Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 30-01-2012, 00:24   #119
Ryder
 
Ryder's Avatar
 
Reputacja: 1 Ryder ma wspaniałą reputacjęRyder ma wspaniałą reputacjęRyder ma wspaniałą reputacjęRyder ma wspaniałą reputacjęRyder ma wspaniałą reputacjęRyder ma wspaniałą reputacjęRyder ma wspaniałą reputacjęRyder ma wspaniałą reputacjęRyder ma wspaniałą reputacjęRyder ma wspaniałą reputacjęRyder ma wspaniałą reputację
Do celu dostali się spodziewanie bez kłopotów. Zaiste, ci ludzie i krasnoludy nie byli szaleńcami, a przynajmniej nie w takim stopniu, w jakim Yerg sądził. Znajomy towarzyszy wspaniale ich ugościł i co dziwne nie wypytywał go, skąd się tu wziął. Leśnik również nie palił się do tłumaczenia, raz, że nie czuł takiej potrzeby, a dwa, że złoto najwyraźniej dostało się i jemu. Szczęście w nieszczęściu. Stracić cały majątek życia aby zyskać nowy w nim cel. Yerg był na tyle skołowany, że zaczęło go to nawet bawić. Efekt wbrew wszelkiej logice spotęgowały posępne słowa czarodzieja. Ha! Przepowiednie, zagłada świata, i on w samym środku tej wielkiej machiny, która właśnie została wprawiona w ruch!

Towarzysze, wraz z nowopoznanym ciężkozbrojnym khazadem, poczęli się deklarować na kolejną wyprawę. Czas było powziąć decyzję.
- Dobrze - rzekł Yerg - skoro zabrnąłem z wami aż dotąd, czuję, że tak właśnie miało być. Bogowie mnie tutaj przywiedli. Panie magu, byłem świadkiem śmierci dwojga pozostałych pańskich ludzi. Nie polegli na darmo. Pozwól mnie zastąpić jednego z nich, byśmy wraz z żelaznym - wskazał Twardego - dopełnili kompanii. Może i nie jestem najmłodszy, ale w rąbaniu mam już trochę doświadczenia - uśmiechnął się lekko, poklepując po stylisku swego toporzyska. - Wchodzę.

Po załatwieniu formalności, przyszedł czas, by przygotować się na wyprawę. Prowiant był sprawą ważką i pierwsze, co zrobił Yerg to postarał się o racje na kolejny tydzień. Suszone mięso nie było mu obce, a orzechy i owoce będą dobrymi przegryzkami w marszu. Kto wie, może uda się nawet coś upolować po drodze? Ale lepiej na to nie liczyć. Kolejną rzeczą, którą postanowił zrobić leśnik, było zadbanie o swoje bezpieczeństwo. Rola ochroniarza jasno wskazywała na gotowość do walki. Po tym, co Yerg ujrzał na pobojowisku w lesie, był pewien, że jego skórzana kurta na niewiele się zda w prawdziwej walce. Zważył swą sakiewkę i skinął głową w zamyśleniu...

Przerobienie swej dość mizernej ochrony na brygantynę znacząco odciążyło lewe biodro starego człeka i ponadto kosztowało go sporo frustracji przy wypytywaniu o podobne usługi miejscowych. Konkurencja, kurwa. Łatwo przyszło, łatwo poszło, lecz koniec końcow Yerg był zadowolony z zakupów. Było już późno, westchnął i skierował swe kroki ku najbliższej karczmie, myśląc, co ich czeka w nadchodzących dniach.

Noc minęła mu bez przygód, na umówione miejsce przybył jako jeden z pierwszych. Jaki kto do roboty, taki do... podziału łupów, jak to mawiał stary Fidian...
 

Ostatnio edytowane przez Ryder : 01-02-2012 o 21:50.
Ryder jest offline