Khazad tylko wywracał oczami słysząc kolejne przepowiednie. Nie robiło to na nim większego wrażenia. Jeśli rzeczywiście miał przybyć jakiś potężny wróg, to on pójdzie stawić mu czoła wraz z innymi wojownikami, proste i klarowne. Blednięcie, pocenie się, biadolenie i ględzenie nic tutaj by i tak nie dało. Jeśli tak miało się stać, to się stanie, a jeśli to wszystko jest tylko bujdą, lepiej dla Imperium i jego poddanych, a także lepiej dla khazadzkich twierdz.
Zerknął na kufer ze złotem, a później na maga. Następnie wychylił do dna swój puchar z winem i odstawił go z trzaskiem na stół.
-Nadal jestem Ci coś winien, a skoro dodatkowo stawiasz taką nagrodę w złocie, tym lepiej. Mój młot i tarcza są do twojej dyspozycji staruszku, ze mną nie musisz obawiać się niczego! Hah!- po tych słowach jego ogromna dłoń poklepała solidnie maga po plecach, a pomieszczenie wypełnił jego rubaszny śmiech. Biedny mężczyzna aż lekko się zgiął, ale także uśmiechnął. Było widać, że ta dwójka znała się już dużo wcześniej.
Spojrzenie Ragnara padło na Ziringa, a później na resztę
-No, to my z braciakiem pójdziem sprzedać ten złom, który zdobyliśmy, kto chce niech idzie z nami, wolna wola. Ustalmy jeno punkt spotkania w jakiej karczmie czy choćby tutaj, co by się monetami uczciwie podzielić.- rzekł do ogółu. |