Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 31-01-2012, 08:37   #124
Wnerwik
 
Wnerwik's Avatar
 
Reputacja: 1 Wnerwik jest po prostu świetnyWnerwik jest po prostu świetnyWnerwik jest po prostu świetnyWnerwik jest po prostu świetnyWnerwik jest po prostu świetnyWnerwik jest po prostu świetnyWnerwik jest po prostu świetnyWnerwik jest po prostu świetnyWnerwik jest po prostu świetnyWnerwik jest po prostu świetnyWnerwik jest po prostu świetny
Wilhelm liczył na jakąś rozmowę w sprawie ataków kultystów, zdziwił się więc gdy został wręcz wyrzucony przez sir Konrada dostawszy za dostarczenie listu złotą monetę. Rzucił ją jakiemuś żebrakowi - sam był zbyt obruszony by ją przyjąć, a biedny człowiek mógł sobie za to kupić coś do jedzenia. Giermek udał się do swego opiekuna.

- Nie uwierzysz panie w przygody które mnie na szlaku spotkały! Z początku było nieciekawie i kompania mi niezbyt odpowiadała, lecz gdy dotarliśmy do wsi Vodf akcja poszła na przód. Mieliśmy odszukać żebraka będącego prorokiem, lecz okazało się, iż przed chwilę przed naszym przybyciem został zabrany przez kapłanów Sigmara. Jednak gdy ich odnaleźliśmy okazało się, iż nie są to prawdziwi kapłani, lecz przebrani kultyści chaosu! Pokonaliśmy ich, lecz wtedy z lasu wypadło paru barbarzyńców, z idącym na czele Rycerzem Chaosu, który przedstawił się nam Von Hunclem. Po ciężkiej walce, zaprawdę godnej pieśni, udało nam się go pokonać, lecz nie obyło się bez strat - życie straciło dwóch naszych towarzyszy. Droga powrotna była już spokojniejsza, choć Roderykowi, czyli temu prorokowi zdarzyło się kilka razy wieszczyć - Wilhelm w skrócie opowiedział całą historię. Pominął fakt o tym, iż Roderyk był mutantem - Conradowi raczej by się to nie spodobało. Choć wydawał się miły, gdy było trzeba potrafił być surowy.
- Von Huncl? Kojarzę rycerza o podobnym nazwisku. Był sprytnym wojownikiem, o sporych włościach... - Zastanowił się. - Rycerz chaosu... Kto by pomyślał, że niegdyś czyściłeś moją zbroję, teraz zaś szerzysz swoim orężem dobro i prawość... Jestem z Ciebie dumny, młodzieńcze. - Położył dłoń na ramieniu Wilhelma - Powiadasz zatem, że rozmawiałeś z dowódcą garnizonu? Dobrze się spisałeś zdając mu raport. Tak dalej pójdzie a niebawem sam zostaniesz rycerzem chłopcze. - Uśmiechnął się upijając wina ze srebrnego pucharu.
- Właśnie! Swymi słowami przypomniałeś mi panie, o pewnej sprawie. Dowódca garnizonu, prócz interesującej historii, przekazał mi parę listów. Dwa były do ratusza w związku z atakiem kultystów, zaś jeden jest zaadresowany do ciebie, panie. - Giermek sięgnął za pazuchę i wyciągnął list od sir Marckusa, po czym podał go Conradowi. Człek zerwał lak z listu, po czym uważnie przeczytał zawartość.
- No. Nie oświecił mnie. Napisał, jak zacny z Ciebie człowiek - burknął uśmiechając się, po czym odłożył pergamin na niewielki, okrągły stolik. -Jakie masz plany?
- Właśnie zapytać cię chciałem o pozwolenie na kolejną wyprawę. Mistrz Gregor wyrusza wraz z wieszczem na zamek swego przyjaciela, lorda Von Waltera. Potrzebuje eskorty, więc pomyślałem, że mogę mu pomóc, szczególnie, iż zacna i ważna to sprawa.
- Oczywiście. Kler Sigmara przyjmie każdą ilość złota, uczciwie zarobioną i oddaną z szczodrości i dobroci ducha - zasugerował młodzieńcowi, że rad byłby, gdyby oddał ewentualną zapłatę za misję kościołowi. Nie od dziś wiadomo było, że był to religijny człowiek. - Cieszy me serce to jakie postępy robisz. Tak dalej pójdzie a wydam rozkaz mojemu kowalowi by zaczął wykuwać dla Ciebie zbroję. Ostrze już czeka drogi Wilhelmie. - uśmiechnął się. Najwyraźniej zakładał, że młodzik znacznie szybciej zostanie awansowany na rycerza.
- Sądzę, iż dobry pomysł mi podaliście, panie. Prawdę mówiąc, już wcześniej myślałem o tym, by zapewnić sobie boską łaskę. Dlatego też zamierzam kupić amulet z wizerunkiem młota. - Odparł na propozycję Lutzena. Przystał na nią chętnie. Sam również był religijny (za młodu nawet szkolił się na akolitę) i nie był zbyt przywiązany do pieniądza jak prości ludzie. Był szlachcicem, mógł sobie pozwolić na coś takiego. - Ostrze już czeka? Panie, to dla mnie wielki zaszczyt!
- Wypełnij zadanie dla her Gregora, a miecz będzie twój. Potem pomyślę o awansie. - Skinął mu głową.
- Tak się stanie - odrzekł giermek i również skinął głową. Powstał, lecz nim wyszedł, przykląkł jeszcze przed sir Conradem. - Mógłbym liczyć przed wyjazdem na twe błogosławieństwo?
- Niech cię Sigmar prowadzi - Człowiek pobłogosławił Wilhelma zgodnie z prośbą młodzieńca, po czym odprowadził go wzrokiem do drzwi.
Giermek spędził noc w swej komnacie. Wstał wczesnym rankiem. Nim opuścił posiadłość porozmawiał ze swym nauczycielem fechtunku (Lutzen nie nadawał się do szkolenia fechtunku - jego tusza by mu przeszkadzała) - Manfredem. Ten poradził mu, by zakupił morgernsztern. W końcu rycerz winien umieć posługiwać się nie tylko mieczem, ale też inną bronią!

W mieście, zgodnie z planem zaopatrzył się w broń, symbol Sigmara na srebrnym łańcuszku oraz prowiant na drogę. Pozostałe pieniądze przeznaczył na datek dla miejscowej świątyni Młotodzierżcy. Zakupy i modlitwa zajęły mu czas do wieczora, kiedy to stawił się u Mistrza Gregora.
 
Wnerwik jest offline