Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 28-01-2012, 13:01   #19
Rhaimer
 
Rhaimer's Avatar
 
Reputacja: 1 Rhaimer jest godny podziwuRhaimer jest godny podziwuRhaimer jest godny podziwuRhaimer jest godny podziwuRhaimer jest godny podziwuRhaimer jest godny podziwuRhaimer jest godny podziwuRhaimer jest godny podziwuRhaimer jest godny podziwuRhaimer jest godny podziwuRhaimer jest godny podziwu
Bain starał nie okazywać rosnącego podniecenia i zaciekawienia na temat tego co ujrzy, gdy wraz z Grumem zjadą na dół. Mimo archaicznego wyglądu, podróżowanie tą windą było komfortowe. Jedyne co zakłócało ten stan, to dźwięk stukotania. O wiele bardziej denerwował, niż napawał strachem. Egiladrie miał ochotę uderzyć w windę swoim młotem, żeby uspokoiła wydawanie tych dźwięków, jednak wiedział, że to i tak nic nie pomoże. Nie była przecież żywym organizmem, toteż nie byłoby odpowiedzi w postaci reakcji na „prośbę” młodego Maga. Poza tym, tuż obok stał Grum – jeden z jego mentorów i jedna z niewielu istot, które chłopak może śmiało nazywać przyjacielem. Byli w pewnym sensie podobni do siebie. Łączyła ich pasja, ambicja i zaangażowanie. Obaj potrafili być wybuchowi w stresujących sytuacjach, jednak doświadczenie niższego owocowało w niezwykłej zdolności do powstrzymywania się przed niekontrolowanym wybuchem złości.
Widząc uśmieszki kompana, uśmiechnął się fałszywie. W przyjacielu drażniło go ciągłe żartowanie, ale taki już był i trzeba to zrozumieć. Nikt nie jest idealny, a przyjaźń wymaga akceptacji niektórych wad, zwłaszcza tak błahych. Dla Gruma to pewnie nie pierwszyzna, ale Bain coraz bardziej interesował się, co skrywa forteca zajmowana przez Konfederację.
W końcu winda osiadła głucho na powierzchni, a dwaj bohaterowie mogli ujrzeć piękno podziemnej pracowni.
Kryształek chłonął wszystko wzrokiem, obserwując różnorakie procesy i urządzenia z otwartymi ustami. Gdy zorientował się, jak na to reaguje, znów przybrał maskę poważnego Maga. Gdy tylko zobaczył Juna wiedział, że jest tu szychą. Te złocenia na zwykłych przedmiotach, takich jak chociażby słuchawki... Ciekawił go jego pistolet, ale zapewne kiedyś jego działanie przestanie być tajemnicą dla białowłosego.
W odpowiedzi, Mag Kryształu wyciągnął rękę w stronę inżyniera, uśmiechnął się (znów fałszywie), po czym burknął:

- Bain Egiladrie, mi również miło jest poznać. Kto by się spodziewał, że nasza Konfederacja skrywa taki potencjał... – rozejrzał się jeszcze raz po wnętrzu. – Wymyśliliście to wszystko sami? – nie zważał na to, że te słowa mogły być obraźliwe dla nowo poznanego. Nie czekając na odpowiedź, bo pytanie było raczej retoryczne i złośliwe, podszedł do okupowanego stolika. Wiedział że alchemia jest potężną gałęzią wiedzy, ale nie spodziewał się, że aż tak. Kolor mazi go fascynował, nie mniej niż samo jej działanie.

- Teleportacja?! O czym Ty do cholery mówisz, Grum? – zagadnął, po czym z wyraźnym zaciekawieniem oczekiwał odpowiedzi. – Spodziewałem się, że czeka na nas jakiś rydwan lub pociąg. Jednak nadal potrafisz zaskakiwać, stary druhu – roześmiał się.
- Nasz nowy projekt, jeszcze niedopracowany... -wyjaśnił Jun zerkając krzywo na młodego maga kryształu. - Powoduje najkrócej mówiąc, rozszczepienie ciała na drobiny niewidoczne gołym okiem, a następnie poprzez dobranie odpowiednich komponentów, nadanie przyspieszenia i kierunku podróży drobin. Po określonym czasie, następuje ponowna synteza i materializacja. Dlatego tak ważne jest ostatnie dobieranie składników. - wyjaśnił fachowo Jun i pokręcił coś przy swoich słuchawkach.
Bain zrobił się jeszcze bardziej biały, mimo tego, że był bardzo blady. Zerkał teraz to na Juna, to na fioletową maź... Był nieco zaniepokojony. Choć ufał Junowi. W końcu to jest szefem tego zespołu, a więc musi być pewien tego, nad czym pracuje.
- Ile ważysz? -zapytał się Jun niespodziewanie.
Chłopak popatrzył na Juna z nieskrywanym zdziwieniem. Podrapał się po głowie, po czym stwierdził:
- Około sześćdziesięciu kilo. Moja intuicja mówi mi, że moja waga ma coś wspólnego z teleportacją... - zakończył wywód.
- Od tego zależy dobranie składników. Siadajcie i czekajcie, zaraz skończę. -oznajmił alchemik wskazując na krzesła.
 
Rhaimer jest offline