Lufa karabinka uniosła się i Samin wypruł krótką serię w sięgającego po broń kapitana. Nie było czasu by przemawiać mu do rozsądku. Widok serwo-mięśni przyśpieszył jego ruchy i zapewnił kapitanowi dodatkową kulę w łeb - na wszelki wypadek, albowiem ciała opętane ciemnymi siłami nieraz wykazywały demoniczną wręcz żywotność.
Po uporaniu się z doraźnymi problemami należało ruszyć w pościg za doktorem - tylko gdzie też on mógł zmierzać...? Cóż, chyba wiedział kogo o to zapytać - musiał jednak się pospieszyć z pytaniami, nim diuk wyzionie ducha.
__________________ Cogito ergo argh...! |