazdy się zbliżały. Dla pewności padliście na ziemię. Usłyszeliście odgłos kół i głośną pracę silnika. Chwilę później karabiny zaczęły strzelać w trawę kosząc ją jak zboże. Kule mijały was o centymetry. Jeszcze jedna seria, a Ewaryst nie zdążył zabrać ręki i jedna kula wbiła mu się w lewe przedramię, druga je drasnęła. Afryka to dzicz, a z taką raną łatwo o kopnięcie w kalendarz. Z pojazdów zaczęli wychodzić ludzie. Przeczesywali trawę szli luźnym szeregiem.

Charlie

Szłaś drogą do portu, do waszej bazy wypadowej. Jednak coś nie grało. Przy drzwiach do sklepu Fletchera leżały wszystkie jego szpargały i co gorsza wasz dowódca, Chris. Nie ruszał się, a w pobliżu kręcili się rosyjscy żołnierze.
- Szef, chce Cię widzieć - usłyszałaś za plecami. Dobrze zbudowany czarny popchnął Cię lekko żebyś się ruszyła. Zaprowadził Cię do Świstaka i Makaroniarza.
- No, więc możemy już jechać na parafię - oznajmił Włoch i zapakował się do luksusowego Jeepa Liberty.



Murzyn, który Cię przyprowadził wepchnął Cię do samochodu obok Włocha, na tylne siedzenie, a sam wsiadł jako pasażer obok kierowcy. Za wami jechał jakiś pick-up z osobistą ochroną Makaroniarza.
- Odwiedzimy pastora i jego wychowanków, zobaczę czy mogę im jeszcze jakoś pomóc.

Po długiej podróży wreszcie zatrzymaliście się nieopodal parafii. Widziałaś, że dwóch żołnierzy z pick-upa wysiadło i skierowali się na teren kościoła.

Parafia

Piotr siedząc na dzwonnicy dostrzegł dwa pojazdy. Zagwizdał, żeby Ci na dole mogli się przygotować. Na teren kościoła weszło dwóch uzbrojonych mężczyzn. Jeden zaczął krzyczeć:
- Wyłaź klecho! Czas się odwdzięczyć za pomoc od pana Carlo. - widocznie fartem udało im się wyminąć pułapkę Williama.
Pastor skrył się w kościele razem z Dymem. Był przerażony. Wychowankowie siedzieli cicho w swoich barakach. Piotr wychylił się i wymierzył, ci dwaj stoją idealnie, nie powinien mieć problemów. Zastanawiał się tylko gdzie się podział Matt.
Francis widział plecy dwóch nowoprzybyłych, siedział przy oknie w baraku dla dzieci. Same brzdące i te mniejsze i te większe siedziały na swoich łóżkach, były przerażone, widocznie nieraz ten pan Carlo odwiedzał parafię, aby sprawdzić jak dzieci się mają.
 
__________________
"W moim pokoju nie ma bałaganu. Po prostu urządziłem go w wystroju post-nuklearnym."

Ostatnio edytowane przez Ziutek : 28-01-2012 o 15:12.
Ziutek jest offline