Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 29-01-2012, 23:32   #109
Serika
 
Serika's Avatar
 
Reputacja: 1 Serika jest na bardzo dobrej drodzeSerika jest na bardzo dobrej drodzeSerika jest na bardzo dobrej drodzeSerika jest na bardzo dobrej drodzeSerika jest na bardzo dobrej drodzeSerika jest na bardzo dobrej drodzeSerika jest na bardzo dobrej drodzeSerika jest na bardzo dobrej drodzeSerika jest na bardzo dobrej drodzeSerika jest na bardzo dobrej drodze
Przylegający do biblioteki pokój-czytelnia okazał się być dobrym miejscem na rozmowy w nieformalnej atmosferze, Jin uznał więc, że nie ma sensu się przemieszczać. Nie było też powodu by marnować czas, więc gdy tylko Kujo skończył porządkować stenogramy i notatki z wnioskami z poprzedniej rozmowy, został wysłany do młodej panny Cathak. Poprzednie jej przesłuchanie, które odbyło się przed przybyciem mnicha było bardziej konkretne od tego, co udało się wyciągnąć od Ledaal Fenga, jednak nadal nie wyjaśniało zbyt dobrze sytuacji. Można było mieć tylko nadzieję, że druga rozmowa ujawni nieco więcej.

Gwiazdka była już całkiem solidnie znudzona czekaniem, gdy drzwi pokoju otworzyły się. Wchodzącego człowieka znała z widzenia - był kimś z najbliższego otoczenia Liao Jina, przewodniczącego Komisji Do Spraw Czystości Myśli i Czynów. Na jego widok Stella podniosła się z krzesła i uśmiechnęła się lekko, oczekując na jakąś informację.
Urzędnik ukłonił się głęboko, z wyraźnym szacunkiem.

- Szanowny Liao Jin przekazuje pozdrowienia i pyta, czy panna znajdzie chwilkę czasu na spotkanie - oznajmił, prostując się i z neutralnym wyrazem twarzy czekając na odpowiedź Stelli.
- Oczywiście. - Skinęła głową. - Z przyjemnością porozmawiam z panem Liao, mam nadzieję, że będę w stanie w czymś pomóc... - odpowiedziała, podążając za asystentem Jina.

- Panna Stella z Cathaków - zaanonsował ją skryba po dojściu na miejsce.
- Proszę wejść i się rozgościć - przywitał ją mnich - Mam nadzieję, że panienka mi wybaczy, że zabieram jej tyle czasu

Stella co prawda nie wyglądała na rozgniewaną, ale nie zwalniało to przecież Jina z zasad dobrego wychowania.
Gwiazdka przywitała się uprzejmie, gorąco zapewniając, że w żadnym razie nie czuje się urażona. Wszak wszystkim z pewnością zależy na wyjaśnieniu sprawy i jest gotowa poświęcić dowolną ilość czasu, jeśli tylko może pomóc przyczynić do postępów w śledztwie... Bo, jak przypuszcza, właśnie o tym szanowny pan Liao chciałby porozmawiać? Po wymianie uprzejmości nadszedł czas na bardziej konkretne informacje. W zasadzie powinna poczekać, aż Jin zainicjuje przesłuchanie, ale była na tyle ciekawa, co takiego powiedział Feng, że konieczna jest kolejna runda pytań, że uznała, że równie dobrze sama może zacząć temat.

- Podejrzewam, że rozmawiał pan już z szanownym Ledaal Fengiem?
- W rzeczy samej... rozmawiałem - mnich na chwilę się zawahał a jego twarz spoważniała - Choć Szanowny Feng z Ledaali sporo nam powiedział, w rezultacie jego informacji pojawiły się pewne wątpliwości co do przebiegu zdarzeń. - oczy mnicha spojrzały na Stellę z przyjaznym zatroskaniem - Czy panienka nie chciałaby może czegoś dodać do wcześniejszych swych wyjaśnień?
- Wątpliwości?... - Gwiazdka popatrzyła na Jina z namysłem i westchnęła cicho, wyraźnie zmartwiona. - Wydawało mi się, że odpowiedziałam na wszystkie pytania szanownych przedstawicieli straży. Oczywiście zakładam, że mój towarzysz zrobił to samo, choć w przypadku Fenga mam czasem wrażenie, że jego interpretacja rozmaitych wydarzeń bywa nieco... osobliwa - uśmiechnęła się trochę krzywo i z bardzo wyraźnym zakłopotaniem. - Jeżeli istnieją jakieś rozbieżności w naszych zeznaniach, rzecz jasna odpowiem na wszelkie pytania, które tylko przychodzą panu do głowy. Trochę obawiam się tylko, że skoro nasze wersje wydarzeń były na tyle rozbieżne, że musiał pan poświęcać swój cenny czas na wyjaśnianie nieporozumienia, to sprawa może okazać się... delikatna - powiedziała cicho, znacząco zerkając kątem oka na asystenta Jina. Zdecydowanie wolałaby odbywać tę rozmowę bez świadków.

To było... interesujące. Znaczna część Smoków z lepszych domów z Wyspy, z jakimi miał okazję się Jin spotykać, nie zwróciłaby na Kujo uwagi. Nawet ci, którzy pamiętali o tym że śmiertelników nie należy ignorować, uznaliby go za służącego - a więc przedłużenie samego Jina. Oczywiście, myliliby się - mnich wystarczająco często wykorzystywał tę selektywną ślepotę do zbierania informacji, by wiedzieć, że nawet najniższego sortu służba potrafi mieć własne cele i poglądy (a czasami i dobrą pamięć). Jinowa ocena Cathakówny właśnie poszła w górę o kolejny punkt.

Chrząknął cicho i delikatnym gestem dłoni wskazał skrybie, by zostawił ich samych.

- Pójdę zobaczyć, czy lekarz badający ciało nie ma jakichś nowych informacji - Kujo w lot zrozumiał sytuację. Gdy już opuścił pokój, mnich spojrzał na Stellę z lekko uniesioną brwią. Skoro już zasugerowała, że ma coś ważnego do powiedzenia, miał nadzieję, że nie będzie musiał z niej tego wyciągać.
- Jestem głęboko przekonany, że wszyscy odpowiadali w pełni, nie kryjąc niczego... - w głosie Liao słychać było zakłopotanie - muszę jednak przyznać, że złożone nam wyjaśnienia mocno różnią się w kilku kluczowych punktach. Pod wpływem wzburzenia można o czymś zapomnieć, albo nie zwrócić uwagi na nieścisłości w swojej odpowiedzi... jest to całkowicie normalne! Zdarza się nawet doświadczonym żołnierzom! - zapewniał Stellę.

Gwiazdka uznała, że to dobry moment, żeby przestać odgrywać zagubione, zakłopotane dziewczątko. Jeśli Jin miał potraktować ją serio, najwyższy czas, by zacząć zachowywać się poważnie. Miała nadzieję, że będzie umiał docenić szczerość.

- Oczywiście - odpowiedziała spokojnie. - Zdarzają się również informacje, którymi nie śmiałabym kłopotać miejskiej straży... Nie umniejszając oczywiście jej kompetencji, bo muszę przyznać, że akcja przeprowadzona została wzorowo. Rzeczywiście, istnieje pewien szczegół, który zdecydowałam się pominąć w zeznaniach. Szczegół, który, jak sądzę, może podnieść rangę śledztwa na nieco wyższy poziom. Nie wiem, co powiedział panu Feng, ale zapewne nie wyjaśnił w sposób satysfakcjonujący, czego poszukiwał w zamkniętym skrzydle domu?

-Nie ukrywam, że jest to jedno z bardziej nurtujących mnie pytań. - bardziej bezpośrednie podejście miało swoje dobre strony - Biorąc pod uwagę wysiłek w to włożony i kłopoty które na siebie Szlachetny Ledaal w ten sposób ściągał, musiało chodzić o coś naprawdę istotnego.

- W takim razie pozwolę sobie zacząć od początku. - Stella upiła z filiżanki łyk herbaty, którą Jin poczęstował ją na początku spotkania. - Dwa dni temu, wieczorem tego samego dnia, gdy przybyliśmy do miasta, Feng wyciągnął mnie z oficjalnej kolacji powitalnej z moim szanownym kuzynem, Mibu, aby omówić ze mną pewną kwestię nie cierpiącą zwłoki. - Sprawa była poważna, ale zachowanie maga na tyle absurdalne, że trudno jej było ukryć rozbawienie. - Okazało się, że tą niezwykle pilną, zdaniem Fenga, informacją, była prośba o pójście z nim na bal. Muszę przyznać, że byłam nią mocno zdziwiona, szanowny Ledaal raczej nie zwykł bywać w tego typu miejscach, tym bardziej dziwnym wydawał mi się pośpiech, z jakim chciał znać moją odpowiedź. Trudno było jednak wyciągnąć z niego jakiekolwiek konkretne informacje. Dowiedziałam się tylko tego, że pragnie się spotkać tutaj z kimś, kto ponoć mógłby zaoferować mu odpowiedzi na nurtujące go pytania z dziedziny magii, a jako nienawykły do tego typu imprez bardzo nie chciał iść bez kogoś, kto mógłby go poratować na gruncie towarzyskim. Zgodziłam się, wymogłam jednak na nim obietnicę, że przestawi mi tę osobę. Nie wydawało mi się to wówczas istotne, byłam po prostu ciekawa, co takiego jest w stanie zmusić Fenga do dalece idącego poświęcenia, a także wyraźnego motania się w odpowiadaniu na moje pytania. Wszak nie jest dla mnie tajemnicą, że dużych okazji towarzyskich unika jak ognia. - Gwiazdka znów sięgnęła po filiżankę. Naprawdę miała nadzieję, że gra jest warta świeczki.
- Na samym balu Feng, jak nietrudno zgadnąć, starał się trzymać w pobliżu mnie - kontynuowała. - Kiedy jednak szanowny gospodarz poprosił mnie do tańca, otoczyło go kilka pań i w końcu zniknął mi z oczu w ich towarzystwie. Feng jest bardzo... niedoświadczony w takich sytuacjach. Obawiałam się, że może zrobić coś bardzo głupiego, więc w pewnym momencie postanowiłam go odszukać. Idąc korytarzem w towarzystwie kamerdynera wpadłam na niego. Powitał mnie informacją, że koniecznie musimy dostać się za pewne drzwi. - Zakładała, że lokaj również był przesłuchiwany i zdał relację z dziwnego zachowania maga, więc Jin nie powinien być tą informacją zaskoczony. Z zainteresowaniem obserwowała jednak jego reakcję.

Temu zaś, choć starał się zachowywać niezmieniony wyraz twarzy, nie udało się powstrzymać lekkiego zwężenia oczu i wychylenia do przodu, już przy pierwszej nowej informacji jaka padła z jej ust. Feng nie wspomniał ani słowem o tym, że chciał się z kimś spotkać - biorąc pod uwagę miejsce spotkania, i znalezisko jakie się tam znajdowało, można było podejrzewać, że kimkolwiek by nie była, dana osoba, raczej nie należała do mało istotnych.

- Odciągnęłam Fenga w odosobnione miejsce, gdzie jeszcze raz powtórzył, że koniecznie musi się dostać do zamkniętego skrzydła domu. Stanowczo zażądałam wyjaśnień, co innego niespodziewana wycieczka na bal, a co innego włamywanie się do czyjejś rezydencji! Bardzo starał się uniknąć odpowiedzi, twierdząc tylko, że to z pewnością nie będzie nic niebezpiecznego i że przecież mogę mu zaufać. - To mówiąc, potrząsnęła głową. Tekst był sam w sobie wystarczająco absurdalny, by nie musiała go komentować. - Ostatecznie jednak przyznał, że osoba, której szuka... Z tego, co zrozumiałam, mag, z którym ustalać miał jakieś swoje badania... Po pierwsze w jakiś sposób jest przez Fenga lokalizowana właśnie w zamkniętym skrzydle domu, po drugie - tu Gwiazdka wzięła głęboki oddech - jest według posiadanych przez Fenga informacji zamieszana w morderstwo generała Lianga.
 
Serika jest offline