Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 30-01-2012, 18:20   #96
Pinhead
 
Pinhead's Avatar
 
Reputacja: 1 Pinhead ma wspaniałą reputacjęPinhead ma wspaniałą reputacjęPinhead ma wspaniałą reputacjęPinhead ma wspaniałą reputacjęPinhead ma wspaniałą reputacjęPinhead ma wspaniałą reputacjęPinhead ma wspaniałą reputacjęPinhead ma wspaniałą reputacjęPinhead ma wspaniałą reputacjęPinhead ma wspaniałą reputacjęPinhead ma wspaniałą reputację
Melania Bałucka
- Duskier! – powiedziała gorączkowo. – Muszę iść, mamusia mnie woła, jak to się otwiera, otwórz… - obmacywała ciemność wokół szukając, gdzie jest wyjście. – Podnieś to, podnieś.. muszę iść.. Duskier. Proszę cię. proszę - łzy znów napłynęły jej do oczu, na myśl, że nie zdąży wyjćc i mamusia sobie pójdzie. - Proszę, bardzo proszę, otwórz - złapała za łuskowata, ciepła rękę i potrząsnęła ją. - Bardzo proszę - powtórzyła żałośnie.
Panująca w jamie ciemność i fakt, że Duskier nadal był niewidzialny sprawiła, że Mela nie mogła dostrzec przerażonej miny ktosia.
- Niee mo.. moo.. możeeesz taam iść - wydukał Duskier - To podstęp ciemności. Twojej mamy tutaj nie ma. Ciemność zawsze odnajduje w naszych sercach to na czym nam najbardziej zależy i atakuje podstępem. Ty chyba szukasz mamy i dlatego ciemność ją udaje. Gdyś teraz wyszła na zewnątrz zmieniłabyś się w potwora i ja także, a i twój piesek pewnie też. Ciemność nie zna litość, ona pożera i przemienia wszystkich. Kto raz wpuści ciemność do swego serca na zawsze już będzie złym potworem. Musimy przeczekać tutaj aż słońce przegna ciemność.
Melania z niechęcią odpuściła, ale nadal nasłuchiwała odgłosów z zewnątrz.
Łzy ciekły jej po policzkach, ale nie ruszyła się już więcej.
- Melania chodź tutaj w tej chwili do mnie - nawoływał głos z góry - W tej chwili do mnie.
Za każdym kolejnym razem głos był coraz bardziej zdenerwowany i zły.
- Właź już z tej dziury mała. Wiem, że tam jesteś - głos mamy coraz bardziej drżał - Wyłaź Melania, bo będę zła.
Duskier dotknął dłoni Melanii. Jego ręce były takie same, jak jego nogi szorstkie i łuskowate, ale mimo to emanowały przyjemnym ciepłem.
- Nie słuchaj je - szepnął Duskier - Zamknij oczy i zaśnij. Sen przyniesie ci zapomnienie.
Mela broniła się przed zaśnięciem, ale ciepła dłoń Duskiera kojarzyła się jej z ciepłem jej łóżeczka i mięciutka poduszką. Oczy dziewczynki zaczęły być coraz cięższe i cięższe. Powieki w końcu opadły całkowicie i Mela zasnęła w ziemnej norce Duskiera obok swego wymarzonego pupila, Puśka.

Sen Melanii
Sen tylko na początku był przyjemny. Mela widziała swój pokój, i wszystkie swoje zabawki ułożone tak jak zwykle przed zabawą na podłodze. Dziewczynka zapragnęła je dotknąć i schyliła się.
Wtedy cały pokój zafalował i zastąpił go widok zniszczonego plażowego domku. Poniszczone były wszystkie meble, wszystkie pluszaki jakie leżały na półce, a także lustro przez które przemawiał Albin. Widok był straszny. Powybijane okna i drzwi wskazywały, że zrobił to ktoś bardzo silny. Melania w momencie pomyślała o Przemku i reslinkowców, którzy go porwali.
Wtedy Mela ujrzała zbliżająca się od morza ciemność oraz swoich przyjaciół wbiegających do domku. Wszyscy mieli przerażone miny i w popłochu szukali kryjówki.
Ściany domku ponownie zafalowały i Mela ujrzała wielką salę, na której ułożono setki łóżek obok siebie. Dokładnie tak jak w przedszkolu w czasie leżakowania. Na jednym z łóżek leżał Przemek. Wyglądało, że śpi smacznie jednak to co miał przyczepione do szyi przeraziło Melę. Wokół szyi Przemka zapięta była metalowa obroża niczym dla jakiegoś wielkiego psa. Od obroży szedł gruby, żelazny łańcuch, który kończył się szklana kulą, którą chłopiec trzymał na brzuchu i tulił dłońmi. Kula była przezroczysta i Mela widziała jak głębią się w niej różnokolorowe chmury.


Melę obudziło coś mokrego. Nie otwierając oczu ze wstrętem obtarła buzię. Coś mokrego jednak znowu przykleiło się do jej buzi. Otworzyła jedno oko i niepewnie spojrzała przed siebie i zobaczyła Puśka, który szykował się do kolejnego powitalnego lizu.
- O nareszcie! - usłyszała głos Duskiera - Wstawaj, śniadanie gotowe.

Tomek Wilczyński, Justynka Nowicka, Piotrek Sikora
Trójka dzieci weszła do ciemnego pokoju. Mimo, że strach dławił ich mocno postanowili zaryzykować. Żadne z nich nie chciało się spotkać z ciemności i przemienić się w potwora.
Tylko Tomek wiedział co znajduje się w pokoju i wcale nie zamierzał dzielić się tą wiedzą. Ostrzegł tylko pozostałych przed rupieciami jakie znajdują się w środku.
Wszyscy weszli do środka, a Justynka za pomocą magicznego kluczyka zamknęła drzwi. Była na tyle przezorna, że kilkakrotnie precyzowała zaklęcie. Gdy już była pewna, że pomyślała o wszystkim usiadła obok Tomka i Piotrka.
Zapadła długa, nie przerywana przez nikogo cisza. Gdzieś w oddali słuchać było coraz głośniejsze pomruki ciemności. Czas płynął bardzo wolno i żadne z dzieci nie mogło usnąć. Ciągłe trzaski i odgłosy zbliżającej się ciemności sprawiały, że żadne z nich nie myślało o śnie.
Nagle ktoś szarpnął mocno drzwiami. Te zaskrzypiały i zatrzeszczały, ale nie otworzyły się. Po chwili znowu ktoś z jeszcze większą siłą pociągnął za klamkę. Drzwi wydawały najróżniejsze odgłosy, ale nie puściły. Ktoś na zewnątrz nie odpuszczał i ciągnął z coraz większą siłą.
- Jak myślicie - wyszeptał Piotrek - drzwi wytrzymają?
- Muszą... - odpowiedziała Justynka, ale głos jej urwał się w połowie zdania gdyż ktoś na zewnątrz zaczął kopać, drapać i uderzać w drzwi.
Na całe szczęście zaklęcie, jakie rzuciła Justynka było bardzo mocne i drzwi wytrzymały.
Po jakimś czasie napastnik odpuścił i nastała cisza. Dzieci usłyszały tylko dziwny głos ukryty wśród oddalających się pomruków.
- Jeszcze was dostanę, przeklęte bachory.

Gdy napastnik odszedł ucichły także pomruki ciemności. Dzieci jednak pamiętały zaklęcie jakie rzuciła Justynka, że drzwi maja otworzyć się dopiero gdy ciemność zniknie. Zmęczone po całym dniu znalazły sobie w miarę wygodną pozycję i spróbowały zasnąć.

Sen Justynki
Justynka długo nie mogła zasnąć. W końcu jej powieki stały się tak ciężkie, że już nie miała siły się opierać.
Sen, który ją nawiedził nie był miły, ani przyjemny.
We śnie ujrzała dużą salę, na której ułożono setki łóżek obok siebie. Dokładnie tak jak w przedszkolu w czasie leżakowania. Na jednym z łóżek leżał Przemek. Wyglądało, że śpi smacznie jednak to co miał przyczepione do szyi przeraziło Justynkę. Wokół szyi Przemka zapięta była metalowa obroża niczym dla jakiegoś wielkiego psa. Od obroży szedł gruby, żelazny łańcuch, który kończył się szklana kulą, którą chłopiec trzymał na brzuchu i tulił do siebie dłońmi. Kula była przezroczysta i Justynka widziała jak głębią się w niej różnokolorowe chmury. Wszystkie inne dzieci, a była ich ponad setka, także miały przypięte żelaznymi łańcuchami szklane kule.
Justynka zobaczyła jak środkiem sali podąża wysoka kobieta. Ubrana była ona w długą, sięgająca ziemi suknię. Wyglądało tak, jakby suknia żyła własnym życiem i kotłowała się niczym ciemność przed którą uciekli do plażowego domku.
Kobieta podeszła do pierwszego z brzegu łóżka i położyła dłoń na kuli. Kolorowe chmury kłębiące się wewnątrz popłynęły w stronę ręki kobiety. Wyglądało to jakby gigantyczny odkurzacz, wciągnął kolorowy dym z wnętrza kul.
W tym samym momencie Justynka widziała, jak suknia kobiety zafalowała i wyrosły na niej dodatkowe elementy, których wcześniej nie było.
Kobieta uśmiechnęła się, zadowolona z siebie i ruszyła dalej. Za każdym razem, gdy wysysała dym z kul jej suknia rosła i rosła.


Sen Tomka
Tomek miał spokojny sen. Śnił o powrocie do domu i o tym, że cała wyprawa do magicznego świata była tylko podwórkową zabawą. Wszyscy śmiali się z przygód jakie przeżyli i z tego jak strach zajrzał im w oczy.
Nagle wzrok Tomka zatrzymał się na Meli. Dziewczynka szlochała, a Tomek nie znał powodów. Spróbował zapytać mała co się stało.
- Ja chcę do mamy - zapiszczała Melania - Do domu, do mamy, proszę zabierz mnie do mamy.
Tomek z przerażeniem zauważył, że obok Melanii siedzi jakiś dziwny stwór. Wyglądał on niczym przerośnięta jaszczurka.
Trzymał Melanię za rękę i dziwnie spoglądał w stronę Tomka. Dziewczynka cały czas szlochała, a łzy ciekły jej po policzkach.


Tomek Wilczyński, Justynka Nowicka, Piotrek Sikora
Dźwięk skrzypiących drzwi sprawił, że cała trójka prawie jednocześnie otworzyła oczy. Ku ich zdziwieniu, a zarazem radości przez szparę w uchylonych drzwiach sączyła się promienie słońca.
 
__________________
"Shake hands, we shall never be friends, all’s over"
A. E. Housman

Ostatnio edytowane przez Pinhead : 30-01-2012 o 18:43.
Pinhead jest offline