Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 29-01-2012, 23:44   #90
Zapatashura
 
Zapatashura's Avatar
 
Reputacja: 1 Zapatashura ma wspaniałą reputacjęZapatashura ma wspaniałą reputacjęZapatashura ma wspaniałą reputacjęZapatashura ma wspaniałą reputacjęZapatashura ma wspaniałą reputacjęZapatashura ma wspaniałą reputacjęZapatashura ma wspaniałą reputacjęZapatashura ma wspaniałą reputacjęZapatashura ma wspaniałą reputacjęZapatashura ma wspaniałą reputacjęZapatashura ma wspaniałą reputację
Słuchanie tej dwójki było na swój sposób zabawne. Przypominało to Zoth’illamowi użeranie się nierozgarniętego pasterza z wyjątkowo tępą kozą. Swoją drogą jak bardzo stuknięty musiał być ten kapłan, by dać się takiej dwójce udobruchać? Chociaż... to przecież słowa tropicielki zmieniły jego nastawienie.

- Te, jednooki - Odezwała się nagle rudowłosa kobieta - Ty w gorącej wodzie kąpany co?

Jej pozostałe towarzyszki na te słowa uśmiechnęły się przelotnie, Jamaver z kolei ją zestrofował:
- Redha, stul ten kochany dziubek - Powiedział, po czym zwrócił się do swych gości - To jak w końcu, chcecie chwilę odsapnąć, czy idziemy natychmiast? W sumie kwadrans w tą czy tamtą nic nie zmieni?

Wulfram jednak ostentacyjnie zignorował zaczepkę gromady harpii. Był za starym wyjadaczem na takie gierki. Po chwili zastanowienia burknął coś niezrozumiale po czym dodał - Czas to pieniądz

- W miłym towarzystwie czas bardzo szybko płynie. - Tarin skłonił się uprzejmie w stronę towarzyszek Pegasona. - Ale wtedy z kwadransa wnet zrobią się godziny, a to by mogło bardzo nam przeszkodzić. W zasadzie powinniśmy być już dużo dalej, prawda, Alistiane? - zwrócił się do półelfki.
- W sumie prawda, mamy jeszcze parę godzin drogi przed sobą, jednak z drugiej strony... nie mamy lokum na noc, która zresztą tuż tuż - Tropicielka uśmiechnęła się, wzruszając krótko ramionami - Można by załatwić sprawę cmentarzyka, a później... - Spojrzała na Kapłana - Możemy sobie porozmawiać o tym i owym, jeśli oczywiście gospodarz się zgodzi nas przenocować. W sumie też, zależy od was - Zwróciła się na końcu do swych trzech towarzyszy.

Zoth jedynie wzruszył ramionami. Nie on tu był od podejmowania decyzji.

Wulfram przez chwilę coś sobie rozważał . Potem zaś zwrócił się do tropicielki - Mogę prosić na słowo, Pani ?
- Skoro to tak ważne, że musimy na osobności... - Odpowiedziała nieco zdziwiona Półelfka.

W tym też czasie, widząc wahanie towarzystwa, odezwał się ponownie Kapłan:
- To ja się pójdę ubrać, co tam... Redha i Berrin nam w tej wyprawie potowarzyszą - Dodał, a wraz z nim udała się do innego pomieszczenia rudowłosa i jasnowłosa kobieta.

Pozostałe dwie przypatrywały się awanturnikom, po czym ciemnowłosa nagle niezbyt głośno gwizdnęła. Gdzieś z kolejnych, bocznych drzwi rozległo się warknięcie, po czym do obszernej łaźni weszło... stadko rosłych wilków. Pięć zwierzaków rozsiadło się blisko dwóch owiniętych ręcznikami kobiet, obserwując uważnie nieznane im osoby, od czasu do czasu groźnie powarkując przy jakiś gwałtowniejszych ruchach.

“Piękne I niebezpieczne? Stuknięty czy nie, gość ma gust” - pomyślał zaklinacz. I uśmiechnął się ciepło do gospodyń.
Lepiej nie sprawiać wrażenia kogoś niebezpiecznego przed dwoma czarodziejkami ze stadem wilków.
Tarin na zimno zastawiał się nad tym, jakie szanse mieliby w tym momencie, gdy którejś ze znajdujących się tutaj pań przyszły do głowy jakieś głupie pomysły. Najzabawniejsze było to, że nie mogli uciec, zamykając za sobą drzwi.
Wulfram wrócił ledwie po minucie rozmowy na osobności z Tropicielką, podczas gdy reszta śmiałków przybyłych z Silverymoon stała i nawet nie usiłowała nawiązać z przebywającymi tu paniami bliższych stosunków. Do czego, zapewne, przyczyniała się obecność kudłatych przyjaciół przyjaciółek gospodarza.Najwyraźniej atmosfera nie była najweselsza. Wydawało się wręcz, że gościna u pustelnika zaczynała wychodzić bokami podróżnikom.

Po dłuższej chwili zjawił się również Jamaver wraz z Redhą i Berrin, odpowiednio już ubranych do spacerku po pokrytym śniegiem terenie. Kapłan podszedł do grupki podróżników, po czym odezwał się z wyjątkowo rozbrajającym uśmiechem:
- Tylko wiecie, jest jeszcze coś, o czym powinniście wiedzieć. Gdy opuszczam moje domostwo, znajduję się pod wpływem pewnej wyjątkowo trapliwej klątwy... i zachowuję się nieco nieodpowiednio...
- Chyba raczej ci odbija - Wtrąciła się rudowłosa Redha, nie zważając na surowe spojrzenie mężczyzny.
- A jest na to jakieś lekarstwo? - spytał Tarin, któremu kolejny pościg za szaleńcem nie był do szczęścia potrzebny. - Przynajmniej tymczasowe? Trzeba cię związać? Nieść?
- Próbowaliśmy już wiele, w tym i różnych kombinacji, jak na razie jednak bez sukcesu. Zarówno magią objawień jak i wtajemniczeń... ot taki mój pech po zadarciu z Liczem - Kapłan uśmiechnął się niemrawo - Szubrawiec miał poczucie humoru, nie ma co. Jednak nie martwcie się, nie powinienem wam uciec, więc gonitwy po nocach raczej nie będzie.
- Co masz na myśli, Panie, mówiąc że zachowujesz się nieodpowiednio ? - Zapytał Wulfram, pełen złych przeczuć.Spodziewał się czegoś co zmieni ich priorytety. Już wcześniej czuł że coś się święci.

Kilka osób zamrugało... parę innych przewróciło oczami... Kapłan z kolei podrapał się po głowie w tak nietypowej chwili.
- Te, jednooki, łeb ci odmroziło? - Odezwała się do Wulframa ponownie Redha - No przecież przed chwilą powiedzieliśmy co i jak.

Kobiety zachichotały.

-Pytam, czym objawia się ta klątwa, poza tym że przyciąga same... golemy...Uch, to nie rdza ? -Udawane zdziwienia napradę dobrze mu wychodziło.-Przepraszam-Zakpił okrutnie Wulfram z rudowłosej.- Chcę tylko wiedzieć co nas może czekać bym nie zareagował...pochopnie

- Zapewne chodzi o tego szaleńca, cośmy go napotkali na swej drodze - stwierdził Tarin, nie przejmując się tym, że jego towarzysz zgrywa się na głupca. - I którego śladem tu dotarliśmy. Głos miał nad wyraz podobny. W takim przypadku, Wulframie, nie wal w łeb biednego prostaczka, bez względu na to, co powie.

- Szaleńca,prostaczka ? - Wyraźnie zdziwił się wojownik, patrząc podejrzliwie na ich gospodarza. - Przeklęta magia -burknął zrezygnowany pod nosem, po czym już głośniej dodał - Zapewne miałeś dość czasu stojąc za moimi plecami by się rozglądać. - Bądź co bądź, był szorstki niczym dłonie marynarza po wyjątkowo długim rejsie.Cały Wulfram Savage-Ruszajmy - Zakończył.
 
Zapatashura jest offline