Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 29-01-2012, 12:57   #117
Icarius
 
Icarius's Avatar
 
Reputacja: 1 Icarius ma wspaniałą reputacjęIcarius ma wspaniałą reputacjęIcarius ma wspaniałą reputacjęIcarius ma wspaniałą reputacjęIcarius ma wspaniałą reputacjęIcarius ma wspaniałą reputacjęIcarius ma wspaniałą reputacjęIcarius ma wspaniałą reputacjęIcarius ma wspaniałą reputacjęIcarius ma wspaniałą reputacjęIcarius ma wspaniałą reputację
Twardy był krasnoludem. Gdyby obchodziłyby zasady jego rasy, pewnie powinien mieć pomarańczowy łeb. Jednak on nic sobie z tego nie robił. Niczego w życiu nie otrzymał od pobratymców. Wszystko co osiągnął, zdobył sam. Pięścią, toporem z mniejszym lub większym rozlewem krwi. Ostatnio przebywał w Karak-Azgal. Dorobił się tam całkiem przyzwoicie. Jednak po sprzedaży kolekcjonerowi pewnego sztyletu.... Cóż wystarczy rzec że jego ziomkowie krzywo patrzyli, gdy sprzedawano coś tak rzadkiego ludziom. Jednak oni oczekiwali że on odda to za darmo. Wszak to wyrób ichniej kultury, w dodatku z griomilu, gromhilu? Gromi czegoś tam w każdy razie. A ludzina zapłaciła dobrze. Bardzo dobrze wręcz. Twardy mógł sobie pozwolić na zakup upragnionej zbroi płytowej. Krasnoludzka porządna robota. Ozdobił ją wizerunkiem Skały z przodu. Takiej na kształt obelisku. Na plecach zaś wyryto mu jego przezwisko Twardy... Kto wie może właśnie zapoczątkował nową modę? Nie miał okazji sprawdzić kolekcjonera a raczej jego przedstawiciela złapano. Twardy zaś musiał się szybciutko ulotnić, nim jego osoba padłaby w kontekście przesłuchania. Zawędrował do imperium. Tu robił to co lubił. Pił,mordował okradał i żarł... Gdy w jednym mieście robiło się mniej przyjemnie przenosił się do innego. Pewnego dnia nadeszła oferta pracy. Jego reputacja choć wątpliwa dotarła do pewnego maga. Twardy zaś miał opinię takiego który raz przyjęty kontrakt wypełnia. Choćby druga strona płaciła lepiej, była w lepszej pozycji on dotrzymywał słowa. Miał zostać ochroniarzem. Nowa rola. Brzmiało łatwo... W sumie na jego rozum miał zabić każdego, kto zechce zabić źródło jego złotych koron. Brzmiało rozsądnie. Ba było w zasadzie uczciwe co Twardemu rzadko się trafiało. Mag początkowo mniej ufny, obecnie polegał na Twardym.

Poinformowano go iż jego mocodawca interesuje się jakimś żebraczynom. Posłał po niego jakiś najemników. Gdy wrócili z owym człekiem sprawa się skomplikowała. Okazał się mutantem z przepowiedniami. Proroków co prawda bez mutacji widział w swoim życiu dziesiątki. Niemal każdy był szalony, a chaos na ciele oznaczał chaos wcześniej czy później w głowie. Czyli ten tu powinien być jeszcze mniej wiarygodny niż cała reszta. Okazał się esenencją chaosu. Bowiem to co mówił okazywało się prawdą. Według słów jego szefa który co prawda czasami pierdzielił trzy po trzy.... Ale z reguły miał racje i był no tym uczonym Magusiem. Nie w topór dmuchał...

Po ostatnich zaś słowach Gregora:
Kościół się rozłamie, znikać zaczną magowie, ten kto otrzyma wizje umrze jeśli coś powie.- przeczytał zamykając księgę -Tej przepowiedni jeszcze nie rozgryzłem. Nie wiem o co może chodzić.- mag napił się wina, aby przepłukać gardło, bo najwyraźniej mu zaschło od gadania.

-Po mojemu prosto. Jak się zbliża jakiś szalony wybraniec chaosu, to będzie wielu takich magusiów co za obietnice potęgi stracą rozsądek. Zaczną znikać przyłączając się do niego. Wiadomo łowcy czarownic staną się nadgorliwi co może prowadzić do rozłamu w kościele. A ta ostatnia cześć to najprostsza znaczy się że nas mutant...- tu przejechał palcem po gardle. wcześniej czy później.

Chwile później jedna z ludzinek powiedziała.

- Co zaś do pracy - mówił dalej - to nie mam nic przeciwko dwudziestu złotym koronom. Pierwszego ochroniarza już pan ma.

-Zgadza się- powiedział uśmiechając się krasnolud.

Grupa która została najęta była dość liczna. Cześć z nich wyglądała na zawodowców, były też krasnoludy. I kilka chodzących balastów, za których towarzystwo on nie dałby nawet korony. A co dopiero dwadzieścia.... Nie jego sprawa, nie jego złoto. On wiedział co ma robić. Teraz przyszło tylko czekać aż ruszą w drogę.
 
Icarius jest offline