Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 30-01-2012, 11:41   #169
valtharys
 
valtharys's Avatar
 
Reputacja: 1 valtharys ma wspaniałą reputacjęvaltharys ma wspaniałą reputacjęvaltharys ma wspaniałą reputacjęvaltharys ma wspaniałą reputacjęvaltharys ma wspaniałą reputacjęvaltharys ma wspaniałą reputacjęvaltharys ma wspaniałą reputacjęvaltharys ma wspaniałą reputacjęvaltharys ma wspaniałą reputacjęvaltharys ma wspaniałą reputacjęvaltharys ma wspaniałą reputację
Pierwsze chwile walki upływały dla Zebedeusza pod znakiem zapytania. Drżąc i trzęsąc się ze strachu, próbował zwalczyć to uczucie. To wszystko go przytłaczało. Nie był żadnym pieprzonym wojownikiem. Chciał krzyczeć, płakać i uciec, lecz spojrzał na towarzyszy. Walczyli dzielnie, mimo iż Max przyzwał drugą istotę nie z tej domeny. Przełknął ślinę i czuł że jego gniew, bezradność dodaje mu sił. Zaczął krzyczeć głośno i poczuł się wolny. Ruszył do przodu a jego twarz wyrażała jedno: pogardę. Szedł niczym sam Sigmar wolno lecz złowrogo. Miecz w jego dłoni leżał już pewnie a oczy Zebedeusza były jakby puste. Szedł w kierunku Maxa, a to co wychodziło mu naprzeciw miało jeden cel.. paść przed nim trupem.
Zebedeusz nie zamierzał bawić się w szermierkę czy jakieś sztuczki, po prostu szedł i machał mieczem najprościej jak umiał. Celnie i zabójczo. To był jego plan. Prosty i przejrzysty. Reszta.. niech Sigmar oceni i wspomaga go. Nie miał nic do stracenia.. no poza nocą z uroczą Mel ale to już inna bajka.
Nie zamierzał walczyć przeciwko przywołanym istotą. To nie one były jego celem. Max. On ich przywołał a jego śmierć.. odeśle je.. chyba. Tak sądził. Czas pokaże.
 
__________________
Dzięki za 7 lat wspólnej zabawy:-)
valtharys jest offline