Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 29-01-2012, 21:11   #95
Kerm
Administrator
 
Kerm's Avatar
 
Reputacja: 1 Kerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputację
Tomek nie wierzył własnym oczom. Nawet tornado, gdyby wpadło z wizytą do domku, nie wyrządziłoby takich szkód. Banda chuliganów również. To była czysta, bezmyślna złośliwość. Albo wprost przeciwnie - całkowicie przemyślana. Może ktoś chciał ich pozbawić jedynego prawdziwego schronienia?
Patrząc na wyłamane drzwi zastanawiał się przez moment, czy nie lepiej by było, gdyby zostali w latarni. Nieżywy latarnik nie byłby zbyt miłym towarzystwem, ale nic by im nie zrobić. A Ciemność? Jak sobie poradzą, skoro nie mają gdzie się schować?
Gdyby mieli młotki i gwoździe, i dużo czasu na dodatek, jakoś by zdołali naprawić drzwi i okiennice, a potem Justynka by je zamknęła. Tomek był pewien, że nawet najstraszliwsza i najgroźniejsza Ciemność nie zdołałaby przejść przez zamknięte przez Justynkę drzwi czy okno. Ale tutaj nie było czego zamknąć i bardzo łatwo można sobie było wyobrazić przerażające macki wsuwające się do domku przez szczeliny w rozwalonych okiennicach, czy szpary w zastawionych resztami kanapy drzwiach.
Stara metoda, polegająca na schowaniu się pod koc i mówieniu “nie ma mnie, nikt mnie nie widzi” mogłaby nie zadziałać, chociaż spod rozwalonej kanapy Tomkowi udało się wyciągnąć lekko tylko nadszarpnięty koc.
Zanim Tomek zdążył odpowiedzieć na pytanie Justynki, Piotrek zaczął szarpać za klamkę od zamkniętego pokoju.
- Wezmę procę i rozwalę ten zamek - warknął wściekle przez zęby, mocując się z nieustępliwymi drzwiami. - Wejdziemy i się schowamy - powiedział, nie myśląc chyba o tym, że drzwi bez zamka będą kiepską ochroną przed Ciemnością i zapominając, że Tomek ma klucz.
- Mogę otworzyć - powiedział nieco niepewnie Tomek. - Ale tam nie ma nic ciekawego. Wprost przeciwnie. - Gdyby ktoś się uparł mógłby twierdzić, że są tam same ciekawe rzeczy, tyle tylko, że nie dla dzieci. - No i nawet nie ma się gdzie położyć - dodał.
- I co z tego? - Piotrek kopnął nieposłuszne drzwi. - Lepiej tam przesiedzieć całą noc, niż się spotkać z tym czymś. - Skinął głową w stronę okna.
Ciemność znajdowała się coraz bliżej. Można było mieć wrażenie, że porusza się coraz szybciej i szybciej, całkiem jakby wyczuła bezbronne ofiary.
Tomek nie wahał się dłużej. Izba tortur wydała mu się znacznie lepszym miejscem niż objęcia Ciemności. Wyciągnął klucz i uchylił drzwi w taki sposób, by do środka można było wejść, lecz by się tam nie dostało zbyt dużo światła. Widok narzędzi tortur mógł wszystkim do końca odebrać ochotę na sen.
- Wchodźcie - machnął ręką poganiając Justynkę.
Piotrek, nie czekając na zaproszenie, wślizgnął się do środka.
- Ale tu ciemno! - dobiegło ze środka. Słowom towarzyszył brzęk spadającego na podłogę metalu. - Niech to...! - Ostatnie słowo zagłuszył jakiś łomot.
Tomek skrzywił się lekko.
- Tam jest straszna graciarnia - szepnął. - Chodź za mną..
Nie bardzo wiedział, czemu Justynka zamknęła oczy, ale skoro nie chciała patrzeć... A może wolała się przyzwyczajać powoli do mroku, jaki będzie panować za drzwiami. Ostrożnie ruszył przodem. Nie miał zamiaru wpaść na coś.
Zza drzwi rozległ się rumor i szuranie. A potem głos Piotrka oznajmił:
- Zrobiłem trochę miejsca.
Weszli szybko, a Tomek jeszcze szybciej zamknął za sobą drzwi. Już miał użyć klucza, gdy nagle Justynka powiedziała:
- Ja to zrobię, jeśli pozwolisz.
Widać uznała, że zaczarowany klucz ma większą potęgę niż zwykły.
- Proszę bardzo - odparł Tomek.
- Nie grzebcie się, tylko zamknijcie drzwi - wtrącił się Piotrek, przerywając wymianę grzeczności. - Wy tu sobie gadu gadu, a Ciemność coraz bliżej.

Kluczyk Justynki rozjarzył się, rozlewając wokół siebie błękitną poświatę.
- He, he! - kwiknął głos Piotrka z ciemności za nimi. - Przynajmniej łatwiej trafić...
- Przymknij się - nie wytrzymała Justynka.
- No co? - odezwał się obruszony głos. - Fajny taki cwancyk z latarenką. No zamykaj wreszcie!
Kluczyk lekko stuknął w metalowy zamek drzwi.
- Zamknijcie się i nie wpuszczajcie do nas Ciemności i żadnych złych stworów. - Dla wzmocnienia znaczenia swoich słów Justynka uderzyła w podniosły ton i znów mocno zacisnęła powieki.
- Zamknęły się? - szepnęła cichutko. - Tomek, no. Zamknęły się?
Nagle przyszło jej coś do głowy.
- Niech się nie otworzą aż do rana, do chwili, gdy będziemy bezpiecznie mogli wyjść - dodała, ponownie stuknąwszy kluczykiem w zamek.
Odpowiedział jej ledwo zauważalny błysk, jakby maleńka iskierka przeskoczyła z jej dłoni do drzwi.
Tomek chwycił za klamkę i spróbował otworzyć. Drzwi trzymały mocno.
- Zamknięte - zapewnił Justynkę. Po omacku zasunął jeszcze klapkę chroniącą dziurkę od klucza. Teraz nic nie mogło nie tylko wejść, ale nawet zajrzeć do środka.


- Chodź, usiądziemy kawałek dalej. Może uda nam się zasnąć - powiedział.
Rozłożyli ocalały kawałek koca i Justynka, stale trzymając Tomka za rękę, usiadła na podłodze. Tomek usiadł obok niej. Po chwili dołączył do nich Piotrek.
Teraz pozostawało tylko czekać, aż przyjdzie rano.
 

Ostatnio edytowane przez Kerm : 29-01-2012 o 21:18.
Kerm jest offline